Klemens Szaniawski

Urodzony 3 III 1925 w Warszawie. Studia w czasie okupacji na tajnym UW. Pracownik Katedry Nauki o Moralności UŁ, doktorat tamże (1950). Pracownik Katedry Logiki UW, habilitacja tamże (1961), profesor (1969). Kierownik Zakładu Logiki w Instytucie Filozofii UW; dziekan Wydziału Filozofii i Socjologii (1968), w 1984 wybrany na rektora UW, nie objął urzędu z powodu weta ówczesnych władz. Pracownik Zakładu Logiki w IFiS PAN.

Logik i filozof; zajmował się etyką, później zagadnieniami podstaw teorii statystystycznej, logiką wnioskowań indukcyjnych, teorią decyzji, filozofią i metodologią nauk.
Członek m.in. Polskiego Towarzystwa Filozoficznego (od 1977 przewodniczący Zarządu Głównego), Komitetu Nauk Filozoficznych PAN i Komitetu Naukoznawstwa PAN.
Redaktor naczelny „Studia Logica” (1970–1974). Członek rady redakcyjnej „Synthèse”.
Zmarł 5 III 1990 w Warszawie.

Morał bajki dydaktycznej. Studium z La Fontaine’a, „Przegląd Filozoficzny” 1949, nr 3/4 (45), s. 384–399; Wnioskowanie czy behaviour?, „Studia Filozoficzne” 1958, nr 6 (9), s. 163–175; Modele matematyczne a rzeczywistość społeczna, [w:] Metodologiczne problemy teorii socjologicznych, red. S. Nowak, Warszawa 1971, s. 241–246; Sociology and Models of Rational Behaviour, „Dialectics and Humanism” 1974, nr 2, s. 133–144.

A. Jedynak, Wspomnienie o profesorze Klemensie Szaniawskim, „Studia Filozoficzne”, 1 (290), s. 217–221.

JAN WOLEŃSKI

KLEMENS SZANIAWSKI

1925–1990

 

Życie i tworczość*

Klemens Szaniawski urodził się 3 marca 1925 roku w Warszawie. Maturę zdawał w czasie wojny i w czasie wojny studiował filozofię i matematykę na podziemnym Uniwersytecie Warszawskim. Jego nauczycielami byli m.in. Jan Łukasiewicz, Tadeusz Kotarbiński, Władysław Tatarkiewicz, Maria Ossowska i Henryk Hiż. Wówczas ukształtowały się nie tylko zainteresowania naukowe Szaniawskiego od początku związane z logiką i etyką, ale również przekonanie, aby użyć wyrażenia pochodzącego od Kazimierza Twardowskiego, o wyjątkowym dostojeństwie uniwersytetu. Boć coż mogło bardziej o tym przekonać jak właśnie normalne (w akademickim sensie) studiowanie w anormalnych warunkach. Przypominam sobie jak Klemens kilka lat temu, czyli z górą po czterdziestu latach od swych studiów, z nie ukrywaną fascynacją wspomniał, jak Łukasiewicz rozdawał swym studentom problemy logiczne do rozwiązania, a potem ciągle zapytywał: czy uzyskaliście jakieś wyniki? Takie zdarzenia musiały robić wrażenie w okolicznościach głównie powodujących troskę o przetrwanie w sensie dosłownym.

