Bogdan Suchodolski
Urodzony 27 XII 1903 w Sosnowcu. Studia na UW i na UJ, doktorat (1925), habilitacja (1933), docent na UW. Profesor UJK we Lwowie (1938). Uczestnik tajnego nauczania (1942–1944), profesor UW (1947), dyrektor Instytutu Nauk Pedagogicznych (1958–1968). Twórca i kierownik (1958–1973) Zakładu Historii Nauki i Techniki PAN.
Filozof, pedagog, historyk nauki i kultury. Badacz kultury polskiej, autor koncepcji pedagogicznych podkreślających potrzebę obrony i rozwoju wartości humanistycznych.
Członek m.in. TNW (1945), PAU (1946), PAN (1952), Académie Internationale d’Histoire des Sciences (1961). Konsultant UNESCO (1951–1991).
Redaktor m.in. kwartalnika „Kultura i Wychowanie” (1933–1939), „Kwartalnika Pedagogicznego” (1956–1969) wielotomowej „Historii Nauki Polskiej” (1970–1986) i Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN (1962–1970).
Zmarł 2 X 1992 w Konstancinie.
Kochaj życie, bądź dzielny. Rozmowa o wartości życia, Warszawa 1927; Przebudowa podstaw nauk humanistycznych, Warszawa 1928; Uspołecznienie kultury, Warszawa 1937; Narodziny nowożytnej filozofii człowieka, Warszawa 1963; Dzieje kultury polskiej, Warszawa 1980; Wychowanie mimo wszystko, Warszawa 1990; Edukacja permanentna: rozdroża i nadzieje, Warszawa 2003.
Bogdan Suchodolski. W stulecie urodzin – trwałość inspiracji, red. I. Wojnar, J. Kubin, Warszawa 2004.
Profesor Suchodolski należy do tych, coraz mniej licznych w naszych czasach, uczonych, którym trudno przypisać jednoznaczną specjalizację naukową, a – jak może nikt inny – zasługuje na miano humanisty, w klasycznym renesansowym znaczeniu tego słowa.
Po latach nawykłym do specjalistycznego porządkowania interlokutorom odpowiedział: „w sensie zawodowym wiedziałem zawsze, że chcę być nauczycielem. Miałem zawsze pasję uczenia innych, która mnie nie opuściła do dzisiaj. [...] W dziedzinie mojej specjalizacji naukowej miałem zawsze komplikacje i kłopoty, które chyba nie zniknęły do dnia dzisiejszego. Studiowałem polonistykę i filozofię, wiedząc, że ani polonistyka, ani filozofia, w swej czystej postaci nie zaspokajają w pełni moich potrzeb i zainteresowań. Zawsze majaczyła mi się jakaś nauka o cywilizacji, filozofia człowieka, kultury” (wypowiedź z roku 1979). Wielokrotnie stwierdzał, iż historię kultury chciał rozumieć jako historię rozwoju człowieka.
W myśli Suchodolskiego humanizm konkretyzował się w postaci trzech znaczeń komplementarnych: jako „świat humanistyczny”, trwałe universum ludzkich dokonań w obszarze wiedzy i wartości; jako zespół refleksji na temat tego universum, czyli nauki humanistyczne, oraz jako postawa zaangażowania i wrażliwości, wyznacznik praktycznego działania, źródło osądu nad światem, swoiste sumienie w stosunku do rzeczywistego świata.
Związki prof. Suchodolskiego z Uniwersytetem Warszawskim były nie tylko długoletnie, lecz także bardzo osobiste. Rozpoczął je okres studiów (1921), formalnie kończyła data odnowienia doktoratu (1983). Podczas tej właśnie pamiętnej uroczystości w Sali Złotej Pałacu Kazimierzowskiego Suchodolski nawiązał do minionych trudnych lat, znaczonych dramatyzmem historycznych wydarzeń, wspominając wielokrotnie o swojej wierności wobec uczelni, którą określał jako „mój uniwersytet”.
Przez całe dorosłe życie, a nawet już od lat szkolnych, byłam związana z prof. Suchodolskim. W moim odczuciu utożsamiał się on właśnie z Uniwersytetem i ze swoiście pojmowaną „uniwersyteckością”, którą charakteryzuje obecność Mistrza, bogaty ruch myśli inspirujących, pobudzanie intelektualnej wrażliwości i zaangażowania. Słowa moich wspomnień wyznacza więc zarówno oczywista chronologia faktów i wydarzeń, jak i akcenty osobiste, odczucie wymowy i znaczenia tych faktów.
Zacznę więc od 1983 roku, kiedy w biografii naukowej Suchodolskiego pojawiły się dwa honorowe doktoraty dokumentujące jego zasługi i pozycję. W lutym 1983 roku, podczas inauguracji roku akademickiego uniwersytetu w Padwie, założonego w 1222 roku, a więc należącego do najstarszych w Europie, odbyła się uroczystość wręczenia prof. Suchodolskiemu doktoratu honorowego, pierwszego, jaki ta uczelnia przyznała zagranicznemu uczonemu w dziedzinie nauk o wychowaniu. Uniwersytet w Padwie miał od początku w gronie studentów znakomitych przedstawicieli naszego kraju, by wspomnieć Jana Kochanowskiego, Mikołaja Kopernika, Jana Zamoyskiego. Zabytkowa Aula Magna, w której odbywała się uroczystość nadania doktoratu, jest ozdobiona także emblematami polskich rodów. Zebrani z zaciekawieniem wysłuchali więc słów prof. Suchodolskiego, który nazwał uniwersytet w Padwie „największym polskim uniwersytetem poza granicami naszego kraju”. Wskazywał na aktualne obowiązki edukacji jako sprawę wszystkich intelektualistów zajmujących się różnymi dziedzinami nauki i twórczości, sprawę porozumienia i współdziałania ludzi z ludźmi w celu realizacji wizji „społeczeństwa pożądanego”. Humanistyczna tonacja tego wystąpienia została wzmocniona przywołaniem myśli Giordana Bruna i dwóch możliwych postaw ludzi zajmujących się edukacją: postawa „racjonalnej nadziei” i postawa „heroicznego entuzjazmu”.
