Włodzimierz Zonn

Urodzony 14 XI 1905 w Wilnie. Studia na USB w Wilnie (1925–1931), tamże asystent w Obserwatorium, doktorat (1935). Adiunkt w Obserwatorium UW na szczycie Pop Iwan (1938). Wykładowca UW i PW (1945). Stypendium w Sztokholmie (1947). Habilitacja na UMK w Toruniu (1948). Docent na UW, profesor (1950). Dyrektor Obserwatorium Astronomicznego UW (1950–1975). Dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii UW.

Astronom; prowadził badania w dziedzinie statystyki astronomicznej, materii międzygwiazdowej i astronomii pozagalaktycznej. Inicjator i współorganizator warszawsko-wrocławskiego seminarium astronomicznego (1954–1956).
Współzałożyciel Zakładu Astronomii PAN, kierownik Pracowni Astrofizyki II. Przewodniczący Komitetu Astronomii PAN, a później Komitetu Naukowego COSPAR (Committee for Space Research). Wielokrotny prezes Polskiego Towarzystwa Astronomicznego.
Popularyzator nauki, autor wielu artykułów popularnonaukowych, m.in. w „Problemach”.
Zmarł 28 II 1975 w Warszawie.

Astronomia ogólna, Warszawa 1946; Astrofizyka ogólna, Warszawa 1955; Astronomia gwiazdowa (współautor: K. Rudnicki), Warszawa 1957; Kwazary – nowe formacje kosmiczne, Warszawa 1970.

K. Rudnicki, Włodzimierz Zonn 14 XI 1905 – 28 II 1975, „Urania – Postępy Astronomii” 2015, nr 6.

JÓZEF HURWIC

WŁODZIMIERZ ZONN*

1905–1975

 

Był człowiekiem uroczym, powszechnie lubianym, choć czasami zadzierżystym. Bezpośredniością i dowcipem jednał sobie ludzi. Cieszył się sympatią zarówno w środowisku naukowym, jak i w szerokich kręgach społeczeństwa.

Pochodził z rodziny baronów kurlandzkich, ale już jego ojciec, Karol, nie stawiał przed nazwiskiem szlacheckiego „von”. W domu rodzinnym w Wilnie panowała kultura rosyjska, lecz kultywowano tradycje niemieckie. Był formalnie ewangelikiem, ale faktycznie agnostykiem, co nie przeszkadzało mu interesować się religią. Cenił sobie towarzystwo takich ludzi, jak astrofizyk ks. profesor Michał Heller1. Andrzej M. Sołtan2, dawny uczeń prof. Zonna, opowiada, że na wykładach profesor używał czasami zwrotów w rodzaju „astronomiczny Pan Bóg rozrzucił gwiazdy po niebie”.

Jeden brat Włodzimierza Zonna był księdzem rzymsko-katolickim, drugi – jako działacz bolszewicki – ateistą, a siostra – wierną wyznawczynią prawosławia. Profesor Konrad Rudnicki3, pierwszy magister Zonna, pierwszy wypromowany przez niego doktor i pierwszy habilitowany spośród jego uczniów, przypomina następującą rozmowę z 1948 roku. Pewien znajomy Włodzimierza Zonna, wówczas starszego asystenta Warszawskiego Obserwatorium Astronomicznego, spotkał go w towarzystwie wspomnianego już starszego brata, Aleksandra, który był księdzem. Ogromnie zdziwiony, iż dwaj bracia tak się bardzo różnią wyglądem zewnętrznym, pracą, zainteresowaniami, zapytał:

– „Co wy, bracia, macie ze sobą wspólnego?”

– „Obaj – z miejsca odpowiedział Włodzimierz Zonn – zajęci jesteśmy niebem, ale każdy na swój sposób”.

Dodajmy jeszcze, aby nie zubożyć barwnej postaci Włodzimierza Zonna, że źródła wolnomularskie wymieniają go jako wybitnego polskiego masona.

Włodzimierz Zonn urodził się w Wilnie przy ulicy, która się wtedy nazywała Aleksandrowskij bulwar, w kamienicy niejakiego Szyszkowa, 14 listopada 1905 roku, tj. w burzliwym czasie rewolucyjnym. Uczęszczał do szkół w różnych miastach Rosji. Okres dzieciństwa i młodości był pasmem nieporozumień i niepowodzeń. Oto kilka faktów, które znam bezpośrednio z relacji Zonna.