Klemens Szaniawski pełnił wiele ról społecznych, a zapewne jego działalność pozaakademicka jest szerzej znana ogółowi, aniżeli akademicka. Był przede wszystkim człowiekiem uniwersytetu i nauki. Zaraz po studiach rozpoczął pracę w Katedrze Nauki o Moralności w Uniwersytecie Łódzkim kierowanej przez Ossowską; pracę magisterską poświęcił moralistyce francuskiej przełomu XVII i XVIII wieku, głównie w wydaniu Mandeville’a. Doktoryzował się (pod kierunkiem Ossowskiej) w 1950 roku na podstawie rozprawy Analiza pojęcia honoru na tle grup rycerskich Europy Średniowiecznej. Na początku lat 50. przeniósł się do Warszawy, do Katedry Logiki kierowanej przez Kotarbińskiego. Habilitował się w 1961 roku na podstawie serii prac poświęconych podstawom teorii statystyki. Profesorem nadzwyczajnym został w 1969 roku, a zwyczajnym – w 1977 roku. Od początku lat 70. do śmierci kierował Zakładem Logiki w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Był dziekanem Wydziału Filozofii i Socjologii w 1968 roku (przewodniczył sławnemu posiedzeniu Rady Wydziału, na którym uchwalono protest przeciwko represjom wobec pracowników i studentów UW w marcu 1968 roku). W 1984 roku został wybrany na rektora Uniwersytetu Warszawskiego, ale nie objął urzędu z powodu protestu ówczesnych władz. Pracował też w Zakładzie Logiki w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN założonym i kierowanym (w latach 1955–1963) przez Kazimierza Ajdukiewicza. W okresie 1970–1974 był redaktorem naczelnym „Studia Logica”. Należał również do rad redakcyjnych wielu krajowych i zagranicznych czasopism naukowych, z których na specjalną wzmiankę zasługuje „Synthèse”. Od 1977 roku piastował stanowisko przewodniczącego Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Filozoficznego; jego poprzednikiem był Kotarbiński. Był członkiem Komitetu Nauk Filozoficznych PAN i Komitetu Naukoznawstwa PAN. Współuczestniczył w pracach nad reaktywacją Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. Współorganizował wiele konferencji naukowych, m.in. „The Vienna-Circle and the Lvov-Warsaw School” (Jabłonna 1986) i „Praxiologies and the Philosophy of Economics” (Jabłonna 1988).

Życie Klemensa Szaniawskiego jako człowieka nauki było bardzo pracowite. Ogłosił grubo ponad sto prac, w tym wiele po angielsku. Faktem jest, że nie ogłosił żadnej książki, aczkolwiek wiem, że podczas pobytu w USA (1989 roku) rozpoczął pracę nad większą całością poświęconą problemom filozofii nauki.

Rozpoczął od etyki. Jego pierwsza większa publikacja Morał bajki dydaktycznej ukazała się w „Przeglądzie Filozoficznym”, w 1949 roku. Później przez lat kilka nie ogłosił żadnej pracy i zmienił zainteresowania w kierunku logiki, m.in. z uwagi na to, że etyka (jako część filozofii) w jego rozumieniu została po prostu usunięta na początku lat 50. z oficjalnego polskiego życia naukowego. Ossowska prowadziła przez cały czas prywatne seminarium z teorii moralności, na które Szaniawski uczęszczał, ale to logika stała się główną dziedziną jego dalszej działalności naukowej. Do problematyki etycznej wracał od czasu do czasu, o tym tutaj tylko wspominam [...].

Szaniawski nie zajmował się logiką w sensie węższym, tj. rachunkami logicznymi i ich własnościami. Był natomiast logikiem w szerokim sensie tego słowa, a główny teren jego działalności naukowej stanowiła metodologia nauk, a przede wszystkim problematyka związana z pytaniem: jak się uznaje zdania? Pytanie to zwróciło go w kierunku teorii rozumowań. Uprawiał ją w duchu metodologii pragmatycznej, propagowanej przez Kotarbińskiego (z punktu widzenia prakseologii) oraz przede wszystkim Ajdukiewicza (z punktu widzenia ogólnej metodologii nauk). Zainteresowanie problematyką rozumowań uznawania zdań pojawiło się u Szaniawskiego samoistnie, ale nie ma najmniejszej wątpliwości, że skoncentrował się na tej problematyce w związku z współpracą z Ajdukiewiczem. Ajdukiewicz był w latach 40. i 50. nieco zdegustowany semantyką. Szukał dla siebie nowej problematyki, ponoć mawiał, że stracił lata na teorii języka, podczas gdy tak wiele było do zrobienia w metodologii nauk. Najogólniej mówiąc, zmierzał do opracowania ogólnej teorii rozumowań zawodowych. W tym punkcie zainteresowania Ajdukiewicza i Szaniawskiego niejako zderzyły się, co sprawiło, że obaj zaczęli blisko współpracować po przybyciu Ajdukiewicza do Warszawy w 1955 roku. Z jednej strony Szaniawskiemu odpowiadało ogólne pojęcie rozumowania jako złożonego procesu myślowego, incydentalnie zarysowane przez Ajdukiewicza jeszcze w latach 20. („incydentalnie” – ponieważ zajmował się on wtedy innymi kwestiami), a z drugiej strony Ajdukiewicz potrzebował kogoś dobrze obeznanego z problemami podstaw statystyki matematycznej (doszedł bowiem do wniosku, że to właśnie statystyka matematyczna dostarcza pragmatycznych przykładów rozumowań zawodnych, ale i racjonalnych); Szaniawski w związku ze swą wiedzą w zakresie teorii decyzji i statystyki matematycznej był właśnie kimś, kto idealnie sytuował się w programie metodologicznym Ajdukiewicza. Aby uprościć dalsze przedstawienie, określę ten program jako „próbę zbudowania ogólnej teorii indukcji”.