W tym samym 1983 roku, jesienią, odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim uroczystość odnowienia doktoratu prof. Suchodolskiego, odpowiednik doktoratu honorowego, który, jak wiadomo, z zasady nie jest przyznawany osobom doktoryzującym się w tej samej uczelni. Profesor uzyskał w 1925 roku doktorat w zakresie historii literatury polskiej, na podstawie rozprawy pt. „Zamek Kaniowski” Seweryna Goszczyńskiego, napisanej pod kierunkiem prof. Józefa Ujejskiego.
Dziękując rektorowi UW, prof. Kazimierzowi Dobrowolskiemu, i zebranym, prof. Suchodolski podkreślał swój trwały związek z Uniwersytetem, datujący się od lat studiów, przez bolesne lata wojenne i okres powojennej odbudowy, długie lata pracy na uczelni, związek trwający nawet wówczas, kiedy został zerwany niesprawiedliwą decyzją władz. Głębokie więzi z Uniwersytetem określił słowami przysięgi składanej w chwili otrzymywania doktoratu, wyrażającej włączenie w służbę prawdzie sed quod magis veritas propagetur. Z punktu widzenia humanisty zastanawiał się nad różnicą między prawdą osiągniętą i utrwaloną, która może prowadzić do dogmatyzmu i fanatyzmu, a prawdą tożsamą z poszukiwaniem, wartością, która służy umacnianiu ludzkiej wspólnoty, która łączy, a nie dzieli; stanowi zatem podstawę dialogu wzbogacającego i tolerancji. Tego rodzaju prawda, dowodził, nie przysparza doraźnych korzyści, nie zapewnia panowania człowieka nad człowiekiem, nie służy pragmatyce i sprawności, wiedzie natomiast ku mądrości.
Wypowiedź w Padwie, podobnie jak wystąpienie warszawskie, to symboliczne fragmenty humanistycznego przesłania Suchodolskiego. Jego intelektualna biografia jest ściśle związana z losami uczonych naszego kraju, a jego twórcza obecność towarzyszyła kolejnym zmieniającym się etapom całego niemal XX stulecia. Biografia Suchodolskiego, jego sukcesy i klęski nie tylko określają indywidualny los uczonego o niezwykłych uzdolnieniach, wyjątkowo szerokich zainteresowaniach i talencie pisarskim, lecz także pozwalają lepiej zrozumieć dramatyczne dzieje całego pokolenia polskiej inteligencji uwikłanej w splot uwarunkowań i wydarzeń, nadziei i poszukiwań, zadań spełnionych i niespełnionych, pokolenia konfliktów i rozdroży, ale – nade wszystko – wyrażającego poczucie misji społecznej i patriotycznej.
Jeszcze przed I wojną światową Suchodolski uczył się w znanym Gimnazjum im. Stanisława Staszica w Sosnowcu (matura w 1921). Jednym z uczniów tej szkoły był także Stanisław Turski, późniejszy profesor i rektor UW. Więzy przyjaźni łączyły Suchodolskiego z Janem Kiepurą, późniejszym znanym śpiewakiem operowym, razem występowali na szkolnych uroczystościach. Suchodolski wygłaszał referaty, Kiepura śpiewał. W 1920 roku młodzież sosnowiecka włączyła się spontanicznie do działalności patriotyczno-militarnej.
Intelektualne zainteresowania Suchodolskiego kształtowały się pod wpływem nauczyciela polonisty, Adolfa Rejbekiela, związanego z Młodą Polską, Wyspiańskim i Krakowem. Fascynacja wielką literaturą, nastroje patriotyczne w szkole, atmosfera rodzinnego domu (ojciec był znanym lekarzem społecznikiem w Sosnowcu) ukształtowały osobowość Suchodolskiego i zadecydowały o wyborze studiów humanistycznych. W latach 1921–1923 studiował na UW, na trzeci rok przeniósł się do Uniwersytetu Jagiellońskiego, by znów powrócić do Warszawy. Wielokrotnie podkreślał swobodę i samodzielność ówczesnego studiowania, kontakty wyłącznie z profesorami, mistrzami ówczesnej humanistyki. Chętnie przypominał, że w owych czasach humanistą nazywało się człowieka, który nie zmierzał wprost do zawodu ani nawet nie pielęgnował wyłącznie jednego zainteresowania, ale badał obszary kultury umysłowej i moralnej, ruch idei i wartości. Na warszawskiej polonistyce studiował u Bronisława Gubrynowicza i Józefa Ujejskiego, w Krakowie u Ignacego Chrzanowskiego i Stanisława Kota. Korzystał z intelektualnych inspiracji germanisty Zygmunta Łempickiego i romanisty Stanisława Wędkiewicza. Zapoznawał się z różnorodnością myślenia filozoficznego, zwłaszcza w UW, dzięki studiom u Tadeusza Kotarbińskiego, Jana Łukasiewicza, Władysława Tatarkiewicza i Władysława Witwickiego. Profile studiów, a także uniwersytetów były wówczas bardzo zróżnicowane, uczono różnych sposobów myślenia. Takie studia wymagały wielotematycznych lektur w różnych językach. Suchodolski od dzieciństwa znał biegle niemiecki i francuski, nauczył się rosyjskiego i angielskiego, samodzielnie opanował włoski, by przeczytać w oryginale Boską komedię. Aktywnie uczestniczył w życiu studenckim, był członkiem Zarządu Koła Polonistów Słuchaczów UW.