Już w pierwszej klasie szkoły rosyjskiej został wyrzucony z lekcji religii, gdyż nie brał w niej udziału (czytał książkę), zgodnie z regulaminem zwalniającym tzw. innowierców od tego obowiązku. Spytany przez „batiuszkę” (ojczulek – tak nazywano familiarnie w Rosji duchownych), dlaczego czyta książkę, odpowiedział:

– „Jestem protestantem”.

– „Protiw kowo że ty protiestujesz? – zapytał pop i dodał – wyjdzi won”.

Jako młody chłopiec nie wykazywał Zonn nadmiernych zdolności matematycznych. Kiedyś przy tablicy na lekcji algebry skrócił ułamek (a+b)/a przez a i otrzymał = b. „Sadzis, nol” – powiedział nauczyciel.

Tylko dwa ruchy kredą, a jakiż potworny skutek! Ale właśnie ta okoliczność, że można zrobić tylko kilka (poprawnych, oczywiście) ruchów kredą, aby otrzymać nowy i czasami niespodziewany wynik, stanie się później dla Zonna największą atrakcją matematyki. Ale, aby to zrozumieć, trzeba było dojrzeć.

Zonn uczył się m.in. w carskim Korpusie Kadetów w Pskowie. Z bójki z jednym z tamtejszych kolegów pozostało mu „bokserskie” zniekształcenie nosa. W czasie rewolucji październikowej w obawie przed bolszewikami ewakuowano Korpus na Syberię. Wkrótce po jego zlikwidowaniu przez władze radzieckie chłopców puszczono samopas. Kilkunastoletniemu Włodzimierzowi, z trudem zdobywającemu środki na przeżycie, po przebyciu kilku tysięcy kilometrów udało się odnaleźć ojca w mieście Orzeł (Orioł) nad Oką.

Po 1920 roku rodzice znów zamieszkali w Wilnie. Włodzimierz w wieku szesnastu lat nauczył się polskiego i został z wyboru Polakiem. Żartobliwie tłumaczył to tym, że z urodzenia był Niemcem, mówiącym po rosyjsku, a Polska leży między Niemcami a Rosją. W 1924 roku zdał egzamin dojrzałości jako ekstern przed komisją Kuratorium Okręgu Szkolnego w Wilnie. W następnym roku wstąpił na Wydział Matematyczno-Przyrodniczy Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Pod tą nazwą wskrzeszono w 1919 roku Uniwersytet Wileński w odrodzonej Polsce. Zonn wybrał kierunek astronomii, co było wówczas zupełną rzadkością. Bezpośrednim powodem, jak mi wyznał, który go skłonił do studiów astronomicznych, było przeczytanie, w przekładzie rosyjskim, tuż przed egzaminem maturalnym książki Camille’a Flammariona4, francuskiego astronoma i popularyzatora astronomii. Z kolei zaś, wiele lat później, Bohdan Paczyński5, który zostanie jednym z najbardziej znanych astrofizyków polskich, jako uczeń licealny zaczął się interesować astronomią pod wpływem Włodzimierza Zonna.

Wraz z Zonnem był wtedy na Uniwersytecie Wileńskim tylko jeszcze jeden student astronomii, Jerzy Jacyna. Pobyt na Uniwersytecie Stefana Batorego wywarł wielki wpływ na Zonna. Nie było tam może zbyt wielu wybitnych uczonych, natomiast wielu ludzi „światłych”, którzy stworzyli na tej uczelni atmosferę wolności myśli i wielkiej tolerancji.

Kierownikiem Katedry Astronomii był Władysław Dziewulski6, wybitny specjalista w zakresie fotometrii fotograficznej. Piękny budynek dawnego Obserwatorium Wileńskiego, najstarszego w Polsce obserwatorium uniwersyteckiego, założonego w 1750 roku, sławnego nazwiskami jezuity Marcina Poczobuta-Odlanickiego7 i Jana Śniadeckiego8, nadawał się po wojnie tylko na muzeum. Profesor Dziewulski założył więc nowe obserwatorium i objął jego kierownictwo. Prowadzone tu prace badawcze obejmowały astronomię gwiazdową (statystyczne badania ruchów gwiazd), mechanikę nieba (głównie obliczanie wiekowych perturbacji pewnych planetoid, tj. małych planet) i astrofizykę obserwacyjną (fotograficzne i wizualne obserwacje gwiazd zmiennych, tj. o zmiennej jasności, głównie tzw. cefeid). 1 stycznia 1927 roku obaj studenci astronomii i studiująca wówczas matematykę Wilhelmina Iwanowska9 (późniejszy profesor astronomii na uniwersytecie w Toruniu) rozpoczęli we troje pracę w Obserwatorium na jednym zwolnionym etacie zastępcy asystenta. Od jesieni następnego roku mieli już trzy odrębne stanowiska.