Ogólna teoria indukcji ma do rozwiązania kilka podstawowych problemów, m.in.:

(1) zdefiniowanie pojęcia indukcji,

(2) typy procedur indukcyjnych,

(3) kryteria uznawania wniosków indukcyjnych,

(4) ogólny obraz nauki i innych zachowań poznawczych w świetle teorii indukcji.

Ponadto każdy, kto pracuje w dziedzinie teorii indukcji, spotyka się z różnymi kwestiami technicznymi. Szaniawski był przede wszystkim filozofem i rozważał głównie skatalogowane wyżej kwestie ogólne. Niemniej jednak pracował także nad problemami formalnymi. Uzyskał dwa ważne rezultaty w statystyce matematycznej, mianowicie sformułował pewne kryterium racjonalności decyzji w warunkach niepewności (tzw. β-kryterium) oraz uogólnił metodę testów sekwencyjnych.

Wszelako podstawowe prace Szaniawskiego są związane z problemami (1)-(4). Szaniawski uważał, że indukcja zawsze dokonuje się w kontekście pewnych założeń ogólnych, a jeśli zostaną one ujawnione to tzw. rozumowania indukcyjne można formalnie przedstawić jako dedukcyjne. Natomiast kwestia główna polega na wyborze i uzasadnieniu owych założeń ogólnych, np. zasady przyczynowości w przypadku indukcji eliminacyjnej Milla. Szaniawski nie wierzył w możliwość czysto logicznej teorii indukcji np. w ujęciu Rudolfa Carnapa czy Hansa Reichenbacha, ponieważ nie widział możliwości numerycznego wyznaczenia stopnia potwierdzenia zdań w oparciu o dane empiryczne. Z tego właśnie powodu zajął się niemal wyłącznie indukcją w związku z procedurami statystycznymi i decyzjami podejmowanymi w warunkach niepewności, tj. gdy decydent nie jest w stanie określić nawet prawdopodobieństwa pojawienia się stanów rzeczy relewantnych dla podejmowanej decyzji.

W podstawach statystyki mamy do czynienia z dwoma wielkimi sporami dotyczącymi kryteriów uznawania zdań oraz natury procedur indukcyjnych (w zrozumieniu statystyki). Przyjmijmy, że reguła indukcyjna R jest funkcją ze zbioru danych empirycznych E do zbioru hipotez H przyjmowanych ze względu na dane E. Zwolennicy tzw. teorii funkcji decyzji (np. Jerzy Spława-Neyman) uważają, że reguły indukcyjne są akceptowane ze względu na to, że maksymalizują użyteczność, natomiast zwolennicy tzw. teorii estymacji (np. Ronald Fisher), że – z uwagi na maksymalizację prawdopodobieństwa. To stanowi przedmiot sporu pierwszego. Po drugie, jedni (inferencjoniści) traktują reguły indukcyjne jako reguły inferencji (tj. sposoby przechodzenia od przesłanek do wniosków), a drudzy (antyinferencjoniści) – jako wyrazy pewnych zachowań, które nie mają nic wspólnego z logicznymi operacjami wyprowadzenia wniosków z przesłanek. Nie ma przy tym korelacji pomiędzy teorią funkcji decyzji i teorią estymacji z jednej strony oraz inferencjonizmem i antyinferencjonizmem – z drugiej. Szaniawski poświęcił wiele prac wyjaśnieniu natury owych kontrowersji w podstawach statystyki. W ogólności skłaniał się ku teorii funkcji decyzji powiązanej z inferencyjnym traktowaniem reguł indukcyjnych z tym, że uważał kontrowersję teorii funkcji decyzji z teorią estymacji za znacznie ważniejszą od sporu inferencjonizmu z antyinferencjonizmem.