Po uzyskaniu doktoratu w 1925 roku, dzięki stypendium Funduszu Kultury Narodowej (zawsze wspominał postać Stanisława Michalskiego, dyrektora Funduszu i jego zasługi dla rozwoju nauki polskiej), przebywał na studiach w Berlinie (u profesorów Edwarda Sprangera i Alfreda Vierkandta), Paryżu i Rapperswilu. Studia te zaowocowały przede wszystkim oryginalną rozprawą pt. Przebudowa podstaw nauk humanistycznych (1928), a także licznymi pracami na tematy edukacyjne. Skonkretyzowała się orientacja dalszej pracy naukowej i zawodowej. Inaczej niż w naszych czasach, kiedy kariera naukowa rozwija się od zakończenia studiów, przez etapy stanowisk pomocniczych, asystenta i adiunkta, w latach międzywojennych młody absolwent uniwersytetu mógł tylko dorywczo prowadzić zajęcia na uczelni, na ogół niepłatne, nie mówiąc już o stałym zatrudnieniu. Doktor Suchodolski podjął więc pracę w warszawskim szkolnictwie (I Gimnazjum Miejskie im. Józefa Sowińskiego i prywatne Gimnazjum Cecylii Plater Zyberkówny), uczył języka polskiego i propedeutyki filozofii, co trwało 10 lat. Praca ta była zgodna z przypomnianymi pedagogicznymi upodobaniami Suchodolskiego, pozwalała na zdobywanie nowych doświadczeń i poznawanie edukacyjnej rzeczywistości. Jednocześnie przygotowywał rozprawę habilitacyjną. Książka pt. Stanisław Brzozowski. Rozwój ideologii (1933), bardzo żywo wówczas dyskutowana, uznana została za podstawę habilitacji w zakresie historii literatury polskiej, rozszerzonej następnie na obszar pedagogiki. Jesienią 1933 roku Suchodolski objął na Uniwersytecie Warszawskim stanowisko docenta historii literatury polskiej oraz zajęcia zlecone dla pedagogów na temat myśli Sergiusza Hessena. W latach 1936–1938 uczestniczył w pracach programowo-organizacyjnych jako naczelnik Wydziału Programowego w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Współpracował z Władysławem Radwanem; został usunięty za ostrą krytykę tzw. wychowania państwowego.
Sytuacja uległa zmianie, kiedy w roku 1938 Suchodolski został powołany na stanowisko profesora nadzwyczajnego i objął katedrę pedagogiki na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Wygrał wówczas konkurs, a prof. Helena Radlińska napisała, iż jest on „najwybitniejszym z młodszego pokolenia pedagogów, utalentowany jako badacz, pisarz i nauczyciel”.
Lata 30. ubiegłego wieku są więc okresem szczególnie bogatej aktywności Suchodolskiego, naukowej, pisarskiej i publicystycznej, na ogół znanej z różnych opracowań. Pragnę zwrócić uwagę na konsekwentne pogłębianie podstawowych związków i wzajemnych interakcji między kulturą a wychowaniem, co znalazło wyraz zwłaszcza w redagowaniu kwartalnika „Kultura i Wychowanie” (1933–1939) oraz w książce Uspołecznienie kultury (1937). Krystalizowała się wówczas autorska koncepcja humanistycznej pedagogiki kultury i program humanistycznej strategii edukacyjnej przeciw „procesom odczłowieczenia”, a więc wychowania „z człowiekiem”, będącego jednocześnie obroną kultury. Kultura, dowodził, to zespół wartości, jakie człowiek realizuje w sobie (kultura subiektywna), ściśle zespolonych z życiem osobowym, w perspektywie społecznego rezonansu, czyli właśnie uspołecznienia, według zasady „wszystkich powołać” do pracy, wysiłku, twórczości. Poddawał krytyce elitarną koncepcję kultury, przekonany, że kultura żywa i uspołeczniona to kultura powszechna w sensie pełnego i aktywnego twórczego w niej udziału wszystkich uczestników społecznej wspólnoty, w perspektywie żywej obecności tradycji. Kultura winna stawać się kształtem ludzkich doświadczeń życiowych. Odrodzenie kultury – to sprawa wychowania, a wyrażać się ma w stylu osobowego życia, stosunku człowieka do siebie samego i do innych ludzi, w wykonywanej pracy, wrażliwości na prawdę i piękno, odczuciu „powagi życia”.