W 1931 roku Zonn uzyskał magisterium z astronomii, a w 1935 roku doktorat, na podstawie pracy o wynikach obserwacji fotograficznych pewnych gwiazd zmiennych. W 1936 roku Włodzimierz Zonn wziął udział w ekspedycji pod kierunkiem wybitnego astronoma krakowskiego, prof. Tadeusza Banachiewicza, do Grecji na obserwacje całkowitego zaćmienia Słońca. Uzyskał najlepsze ze zrobionych wówczas zdjęć korony słonecznej. Opowiadał, że stało się to poniekąd przez przypadek. Zacięła mu się ustawiona dokładnie według obliczeń migawka w aparacie fotograficznym przytwierdzonym do teleskopu. Zauważył to kilka minut przed fazą całkowitości zaćmienia. W desperacji otworzył zupełnie migawkę, zakrywszy obiektyw kapeluszem. Następnie otworzył zasuwę kasety i na oko zdjął na chwilę kapelusz z obiektywu. Klisza ze zdjęciem posłużyła do znakomitych pomiarów fotometrycznych.

Do 1938 roku Zonn ogłosił kilkanaście prac z dziedziny fotometrii fotograficznej gwiazd zmiennych. 1 września 1938 roku przeniósł się do Obserwatorium Warszawskiego (kierowanego przez prof. Michała Kamieńskiego10), z którym się związał do końca życia. Zbudowano w tym czasie filię tego obserwatorium we Wschodnich Karpatach, w paśmie Czarnohory, na szczycie góry Pop Iwan, na wysokości około 2000 m n.p.m. Dzięki finansowej pomocy Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, to najlepiej w Polsce wyposażone obserwatorium zdawało się stwarzać możliwość ambitnych zamierzeń obserwacyjnych. Dr Zonn, na stanowisku starszego asystenta, oddał się tu pracy z pasją, która nigdy go nie opuszczała, nawet wtedy – jak pisał przekornie prof. Rudnicki – gdy zostanie profesorem. Sprawiał wrażenie lekkoducha, lecz był bardzo pracowity i dokładny w pracy.

Niestety, wkrótce wybuchła II wojna światowa. Jako podporucznik rezerwy (artylerzysta) Włodzimierz Zonn wziął udział w kampanii wrześniowej. Po klęsce, jako jeniec wojenny, po krótkich pobytach w kilku obozach przejściowych, znalazł się w Oflagu (niemiecki obóz jeniecki dla oficerów) VIIa w Murnau, gdzie spędził prawie sześcioletni okres wojenny. Nie był to jednak czas stracony na bezczynności. Włodzimierz Zonn zajął się samokształceniem, prowadził liczne kursy i wykłady z astronomii i matematyki, a także z języka rosyjskiego oraz miewał odczyty popularne. Wtedy po raz pierwszy dał się poznać jako znakomity wykładowca i niezrównany popularyzator nauki. Tam też opracował skrypt Astronomia ogólna. Został on opublikowany po wojnie w 1946 roku i wznowiony w 1949 roku. Kształciła się na nim cała generacja astronomów, która bezpośrednio po wojnie rozpoczęła studia uniwersyteckie.

Zdarzały się też za drutami obozu jenieckiego wydarzenia zabawne, które Zonn wspominał z właściwym mu humorem. Nawet słowa nieprzyzwoite wypowiadał ze swoistym wdziękiem, dzięki czemu w jego ustach nie raziły. Przytoczę jedno z tych opowiadań.