Odnośnie do kryteriów racjonalnego uznawania zdań, Szaniawski szedł tropem Ajdukiewicza, tj. wiązał racjonalność z bilansem strat i zysków, ale nie zgadzał się z Ajdukiewiczem, że można określić skalę stopni niezawodności zawodnych sposobów wnioskowania, która byłaby całkowicie niezależna od parametrów podmiotowych, tj. ocen osób uznających zdania. Szaniawski (zgodnie z nowoczesną teorią statystyki) bardziej uwzględniał elementy pragmatyczne w uznaniu zdań, aniżeli czynił to Ajdukiewicz; mówiąc inaczej, Szaniawski był w mniejszym stopniu logicystą w pojmowaniu rozumowań zawodnych.

Szaniawski jako zwolennik teorii funkcji decyzji dostrzegał, że określenie kryteriów użyteczności musi być do pewnego stopnia arbitralne. Owa arbitralność może być ograniczona do pewnego stopnia, o ile zwiążemy racjonalność z przeciętną użytecznością. Szaniawski pobierał nauki u filozofów (Łukasiewicz, Kotarbiński, Ossowska) przekonanych o obiektywności nauki; podobny pogląd wyznawał Ajdukiewicz. Z drugiej strony, Szaniawski był zwolennikiem teorii funkcji decyzji ideowo uwzględniającej elementy subiektywne w poznaniu i działaniu. Pogodzenie teorii funkcji decyzji z obiektywizmem poznania na pewno było dla niego wielkim i dramatycznym problemem.

Szaniawski traktował naukę jako proces zdobywania i akumulowania informacji wyznaczony decyzjami o charakterze epistemicznym. Owe decyzje traktował jako szczególny przypadek decyzji w warunkach niepewności. Ten ogólny pogląd stanowił ramę dla analizy bardziej konkretnych problemów metodologii nauk polegającej na ich przekładzie na język teorii decyzji, np. problem poprawności rozumowań zawodnych staje się w tej perspektywie szczególnym przypadkiem podejmowania decyzji w warunkach niepewności. Można przypuszczać, że przygotowana monografia miała być poświęcona nauce traktowanej jako „gra o informację”, a pewien obraz tej koncepcji można wyrobić sobie na podstawie artykułów Szaniawskiego poświęconych pojęciu informacji, jej rodzajom oraz roli jaką pełni w poznaniu i działaniu. W ramach rozważań o nauce pozostawały też jego prace o zastosowaniu metod i modeli matematycznych, zwłaszcza w naukach społecznych.

Logika stanowiła główny, ale nie jedyny rozdział działalności naukowej Szaniawskiego. O etyce wspomniałem już wyżej. Chciałbym zwrócić uwagę na dokonania Szaniawskiego jako historyka filozofii. Był redaktorem naukowym dwóch ważnych dzieł wydanych w „Bibliotece Klasyków Filozofii”, mianowicie System przyrody Holbacha i System logiki Milla. Ale specjalnie zasłużył się jako historyk współczesnej filozofii polskiej. Napisał artykuł o filozofii w Polsce po 1945 roku dla „Handbook of World Philosophy” wydanego w 1980 roku, szereg artykułów (w tym kilka po angielsku) o Ajdukiewiczu i Kotarbińskim, wydał Szkice z historii logiki i filozofii Kotarbińskiego, Logikę pragmatyczną Ajdukiewicza oraz tegoż autora Zagadnienia i kierunki filozofii. Bardzo mu zależało na międzynarodowej promocji filozofii polskiej. Tym się kierował, biorąc udział w organizacji wspomnianych konferencji; pod jego redakcją ukazał się tom The Vienna Circle and the Lvov-Warsaw School (1989) zawierający referaty z konferencji w Jabłonnie pod tym samym tytułem. Tę wielką troskę Klemensa o popularyzację filozofii polskiej w świecie mogłem odczuć w związku z publikacją angielskiej wersji mej monografii o szkole lwowsko-warszawskiej, do czego Szaniawski walnie się przyczynił.