Właśnie „zagadnienie żywej tradycji” stało się tytułem wykładu inaugurującego nowy etap działalności akademickiej Suchodolskiego na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Działalność tę przerwał wybuch wojny w 1939 roku i przejęcie uniwersytetu przez władze ukraińskie. Suchodolski przez tzw. zieloną granicę przedostał się do Polski, by po raz kolejny, po studiach i krótkim okresie pracy, związać się z UW zamkniętym przez niemieckie władze okupacyjne, ale działającym w podziemiu. W ramach współpracy z Delegaturą Rządu Londyńskiego (Departament Oświaty Delegatury Rządu) środowisko naukowe realizowało tajne nauczanie uniwersyteckie, co było ściśle związane z innymi kierunkami pracy podziemnej. Profesor Suchodolski prowadził w latach 1942–1944 na tajnych kompletach wykłady pt. „Historia idei i prądów umysłowych w dobie nowożytnej” i seminaria, przede wszystkim dla studentów polonistyki, ale i dla innych grup młodzieży, także uczącej się na kompletach licealnych. Pozwalam sobie przywołać wątek wspomnień bardzo osobistych. Wówczas bowiem poznałam prof. Suchodolskiego i stałam się na długie lata wierną uczestniczką prowadzonych przez niego zajęć, a później także – podejmowanych przez niego działań. W programach szkolnych obowiązujących chyba jeszcze po wojnie znajdowała się, wydana w końcu lat 20., książeczka pt. Kochaj życie – bądź dzielny. Rozmowa o wartości życia, autorstwa Suchodolskiego. Byłam tą książeczką autentycznie zafascynowana, nie wiedząc oczywiście nic o jej autorze. W wojennych konspiracyjnych warunkach pojawiła się możliwość uczestniczenia w międzypokoleniowych spotkaniach i dyskusjach naukowych prowadzonych przez profesorów Uniwersytetu. Był wśród nich prof. Suchodolski. Spotkanie z nim stało się dla mnie spotkaniem z Uniwersytetem. Czytało się ważne lektury, od Edwarda Abramowskiego i Stanisława Brzozowskiego po Emmanuela Mounier, Josepha Conrada i André Malraux. Szczególną rolę w podziemnym życiu intelektualnym okupowanej Warszawy odegrała wydana jako druk konspiracyjny książka Suchodolskiego, pod pseudonimem R. Jadźwing, zatytułowana Skąd i dokąd idziemy?, pomyślana jako „przewodnik po zagadnieniach kultury współczesnej”. We wstępie autor napisał: „Wprawdzie samokształcenie nigdy nie było tylko czytaniem książek, ale rzadko kiedy jego najgłębszy charakter jako twórczej pracy duchowej występował tak silnie i z taką powagą jak w dobie dzisiejszej”. W klimacie tej książki wzmacniającej tak zawsze bliską Suchodolskiemu „strategię legendy i wizji” kształtowały się i nasze humanistyczne wizje przyszłości Polski i świata, a także uskrzydlone marzenia, ocienione wprawdzie dramatem wojennej rzeczywistości. W tych mrocznych czasach, kiedy splatały się ze sobą ekstremalne sytuacje zagrożenia i patos intelektualnych doświadczeń, wytwarzały się niepowtarzalne więzi międzyludzkie, więzi między mistrzami i słuchaczami tych niezwykłych wykładów. Tak o tych czasach napisał po latach prof. Suchodolski: „Już zatarte są w pamięci fakty i zdarzenia lat okupacji, szczegóły spotkań i kontaktów, twarze ludzi i ich nazwiska, nie zawsze zresztą znane i wówczas. Pozostaje jednak żywe wspomnienie klimatu tamtych dni, atmosfery niespokojnych uczuć i równie niespokojnych myśli, poszukujących sensu i ładu w nas samych, i w świecie uległym, i skrępowanym przemocą zbrodniczych szaleńców. Nigdy dawniej i chyba nigdy już później nie istniała taka wspólnota między nami i naszą młodzieżą, jak wtedy, gdy my i oni – równie bezbronni i równie bezradni – próbowaliśmy szukać prawdy na gruzach rozczarowań i w przeciwstawieniu się mitom, którym miała być poddana historia”. Profesor Suchodolski poszukiwany przez gestapo został zmuszony do ograniczenia spotkań uniwersyteckich, a zajęciami kierował z ukrycia.
Po zakończeniu działań wojennych i wyzwoleniu spod hitlerowskiej okupacji, już w lutym 1945 roku objął stanowisko dyrektora III Miejskiego Gimnazjum i Liceum w Warszawie. Zapraszany przez kolejne reaktywowane uniwersytety, związał się na wiele lat z UW, formalnie zatrudniony od lutego 1945 roku. W 1947 roku otrzymał nominację na profesora zwyczajnego. Na Wydziale Humanistycznym UW uruchomiono Studium Pedagogiczne, w którego ramach prof. Suchodolski kierował tzw. Seminarium Pedagogicznym II (pierwsze pozostawało pod kierownictwem prof. Nawroczyńskiego, trzecie – prof. A.B. Dobrowolskiego). Uniwersytet był bardzo poważnie zniszczony i okaleczony, zachował się budynek Biblioteki (dziś mówimy o nim „stary BUW”), częściowo gmach Instytutu Historii oraz gmach porektorski, gdzie odbywały się nasze zajęcia, a także znaleźli schronienie niektórzy profesorowie pozbawieni swoich mieszkań w wyniku całkowitego niemal zniszczenia tej części Warszawy. Obraz wypalonych budynków ilustrują najlepiej słowa poety „a w oknach tylko niebo”. Uratowana część uniwersyteckiej kadry profesorskiej podjęła pracę w niewyobrażalnie dziś trudnych warunkach. Warszawę pokrywał gruz, brakowało wody i elektryczności. Jednak na dziedzińcu między BUW-em a wypaloną bramą Uniwersytetu można było spotkać legendy polskiej nauki. Wszyscy byli wówczas powracającymi wygnańcami. Nasze „seminarium” dzieliło mały pokoik w gmachu porektorskim z katedrą, przyjeżdżającego co dwa tygodnie z Krakowa, prof. Tatarkiewicza. Profesor Suchodolski przyjeżdżał na rowerze z odległego Mokotowa. „Na przekór nocy”, w jedynej dostępnej sali wykładowej, czyli w sali kinowej ocalałego Muzeum Narodowego, odbywały się wykłady uniwersyteckie, także wykłady Suchodolskiego. Słuchaczami byli zarówno przedwojenni studenci powracający z obozów i wysiedleń, jak i powojenna młodzież połączona szczególną wspólnotą myślenia i działania. Wielką aktywność, także kulturalną, przejawiało Towarzystwo Bratniej Pomocy. Ujawniły się niepowtarzalne odcienie przyjaźni i braterstwa, nastroje nadziei i entuzjazmu, odczucie nowych odpowiedzialności i zaangażowania.