Większość jeńców w oflagu stanowili wzięci do niewoli oficerowie rezerwy, od których odcinali się oficerowie zawodowi, noszący się ze śmieszną niekiedy w warunkach obozowych powagą. Otóż raz, gdy przed grupą rozmawiających oficerów rezerwy uroczyście przemaszerował zawodowy oficer w stopniu majora, w nieco starszym wieku, łysy ze starannie wygoloną czaszką i monoklem w oku, jeden z młodszych oficerów odezwał się szeptem:

– „Zdarzało mi się widzieć dupę w lufciku, ale pierwszy raz widzę lufcik w dupie”.

Major to usłyszał i autora tych słów... wyzwał na pojedynek. Układy między sekundantami obu stron dłużyły się w nieskończoność. Przedstawiciele majora żądali, by go młody oficer przeprosił. Nie bardzo im jednak odpowiadało zaproponowane sformułowanie, że jego przeciwnik nie miał na myśli, iż twarz pana majora przypomina dupę.

W tymże samym oficerskim obozie, nie zaś w jakimś prymitywnym środowisku półanalfabetów, zadano kiedyś Zonnowi pytanie: „Czy to prawda, że Einstein udowodnił istnienie Pana Boga i że Pan Bóg jest pierwiastkiem z minus jedności?”.

Po zakończeniu wojny Zonn spędził krótki czas w Paryżu, ale już we wrześniu 1945 roku znalazł się w Warszawie, gdzie rozpoczął wykłady astronomii ogólnej na Uniwersytecie Warszawskim oraz fizyki i matematyki na Politechnice. W 1947 roku, otrzymawszy stypendium szwedzkie, spędził dziesięć miesięcy w Obserwatorium Sztokholmskim. Zebrał tu bogaty materiał spektroskopowy, którego analiza posłużyła mu za podstawę pracy habilitacyjnej. Przedstawił ją w 1948 roku na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W 1950 roku otrzymał w Warszawie stopień docenta, a następnie tytuł profesora nadzwyczajnego. W 1962 roku zostanie powołany na stanowisko profesora zwyczajnego.

Kontynuując przedwojenne badania w zakresie fotometrii gwiazd zmiennych, uzyskał kilka cennych wyników. Dalsze prace koncentrowały się na astronomicznych zagadnieniach statystycznych. Jego uczniowie, profesorowie Konrad Rudnicki i Józef Smak11, bardzo wysoko oceniają prace Zonna dotyczące rozmieszczenia materii ciemnej w Galaktyce. Zonn zwrócił uwagę na fakt, iż materia ta nie jest rozłożona w sposób jednorodny, lecz, jak to określał, „kłaczkowaty”.

W 1955 roku prof. Zonn wydał podręcznik astrofizyki ogólnej12, który wprowadził w tę dziedzinę znowu całe pokolenie astronomów. Dwa lata później, we współpracy z Konradem Rudnickim, opublikował podręcznik astronomii gwiazdowej13, który następnie ukazał się w przekładzie rosyjskim w Związku Radzieckim i w przekładzie angielskim w Stanach Zjednoczonych.

Zainicjował i współorganizował warszawsko-wrocławskie seminarium astronomiczne, które działało w latach 1954–1956. Na posiedzeniach odbywających się na przemian w Warszawie i we Wrocławiu dwadzieścia kilka osób omawiało zagadnienia statystyki i jej zastosowania w astronomii. Zajmowano się również problemami na styku kosmologii i teorii względności. Rozszerzeniem tej tematyki były zagadnienia astronomii pozagalaktycznej, którymi się odtąd głównie zajmował. Prace te znalazły szczególne uznanie w Stanach Zjednoczonych. Jako jedynego z europejskich astronomów Biuro Statystyczne Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley zaprosiło Zonna do współpracy w badaniach struktury układów galaktyk. Przebywał tam w ciągu roku akademickiego 1962–1963. Niezwykle doniosłym wynikiem badań Zonna w tej dziedzinie było odkrycie niestabilności galaktyk podwójnych.

Od 1950 roku Włodzimierz Zonn był dyrektorem Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego, które reaktywował po zniszczeniach wojennych; rozbudował też jego astronomiczną stację podwarszawską w Ostrowiku koło Otwocka. Przez dwie kadencje pełnił funkcję dziekana Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii. W połowie lat 50. był współzałożycielem Zakładu Astronomii PAN, a później został w nim kierownikiem Pracowni Astrofizyki II. Dziesięć lat przewodniczył Komitetowi Astronomii PAN, a później również Komitetowi Naukowemu COSPAR (Committee for Space Research) poświęconemu badaniu i wykorzystaniu przestrzeni kosmicznej. Polskie Towarzystwo Astronomiczne aż ośmiokrotnie wybrało go na prezesa; tę to godność jako pochodzącą ze społecznego wyboru Zonn szczególnie sobie cenił. Wszystko to stanowi tylko część czynności, które wykonywał.