Szaniawski reprezentował pewną postawę filozoficzną, mianowicie racjonalizm jako antyirracjonalizm w sensie Ajdukiewicza. Domagał się, aby każde twierdzenie było intersubiektywnie sprawdzalne i komunikowalne. Ta ogólna postawa racjonalistyczna została przez Szaniawskiego pięknie przedstawiona w jego wykładzie „Plus ratio quam vis” [...].

Klemens Szaniawski został ukształtowany przez wybitnych filozofów ze szkoły lwowsko-warszawskiej, Łukasiewicza, Kotarbińskiego i Ajdukiewicza. Chociaż, podobnie jak wielu innych wojennych i powojennych ich uczniów, nie uważał się za członka tej szkoły, to jednak kontynuował jej problematykę, a przede wszystkim styl myślenia, który Jan Łukasiewicz bardzo trafnie nazwał „moralnością myśli i mowy”. Szaniawski zawsze podkreślał, że tej postawy nigdy za wiele i w filozofii i poza nią.

Jacek Hołówka

 

Probabilizm etyczny Klemensa Szaniawskiego**

Jednym z najciekawszych pomysłów prof. Szaniawskiego była koncepcja sprawiedliwego podziału oparta na zasadzie równych szans wyboru. Choć koncepcja ta była omówiona w polskich i obcojęzycznych publikacjach filozoficznych, pozostała stosunkowo mało znana poza kręgiem filozofów i socjologów. O ile wiem, nie podjęto dotąd próby ukazania jej związków z innymi koncepcjami filozoficznymi. [...]

Wyobraźmy sobie, że przy stole siedzi sześć osób i zaproponowano im na deser sześć rozmaitych owoców, np. gruszkę, ananasa, kiwi, jabłko, mandarynkę i banana. Każdy może wziąć jeden owoc. Jaką mają zastosować regułę podziału?

Pomyślmy, jakie zasady są zazwyczaj stosowane w takiej sytuacji.

1. Reguła uprawnienia. Można przyjąć, że jako pierwsza wybierać powinna osoba ciesząca się największym szacunkiem, np. najstarsza i najpoważniejsza, a potem kolejno osoby mniej znaczące.

2. Reguła użyteczności. Można zaproponować, by osoba bardziej łakoma miała większe prawa niż osoba mniej łakoma. Przy tym założeniu pierwsze wybierają dzieci.

3. Reguła losowania owoców. Można zaproponować, że owoce będą losowane. Każdy owoc w dowolnej kolejności będzie jakby wystawiany na licytację. Mechanizm losowy zdecyduje, komu ten owoc przypadnie.

4. Reguła losowania kolejności wyboru. Można wreszcie zaproponować, że mechanizm losowy zdecyduje, w jakiej kolejności poszczególne osoby będą miały prawo wybrać sobie jeden owoc wedle własnego uznania.

Co można powiedzieć za i przeciw każdej z tych zasad?

Co do pierwszej, to jeśli istnieje jakieś szczególne uprawnienie do wyróżnionej porcji w podziale dóbr, to uprawnienie takie powinno być w pierwszym rzędzie brane pod uwagę. Jeśli na przykład komuś obiecano kiwi, to powinien dostać kiwi. Albo jeśli ktoś może zjeść tylko banana, to powinien dostać banana. Inni otrzymają to, co pozostanie. Jeśli jednak nikt nie ma specjalnych uprawnień, to musimy przyjąć zasadę egalitaryzmu, a więc równych uprawnień wszystkich osób zainteresowanych. Wtedy odrzucamy pierwszą regułę, gdyż nie daje ona żadnej wskazówki na temat właściwego postępowania.

Reguła utylitaryzmu zakłada, że możemy ustalić, jak bardzo każdej osobie zależy na poszczególnym owocu, można np. zapytać, kto lubi słodkie owoce, kto lubi soczyste, kto lubi egzotyczne itd. Przy pewnej dozie szczęścia, upodobania zapytanych mogą się tak rozłożyć, że podział nie wywoła roszczenia żadnych dwóch osób do tego samego owocu. Jest to idealne rozwiązanie, ale udaje się na nie trafić bardzo rzadko. Zazwyczaj każdy woli ananasa bardziej niż mandarynkę.