Podejmując nowe obowiązki, prof. Suchodolski, nauczony wojennymi doświadczeniami, dowodził, że nie wolno ufać sobie samym, wytworzonym przez przeszłość, światu, który nas otacza i podporządkowuje. Wskazywał, że stajemy się wierni i sobie, i historii, gdy wbrew własnemu ja i wbrew rzeczywistości tworzymy świat nowy i siebie nowych. Powojenne spotkania z Suchodolskim kontynuowały ruch myśli, zapoznawały z bogactwem idei nieznanych w warunkach wojennego osamotnienia. Jego udział w delegacji polskiej na konstytutywne posiedzenie UNESCO w Londynie w listopadzie 1945 roku stał się i dla nas symbolicznym otwarciem na świat. Pojawiły się nowe lektury, np. tak ważna w tamtych czasach filozofia francuskiego egzystencjalizmu i jej pedagogiczne implikacje. Wspomniana już, bliska Suchodolskiemu strategia legendy i wizji znalazła swój aktualny wyraz w koncepcji „wychowania dla przyszłości”. Pierwsze wydanie książki pod takim właśnie tytułem, wielokrotnie wznawianej i tłumaczonej, najbardziej może znanej jego publikacji, ukazało się w 1947 roku, w atmosferze powojennego optymizmu, przekonania o nadchodzącym definitywnie pokojowym porządku świata, priorytetach nauki i techniki. Do 1948 roku sytuacja w środowisku uniwersyteckim zdawała się potwierdzać humanistyczną wizję świata, a prof. Suchodolski konkretyzował swoje dawne zaufanie do możliwości człowieka i wychowania. Dokonał swoiście kopernikańskiego przewrotu w myśleniu pedagogicznym, dowodząc, że ważniejsza od tradycyjnej orientacji na przeszłość i jej edukacyjne priorytety winna być orientacja ku przyszłości, odmiennej od tego co było, ale i odmiennej od dnia dzisiejszego. Pogłębiła się w poglądach Suchodolskiego tendencja do myślenia alternatywnego. Dowodził, że trzeba uczyć się „widzieć inaczej”, podejmować wciąż nowe obszary odpowiedzialności. Podkreślał aktywną rolę wychowania w budowaniu „ludzkiego świata”, a człowieka – jako kreatywnego czynnika sprawczego w procesie współtworzenia przyszłości.
Mroczny czas stalinizmu przekreślił te nadzieje. Od początku 1948 roku uległy wzmocnieniu represje polityczne i naciski ideologiczne. Stalinowskiemu terrorowi towarzyszyły brutalne prześladowania tzw. burżuazyjnych uczonych, wprowadzono obowiązek studiowania marksizmu-leninizmu w najbardziej zwulgaryzowanej postaci, usuwając jednocześnie z bibliotek dzieła przedwojennych uczonych. Te działania objęły także prof. Suchodolskiego, publicznie w znanych wystąpieniach i artykułach oskarżanego o niebezpieczny idealizm, kosmopolityzm itp. Jego aktywność naukowa wyraziła się w postaci swoistej kompensacji, podjął mianowicie dwie inicjatywy badawcze, dziś powiedzielibyśmy „niszowe”. Były to studia nad kompletną, szerzej nieznaną spuścizną Karola Marksa, którego pełne wydanie dzieł w języku francuskim sprowadził, jak dobrze pamiętam, z Paryża, oraz zainicjowanie nowych w tym czasie studiów nad historią nauki. W tym drugim zakresie stał się animatorem, w ramach Polskiej Akademii Nauk, odkrywczych prac o charakterze zespołowym. Pod redakcją Suchodolskiego ukazała się monumentalna, wielotomowa Historia nauki polskiej (1970–1986), związanej z kulturą narodową i światową.
Przemiany w Polsce znane pod nazwą „odwilży” odsłoniły przed Uniwersytetem nowe możliwości działania. Przełom polityczny, zwany Polskim Październikiem, spowodował ograniczenie cenzury i osłabienie nacisków ideologicznych. W końcu 1956 roku na uczelniach zlikwidowano katedry marksizmu-leninizmu. Nabrała rozmachu, wyciszona w poprzednich latach, aktywność środowiska pedagogicznego. Na te właśnie lata przypada okres intensywnych działań prof. Suchodolskiego, bezpośrednio lub pośrednio inspirowanych zakorzenieniem w UW.
W 1958 roku został powołany w Uniwersytecie Instytut Nauk Pedagogicznych, w którego skład weszło pięć katedr z istniejącymi przy nich zakładami, a mianowicie: Katedra Pedagogiki Ogólnej (którą od roku 1953 kierował prof. Suchodolski), Katedra Dydaktyki, Katedra Pedagogiki Społecznej, Katedra Organizacji Szkolnictwa i Pedagogiki Porównawczej, Katedra Pedagogiki Specjalnej. Zmieniono program zajęć dydaktycznych, zaproponowano program badań kierunkowych i kompleksowych dotyczących węzłowych zagadnień nauk pedagogicznych, warunkujących ich dalszy rozwój i społeczne znaczenie. Zaplanowano szerokie kontakty z uczelniami w Polsce i za granicą oraz z różnymi środowiskami pracowników oświatowych, zwłaszcza nauczycieli. Obejmując stanowisko dyrektora Instytutu, prof. Suchodolski podkreślał potrzebę „tworzenia nowej rzeczywistości wychowawczej”, zgodnie z wyznawanym przekonaniem, że trzeba zawsze próbować „patrzeć inaczej” i działać według „strategii klinowej”, stopniowo realizować nowe idee, małymi krokami, swoistym „klinem alternatyw” poszerzać obszary zmian. Ta właśnie zasada zaowocowała zorganizowaniem eksperymentów w szkołach podstawowych i średnich, na podstawie nowych interdyscyplinarnych koncepcji programowych. Katedra prof. Suchodolskiego była także organizatorem wakacyjnych kursów nauczycielskich w ramach współpracy ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego.