Nade wszystko zaś lubił Zonn dzielić się swą wiedzą z innymi. Przy niezwykłym darze nawiązywania kontaktu z audytorium czyniło go to wręcz porywającym wykładowcą i popularyzatorem nauki. Wykładał niezwykle barwnie, choć zdarzały mu się pomyłki, do których się zawsze przyznawał. Miał do studentów (i współpracowników) stosunek życzliwy, przyjacielski, niekiedy nawet opiekuńczy.

Jego odczyty popularne ściągały tłumy słuchaczy. Zonn napisał ponad dwadzieścia książek i broszur popularnonaukowych i sto kilkadziesiąt artykułów z pogranicza popularyzacji wiedzy i publicystyki naukowej w różnych czasopismach, w tym około pięćdziesiąt artykułów w „Problemach”. Z książek popularnych przykładowo wymienię wydaną w 1970 roku przez „Wiedzę Powszechną” w serii „Omega” znakomitą niedużą objętościowo pozycję pt. Kwazary – nowe formacje kosmiczne14. Oto tytuł jednego z artykułów Zonna w „Problemach”: Gdzie się zaczyna nowa data na kuli ziemskiej, czyli o tym, co zrobić, by w kilka dni odsiedzieć 5 lat kryminału, i gdzie usiąść, by Nowy Rok obchodzić częściej niż raz do roku15. Zonn pisał też o teorii względności i często poruszał rozmaite zagadnienia matematyczne. W jednym z artykułów proponował zastąpienie powszechnie przyjętego dziesiętnego systemu liczenia przez układ dwunastkowy. Starał się wykazać, że jest on praktyczniejszy, gdyż liczba 12 ma cztery dzielniki: 2, 3, 4 i 6 (z których trzy pierwsze są często w praktyce używane), gdy liczba 10 tylko dwa: 2 i 5. Wymagałoby to wprowadzenia dwóch nowych cyfr. Zonn proponował oznaczyć je prowizorycznie pierwszymi literami U i H nazwisk... redaktorów „Problemów” Tadeusza Unkiewicza i Józefa Hurwica i z tego samego źródła wyprowadzić nazwy tych cyfr: „uni” i „hu”. Un – to dawne 10, hu – dawne 11, dawne zaś dwanaście, jako podstawa nowego systemu liczenia, stanie się 10. Poszczególne cyfry nowego systemu liczenia będą więc następujące: 0, 1,2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, U, H.

Włodzimierz Zonn często występował w radiu i telewizji.

W 1962 roku za swą działalność popularyzatorską odebrał, wraz z autorem tych słów, z rąk prof. Czesława Bobrowskiego16, prezesa Towarzystwa Wiedzy Powszechnej, nagrodę tej instytucji. Przedtem wyróżniony był jej złotą odznaką honorową jako „Zasłużony Popularyzator Wiedzy TWP”. W 1966 roku „Problemy” przyznały mu nagrodę za popularyzację astronomii. Redakcja „Problemów” i zarząd Towarzystwa Wiedzy Powszechnej były miejscami, gdzie najczęściej się spotykaliśmy.

Żywy i niespokojny umysł Włodzimierza Zonna interesował się też filozofią, historią, literaturą. Podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych okazało się, że Amerykanie, z którymi rozmawiał na temat ich rodzimej literatury, znają ją słabiej od niego.

Zonn był człowiekiem odważnym. Gdy w 1974 roku Antoni Słonimski17 zbierał podpisy pod listem upominającym się o prawo Polaków w Związku Radzieckim do uczenia się języka polskiego, Zonn bez wahania list podpisał. Opublikowała go paryska „Kultura”. Odtąd służby bezpieczeństwa zaczęły się Zonnem interesować. Podpisania listu nie darowano mu nawet po śmierci. „Za karę” nie zezwolono na tradycyjne uczczenie zmarłego przez wywieszenie czarnej flagi na gmachu uniwersyteckim i umieszczenie klepsydry na murze, a także zabroniono zawiadomienia o jego zgonie w środkach masowego przekazu.