Reguła trzecia likwiduje skutecznie konflikty. Jeśli losuje się owoce, każdy ma dokładnie tę samą szansę uzyskania każdego owocu. Nikt więc nie jest pokrzywdzony. Ta reguła powoduje wielkie straty użyteczności. Los może dać gruszkę osobie, która lubi jabłka, a jabłko osobie, która lubi gruszkę. Wtedy mamy równość, ale wszyscy na niej tracą.

Reguła czwarta, tzn. losowania kolejności wyboru gwarantuje, że osoby na początku kolejki dostaną owoce, które cenią wysoko, bo będą miały niemal wszystkie owoce do wyboru. Osoby następne będą musiały wybierać z tego, co zostanie. Każdy ma równe szanse znalezienia się na pierwszym, drugim, i następnym miejscu kolejki. Ta reguła nie maksymalizuje niczyjej użyteczności, natomiast doskonale wyrównuje szanse jej maksymalizacji.

Prof. Szaniawski wybrał regułę czwartą jako najbardziej wiarygodną moralnie zasadę sprawiedliwości dystrybutywnej. Jeśli niemożliwy jest równy podział użyteczności, powinniśmy nie dzielić użyteczności tylko prawdopodobieństwo uzyskania użyteczności. Wtedy dobro przyznane zostaje każdemu w tej samej ilości – jest to prawdopodobieństwo maksymalizacji użyteczności, natomiast inne dobro – sama użyteczność – maksymalizowana jest w stopniu, w jakim pozwala na to zastosowana wcześniej reguła wyrównywania prawdopodobieństw. Inaczej mówiąc reguła równości spełniona jest doskonale, a reguła maksymalizacji użyteczności w takim stopniu, w jakim pozwalają na to praktyczne okoliczności towarzyszące stosowaniu reguły równości.

Kolejka do owoców staje się więc sprawiedliwym rozwiązaniem problemu podziału dóbr, jeśli zgodzimy się uznać, że spór o poziom satysfakcji, jaki daje zjedzenie ulubionego owocu, mamy prawo zamienić na spór o miejsce w kolejce. Pierwszy spór jest praktycznie nierozwiązywalny. Drugi jest łatwo rozwiązywany przez mechanizm losowy. A więc zamiast dzielić owoce, dzielimy miejsca w kolejce po owoce i każdemu gwarantujemy równą szansę dostępu do cenionych miejsc. Dodatkowo, nawet osoby zajmujące dalsze miejsca w kolejce mogą uzyskać wysoki poziom satysfakcji pragnień, jeśli tylko ich preferencje są dostatecznie różne od preferencji osób, które je wyprzedziły.

Możemy teraz odtworzyć ciąg przesłanek prowadzących do przyjęcia wniosku, że powinniśmy zastosować zasadę równych szans wyboru. Przypomina ona ciąg przesłanek wiodących do probabilizmu.

1. Pragniemy osiągnąć cel niebudzący wątpliwości moralnych. Jest nim sprawiedliwy podział dóbr. W idealnych warunkach cel ten jest osiągany przez dokonanie podziału odpowiednio do uprawnień lub przez przyznanie każdej osobie tego, co pragnie najbardziej.

2. Działamy w sytuacji, w której uprawnienia nie grają żadnej roli, bo są równe lub nie istnieją, a podział maksymalizujący użyteczność każdej osoby jest niewykonalny, ponieważ preferencje uczestników podziału są konfliktowe.

3. Możliwe jest osiągnięcie sprawiedliwego podziału jedynie z pewną dokładnością.

4. W tej sytuacji mamy prawo przyjąć, że podstawą porównania nie będzie wartość otrzymywanych dóbr, tylko prawdopodobieństwo znalezienia się na danym miejscu w kolejce do upragnionych dóbr.

5. Działamy w warunkach niepełnej informacji o uczestnikach podziału i powinniśmy zastosować zasadę równych szans wyboru. Unikamy w ten sposób popełnienia większego błędu (polegającego na narzuceniu nieoptymalnego podziału) choć popełniamy mniejszy błąd (dzielimy prawdopodobieństwa, a nie dobra). Podobieństwo między propozycją prof. Szaniawskiego i tradycyjnym probabilizmem jest więc dość wyraźne.