Trzeba przypomnieć liczne inicjatywy wydawnicze; organem Instytutu Nauk Pedagogicznych stał się „Kwartalnik Pedagogiczny” (w latach 1956–1969 redagowany przez prof. Suchodolskiego), pod jego redakcją od 1958 roku zaczął ukazywać się podręcznik pt. Zarys pedagogiki (Pedagogika od 1970), z tekstami pracowników Instytutu. W latach 1963–1970 Suchodolski kierował serią wydawniczą „Biblioteka Wiedzy Pedagogicznej” (Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia), w latach 1964–1972 – wraz z prof. Wincentym Okoniem – serią pt. „Biblioteka Nauczyciela” (Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych). Przewodnicząc w latach 1953–1973 Komitetowi Nauk Pedagogicznych PAN, prof. Suchodolski był redaktorem „Biblioteki Klasyków Pedagogiki” (Ossolineum, 1955–1977) oraz wielu publikacji cyklicznych (Monografie Pedagogiczne 1954–1977, „Studia Pedagogiczne” 1954–1977, „Rocznik Pedagogiczny” 1974–1980). Inicjatywy te merytorycznie wiązały pedagogiczne środowisko uniwersyteckie z działalnością Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, a ich niestrudzonym animatorem pozostawał prof. Suchodolski.
Na szczególne przypomnienie zasługuje jeszcze inny obszar jego aktywności naukowo-organizacyjnej. W 1962 roku został przewodniczącym Komitetu Redakcyjnego, a także członkiem Kolegium Redakcyjnego i Rady Naukowej pod przewodnictwem prof. Kotarbińskiego – monumentalnej, trzynastotomowej Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN (1962–1970). Była to działalność pionierska i odkrywcza, zespół redakcyjny zbierał się każdego tygodnia, by dyskutować w gronie znakomitych specjalistów każde odrębne hasło, konfrontować wykorzystane źródła i zapewniać interdyscyplinarny sposób myślenia.
„Prawdę mówiąc, powiedział kiedyś prof. Suchodolski, nigdy nie byłem pedagogiem czystej krwi. Do dziś też tacy «prawdziwi» pedagodzy spoglądają na mnie raczej nieufnie, uważając, że to, co robię, nie jest tym, co oni za pedagogikę uznają. I chyba mają rację”. Rzeczywiście obszary zainteresowań badawczych Suchodolskiego zdają się nieustannie rozszerzać swoje granice. W omawianym okresie, a więc na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku podjął rozważania nad filozofią ludzkiego rozwoju. Zajmując się kolejno renesansem, barokiem, oświeceniem, odsłaniał różne aspekty wielkości i klęski człowieka, który tworzy własne królestwo, a jednocześnie pada ofiarą własnej małości, zawiści, głupoty. Istotę człowieczeństwa i konkretne formy istnienia ludzi ukazywał nie tylko w świetle źródeł filozoficznych, lecz przede wszystkim w ujęciu pisarzy, malarzy i artystów. Z tego powodu w książkach takich jak Narodziny nowożytnej filozofii człowieka (1963, 1968) i Rozwój nowożytnej filozofii człowieka (1967) znalazły się nazwiska Leonarda da Vinci, Dürera, Rembrandta, Cervantesa i Szekspira. Profesor stawiał więc pytanie: „Czy można obronić i czym można uzasadnić ideę wielkości człowieka, skoro ludzie są tak mali, i dlaczego ludzie są tak mali, skoro Człowiek jest tak wielki?”.
Te właśnie zagadnienia stały się tematem wykładów monograficznych prof. Suchodolskiego. Przez wiele lat, także już po formalnym opuszczeniu Uniwersytetu, prowadził niezapomniane spotkania seminaryjne, w których brali udział nie tylko pracownicy i doktoranci, lecz także zainteresowani studenci i osoby z zewnątrz. Taki interdyscyplinarny i wielopokoleniowy charakter spotkań przełamywał schematy organizacyjne i programowe, zapewniał bogactwo wymiany myśli i konfrontację poglądów. W 1963 roku grono kolegów i przyjaciół przygotowało na 60-lecie urodzin Suchodolskiego książkę zbiorową pt. Problemy kultury i wychowania. Jej wręczenie w Sali Złotej Uniwersytetu było ważną okazją do spotkania pokoleń, uczestniczył w nim bowiem, obok zebranej młodzieży, mistrz i nauczyciel Suchodolskiego, prof. Tatarkiewicz.
W latach 1957–1973 prof. Suchodolski wypromował na Uniwersytecie ponad 40 doktorów.