W 1969 roku tuż po moim przyjeździe do Francji, spowodowanym tzw. wydarzeniami marcowymi 1968 roku, otrzymałem list od Zonna. Napisał, iż nie było go na Dworcu Gdańskim wśród osób, które mnie z kwiatami żegnały, lecz przyjdzie z kwiatami, by mnie powitać, gdy będę wracał do kraju. Niestety, kiedy jesienią 1981 roku przyjechałem po raz pierwszy z wizytą do Polski, Włodzimierz Zonn od kilku lat już nie żył.

Zmarł w Warszawie 28 lutego 1975 roku wskutek raka płuc, którego się najprawdopodobniej nabawił, dużo paląc, i to najmocniejsze papierosy. Planował wyjazd do Brazylii na zaproszenie tamtejszego środowiska astronomicznego, gdy się dowiedział o nieuleczalnej chorobie. Mimo drastycznie pogarszającego się stanu zdrowia nie zaprzestał zajęć ze studentami. Stawiano mu fotel, gdyż był bardzo osłabiony. Zdając sobie sprawę ze zbliżającego się końca, ze spokojem systematycznie porządkował publikacje i dokumenty.

*Tekst opublikowany pierwotnie w: Uczeni też ludzie, Kraków 2006, s. 151–159.

1Michał Heller (*1936), polski astrofizyk i teolog – prace z kosmologii, historii nauki oraz dotyczące związku między naukami ścisłymi a filozofią i teologią, ksiądz, profesor Papieskiej Akademii Teologicznej.

2Andrzej M. Sołtan (*1949), polski astrofizyk z Centrum Astronomicznego Mikołaja Kopernika w Warszawie.

3Konrad Rudnicki (1926–2014), polski astronom – prace z astronomii pozagalaktycznej, podstaw kosmologii, metodologii nauk.

4Camille Flammarion (1842–1925), francuski astronom i popularyzator nauki.

5Bohdan Paczyński (1940–2007) – polski astronom, studia na UW, praca na UW i w Princeton University, członek PAN i Amerykańskiej Akademii Nauk.

6Władysław Dziewulski (1878–1962), polski astronom, studia na UW, praca na UJ, w Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie i UMK w Toruniu.

7Marcin Poczobut-Odlanicki (1728–1810), polski astronom i matematyk, jezuita – obserwacje astronomiczne i meteorologiczne, prace kartograficzne; studia w Pradze, Wilnie, Rzymie, Neapolu, Marsylii i Paryżu; profesor Uniwersytetu Wileńskiego.

8Jan Śniadecki (1756–1830), polski astronom i matematyk; studia w Akademii Krakowskiej, Lipsku, Getyndze, Utrechcie, Lejdzie i Paryżu; profesor w Szkole Głównej Koronnej i na Uniwersytecie Wileńskim.

9Wilhelmina Iwanowska (1905–2000), polska astrofizyczka, studia na Uniwersytecie Wileńskim i w Sztokholmie; praca na Uniwersytecie Wileńskim i Uniwersytecie Mikołaja Kopernika.

10Por. esej w tomie Portrety Uczonych 1915–1945 [przyp. red.].

11Józef Smak (*1936) – polski astronom; studia na UW; praca na UW, w Centrum Astronomicznym Mikołaja Kopernika PAN, Lick Obsevatory, na Uniwersytecie St. Ohio, Uniwersytecie Colorado, UCLA.

12W. Zonn, Astrofizyka ogólna, Warszawa 1955.

13W. Zonn, K. Rudnicki, Astronomia gwiazdowa, Warszawa 1957.

14W. Zonn, Kwazary – nowe formacje kosmiczne, „Biblioteka Wiedzy Współczesnej Omega”, t. CLXVI, Warszawa 1970.

15W. Zonn, Atak na dziesiętny system liczenia, „Problemy” 1949, R. 5, s. 395.

16Czesław Bobrowski (1904–1996), polski ekonomista, studia na UW, École de Sciences Politiąues – Paryż; praca w Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych, w dyplomacji, w Instytucie Nauk Politycznych, Radzie Ekonomicznej RM, na UW, doradca ekonomiczny ONZ, Paryż, prezes Towarzystwa Wiedzy Powszechnej.

17Antoni Słonimski (1895–1976), polski poeta i felietonista.