Po pierwsze, polega na tym, że obie koncepcje nakazują przystać na pewien kompromis, gdy cel moralnie idealny okazuje się nieosiągalny. Probabilizm każe zaryzykować odejście od prawdy. Szaniawski postuluje zarzucenie starań o maksymalizację użyteczności każdego uczestnika podziału. Obie koncepcje rezygnują z realizacji skądinąd najwyżej cenionych wartości – w pierwszej koncepcji z prawdy, w drugiej z maksymalizacji jednostkowego dobra – uznając je za nieosiągalne w pewnych warunkach i poprzestają na osiągnięciu pewnych „mieszanek” wartości, a więc akceptują „trade-offs” zamiast najwyżej cenionych celów.

Po drugie, obie koncepcje poszerzają zakres problemów rozwiązywalnych zgodnie z dominującymi intuicjami moralnymi. Jak widzieliśmy, bez probabilizmu w pewnych sytuacjach sprawca musi zaniechać działania. Np. przy administrowaniu sakramentów, spowiednik, który niedokładnie rozumie dialekt spowiadanego, nie powinien odpuścić mu grzechów. Lub przy innej okazji, jeśli na terenie objętym powodzią albo trzęsieniem ziemi brakuje czystej wody do picia, bez probabilizmu udzielenie chrztu nowo narodzonemu dziecku, choćby było wcześniakiem i groziła mu śmierć, jest teologicznie niedopuszczalne. Probabilizm zakaz ten znosi i pozwala użyć najczystszej dostępnej wody. Podobnie koncepcja Szaniawskiego pozwala rozwiązywać problem podziału w sytuacji, gdy zawodzi reguła uprawnień oraz reguła bezkonfliktowej maksymalizacji użyteczności.

Po trzecie, obie koncepcje każą opierać się w poszukiwaniu właściwych rozwiązań na pewnych szacunkach prawdopodobieństwa. Probabilizm pozwala przyjąć twierdzenia, których prawdopodobieństwo prawdziwości jest wyższe od zera, choćby było przy tym niższe niż prawdopodobieństwo innych twierdzeń na ten sam temat. Szaniawski postuluje wyrównanie prawdopodobieństwa dostępu do dóbr przez wprowadzenie mechanizmu losowego, który dzieli prawdopodobieństwo dostępu na równe części.

Po czwarte, obie koncepcje zakładają pewien rodzaj intelektualnej odwagi u działającego. Probabilizm zwiększa ryzyko nadużyć w stosowaniu per for maty wów, ale jednocześnie daje najpełniejszą szansę realizacji wiarygodnym intuicjom moralnym. Szaniawski proponuje, by spór o podział dóbr zastąpić sporem o podział miejsc w kolejce do dóbr, co również wymaga pewnego wysiłku wyobraźni i zakłada dobrą wolę uczestników podziału.

Po piąte, obie koncepcje zakładają, że działamy bez pełnej informacji. W probabilizmie nie wiemy, co jest prawdą na temat towarzyszących okoliczności. U Szaniawskiego nie wiemy, jak wyglądają prawdziwe profile preferencji uczestników, i nie możemy stosować zasady utylitaryzmu. Przystając na jedną lub drugą koncepcję, możemy więc popełnić błędy. Wybierając twierdzenie mniej prawdopodobne, choć nie jawnie fałszywe, możemy wybrać fałsz i odrzucić prawdę. A w koncepcji Szaniawskiego, przypisując równe szanse wyboru, możemy doprowadzić do takiego podziału dóbr, przy którym pewne osoby zaspokoją swe pragnienia w bardzo wysokim stopniu, a inne w bardzo niskim lub żadnym.

*Tekst opublikowany pierwotnie jako: Życie i twórczość Klemensa Szaniawskiego, [w:] Materiały z Sesji Naukowej poświęconej twórczości Klemensa Szaniawskiego, „Rocznik Towarzystwa Naukowego Warszawskiego” 1991, s. 9–26.

**Tekst opublikowany pierwotnie w: Materiały z Sesji Naukowej poświęconej twórczości Klemensa Szaniawskiego, „Rocznik Towarzystwa Naukowego Warszawskiego” 1991, s. 13–20.