Okres popaździernikowego „otwarcia” wyrażał się zarówno w zmianie sposobu myślenia i obszarów badawczych, jak i w umożliwieniu kontaktów z zagranicą. Rozpoczął się czas wyjazdów studyjnych i przyjazdów zagranicznych kolegów. Książki prof. Suchodolskiego budziły zainteresowanie zwłaszcza we Włoszech, Hiszpanii i w krajach niemieckojęzycznych. We Włoszech Wychowanie dla przyszłości zostało włączone do podstawowych lektur uniwersyteckich, opatrzone podtytułem Trattato di pedagogia generale. Od 1952 roku profesor był stałym konsultantem Instytutu UNESCO w Hamburgu, wykładowcą w Padwie, Rzymie, Florencji, Paryżu, współtwórcą międzynarodowych organizacji pedagogicznych, jak Comparative Education Society in Europe, Assocation Internationale Mondiale des Sciences de l’Education-World Association for Educational Research (AMSE/WAER). Na jego wniosek w 1969 roku, na terenie Uniwersytetu, odbył się światowy kongres tej organizacji. Poprzedziły go paroletnie przygotowania, realizowane przez całe środowisko warszawskich pedagogów; nikt oczywiście nie mógł przypuszczać, że bolesne wydarzenia Marca ‘68 odbiją się na realizacji tej inicjatywy. Zapewne z przyczyn prestiżowo-dyplomatycznych ówczesne władze państwowe „wzięły w nawias” sprawę Kongresu, który mógł jednak odbyć się w sposób godny i znaczący. Stał się trwałym sukcesem Uniwersytetu. Można sądzić, że stanowił zarówno apogeum naszej swobodnej aktywności naukowej, jak i ostatni akord jej bogactwa i niezależności. Odbywał się jesienią 1969 roku, ale dramatyzm poprzedzających go wydarzeń politycznych zaważył jednak na wycofaniu się z zapowiedzianego w nim udziału kilku zagranicznych uczonych, skądinąd zresztą zaprzyjaźnionych z prof. Suchodolskim. Niemniej jednak Kongres zgromadził ponad 400 uczonych z całego niemal świata, z krajów o różnych opcjach politycznych. Tytuł obrad brzmiał: Sytuacja i zadania nauk pedagogicznych wynikające z potrzeb i problemów, jakie w zakresie teorii i praktyki wychowania stawia cywilizacja współczesna, a zwłaszcza procesy industrializacji, demokratyzacji i kultury masowej. Profesor otworzył Kongres referatem pt. Proces kształtowania się ludzi w Polsce i jego znaczenie dla dalszego rozwoju pedagogiki, przewodniczył obradom i został wybrany przewodniczącym Stowarzyszenia AMSE/WAER na kolejną 4-letnią kadencję. Kompletne materiały kongresowe w trzech językach ukazały się w nowo powstałym międzynarodowym roczniku pedagogicznym pod nazwą „Paideia”, który był publikowany w latach 1972–1992, pod redakcją prof. Suchodolskiego przez PAN (Komitet Nauk Pedagogicznych).
Wydarzenia Marca ‘68 spowodowały dramatyczny wstrząs w całym polskim środowisku naukowym. Zmianom uległa, uchwalona w 1956 roku, ustawa o szkolnictwie wyższym. Już w kwietniu 1968 roku zniesiono nawet pozory autonomii uczelni akademickich, wprowadzono mianowanie przez ministra władz uczelni i reorganizację jej struktur. W 1969 roku przestał istnieć Instytut Nauk Pedagogicznych, prof. Suchodolski został odwołany ze stanowiska jego dyrektora oraz z kierownictwa katedry, która także uległa likwidacji; włączono go, w maju 1969 roku, do „zespołu badań humanistyczno-społecznych”. Nowe władze z brutalnością i perfidią realizowały wprowadzoną wówczas zasadę jednoetatowości. W ten sposób pomarcowa Polska skutecznie pozbywała się kłopotliwych uczonych, którzy zostali zmuszeni do pracy na jednym tylko etacie. Profesor Suchodolski w swoim piśmie z czerwca 1969 roku, prosząc o możliwość zachowania pracy i w Polskiej Akademii Nauk i na Uniwersytecie, napisał: „do pracy tej (w Uniwersytecie) jestem bardzo przywiązany. Od całych dziesięcioleci byłem studentem UW, jego doktorem, a następnie docentem i profesorem. Chciałbym i ostatnie lata, które mi zostają przed emeryturą pracować w tym Uniwersytecie, pełniąc obowiązki profesora”. Prośba została załatwiona negatywnie pismem Rektora UW z maja 1970 roku. Pozwolono jednak, o czym wspominałam, na organizację Kongresu, w której prof. Suchodolski odegrał kluczową rolę. Suchodolski został przeniesiony ze stanowiska profesora zwyczajnego na Uniwersytecie na stanowisko „samodzielnego pracownika naukowo-badawczego” w PAN (Zakład Historii Nauki i Techniki).
Dziś w dobie zupełnej beztroski w dziedzinie zatrudnienia musi się wydać niewiarygodna zastosowana wówczas zasada jednoetatowości. Stanowiła ona perfidne uzasadnienie nowej selekcji, bo – jak wiadomo – nie dotyczyła osób wówczas faworyzowanych. Dobrze pamiętam te czasy i te decyzje, a także nazwiska tych, którym Rada, rezygnująca z pracy na Wydziale prof. Suchodolskiego, udzielała jednocześnie zgody na zachowanie trzech etatów.
Usunięcie z Uniwersytetu przeżył bardzo boleśnie, podobnie jak rozgrywający się w tym samym czasie i z tych samych przyczyn dramat PWN i redagowanej Wielkiej Encyklopedii Powszechnej. Tak zwana wówczas „sprawa encyklopedystów” stanowiła istotny przyczynek nie tylko do wydarzeń marcowych i nagonki antysemickiej, lecz także do wieloletniej brutalnej walki z całą polską inteligencją. Uległy krzywdzącemu rozbiciu ukształtowane już, nie bez trudu, więzi środowiskowe. Praca uczelni stopniowo i konsekwentnie zaczęła ulegać pragmatycznemu spłaszczeniu, traciła blask wielkich indywidualności naukowych. Skutki tych tendencji w życiu Uniwersytetu trwają do dziś.
Odejście prof. Suchodolskiego odmieniło profil naukowy i dydaktyczny warszawskiej pedagogiki. Uległy zmianie intelektualne i personalne priorytety, studia zaczęły nabierać charakteru coraz bardziej zawodowego i traciły dawną wartość integrującą i kulturotwórczą.
Pogłębiające się przemiany na całym Uniwersytecie doprowadziły do zaostrzenia rygorów politycznych i zrealizowania w końcu lat 70. projektu tzw. deglomeracji. W efekcie tych poczynań, ostro krytykowanych przez opinię publiczną, Wydział, który nosił wówczas nazwę Wydział Psychologii i Pedagogiki, został usunięty z terenu Krakowskiego Przedmieścia, mimo iż zajmowany gmach był właśnie dla tego Wydziału przez Związek Nauczycielstwa Polskiego odbudowany.
Profesor Suchodolski, realizując formalnie swoją działalność naukową w PAN (Zakład Historii Nauki i Techniki oraz Komitet Prognoz przy Prezydium PAN „Polska 2000”), z ogromnym bólem i zaangażowaniem śledził losy naszej uczelni. W marcu 1979 roku ukazał się w tygodniku „Kultura” szeroko komentowany artykuł Suchodolskiego pod symbolicznym niemal tytułem: Uniwersytet wyprowadzony w pole. Przypominał, że „wygnanie” Wydziału, a właściwie jego części, ponieważ psychologia została przeniesiona na ul. Stawki, ma charakter nie tyle organizacyjny (oddalenie od centrum, trudności komunikacyjne), ile merytoryczny a nawet polityczny. Została rozerwana więź pedagogiki z innymi obszarami nauk humanistycznych i społecznych, co pogłębia niebezpieczne procesy dezintegracji środowiska naukowego. Profesor dowodził, że Uniwersytet, bardziej niż inne szkoły wyższe, jest uczelnią, w której kontakty między dyscyplinami powinny być pielęgnowane i rozwijane. Przez całe wieki, podkreślał, uniwersytety żyły jako swoista „całość” nauki i nauczania, profesorów i studentów wszystkich specjalności. Uniwersytet istnieje jako zintegrowana całość lub w ogóle nie istnieje naprawdę. Czy jedyną wizją przyszłości, pytał w artykule, ma być kilkanaście specjalistycznych szkół zawodowych rozproszonych po całym mieście?
Te gorzkie słowa zasługują na uwagę w dobie znanych przemian, komercjalizacji nauki i kryzysu uczelni. Trzeba bronić uniwersytetu jako specyficznego rodzaju uczelni wyższej, który dziś zajmuje się bardziej organizacją nauczania niż organizacją studiów, nie pobudza potrzeb poznawczych i nie pogłębia w społeczeństwie tak dziś zaniedbanej kultury ogólnej. Stanowisko prof. Suchodolskiego w obronie idei universitas, czyli pełni wiedzy i uczestniczenia w jej rozwoju, powinno być bliskie ginącym już humanistom zatroskanym o kulturalną edukację społeczeństwa, o priorytety potrzeb i zainteresowań, nadmiernie dziś skoncentrowanych na efektach materialnych.
W ostatnich latach życia prof. Suchodolski nawiązał do swoich wcześniejszych zainteresowań i zrealizował studia nad dziejami kultury narodowej, uzasadniając jedność, a zarazem różnorodność tej kultury, która obejmuje mentalność i styl życia ludzi, ich stosunek do tradycji, wybory wartości i formy ekspresji. Sądził, że odrębne elementy kultury kształtują się dzięki przekraczaniu rzeczywistości życia materialno-społecznego na drodze wiodącej ku światu idei i wartości.
Ten kierunek rozważań skłonił Suchodolskiego do podjęcia ostatniej w jego życiu aktywności organizacyjnej. W 1983 roku został Przewodniczącym Narodowej Rady Kultury przy Prezesie Rady Ministrów. Rada zlikwidowana w 1990 roku nie doczekała się obiektywnej i sprawiedliwej oceny, mimo iż zgromadziła wiele znaczących postaci życia kulturalnego i zrealizowała godne pamięci inicjatywy w obronie kultury przed zagrożeniami i w obronie humanistycznych wartości życia, dzięki zorganizowanemu i wspomaganemu uczestnictwu ludzi w kulturze. W swoim przejmującym i pełnym goryczy tekście pt. Pożegnanie z Narodową Radą Kultury Suchodolski napisał: „trudno się dziwić, że właśnie intelektualista – jak to często bywało – zapragnął poddać próbie życia te koncepcje, które dotychczas żyły tylko w królestwie idei [...]. W ciągu całego mego życia broniłem przekonania, iż kultura jest autonomicznym zespołem wartości humanistycznych i nie powinna być traktowana jako narzędzie polityki [...]. Los Narodowej Rady Kultury, skazanej w milczeniu i bez prawa odwołania na zniszczenie, symbolizuje los wartości kultury osaczonych i zlekceważonych przez zwycięzców na arenie życia politycznego”.
Profesor Suchodolski pozostanie w dziejach polskiej kultury i w dziejach Uniwersytetu postacią wyjątkową. Dostrzegając z bystrą intuicją meandry świata, historii i współczesności, nie pokrzepiał siebie i innych naiwnymi złudzeniami optymizmu. Świadomy triumfów zła i klęski wrażliwych humanistów podtrzymywał wierność idei humanizmu, „mimo wszystko”. Wiedział jednak, że może to być jedynie humanizm tragiczny.