Zofia Szmydtowa

Urodzona 21 IV 1893 w Petersburgu. Studia na UJ (1911–1914), na UW (1916–1917), doktorat na UJ (1917), wykładowca na UW (1926), habilitacja tamże (1933), profesor (1954).

Historyk literatury, komparatystka; badania nad literaturą renesansu i romantyzmu na szerokim tle porównawczym.
Członkini TNW, Komitetu Nauk o Literaturze PAN, Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza.
Redaktor naczelna „Rocznika Literackiego” (od 1934).
Zmarła 3 III 1977 w Warszawie.

O misteriach Cypriana Norwida, Warszawa 1932; Słowacki – Cervantes. Związki i analogie, Kraków 1950; Cervantes, Warszawa 1955; Mickiewicz jako tłumacz z literatur zachodnioeuropejskich, Warszawa 1955; Ariostyczna droga Słowackiego, Warszawa 1959; Rousseau – Mickiewicz i inne studia, Warszawa 1961; Poeci i poetyka, Warszawa 1964; O Erazmie i Reju, Warszawa 1972; W kręgu renesansu i romantyzmu: studia porównawcze z literatury polskiej i obcej, Warszawa 1979.

J. Pelc, O Zofii Szmydtowej wspomnienie, „Przegląd Humanistyczny” 1977, nr 5, s. 150; Z. Libera, Zofia Szmydtowa jako komparatystka, [w:] idem, Uczeni i nauczyciele, Warszawa 1995, s. 71–72; A. Lam, Zofia Szmydtowa jako redaktorka Rocznika Literackiego, [w:] idem, Poznać to, co mówimy. Prace filologiczne i wspomnienia, Warszawa 2009, s. 186.

EWA SZCZĘSNA

ZOFIA SZMYDTOWA

1893–1977

 

Przed kilku laty, kiedy, spiesząc na spotkanie członków Komitetu Głównego Olimpiady Literatury i Języka Polskiego w gmachu Polskiej Akademii Nauk, zatrzymałam się przed jedną z tablic, zatytułowaną Zofia Szmydtowa, wystawy poświęconej wybitnym polskim uczonym, z fotografii spojrzała na mnie osoba o pełnym głębokiego namysłu, życzliwym, szczerym, prostolinijnym i wyrozumiałym wejrzeniu, emanująca jakimś wewnętrznym spokojem, jaki osiągają ci, którzy mają sprawdzoną pewność słuszności celu, do którego dążą, powszechnego pożytku zadań, które realizują. Lekko zaokrąglona twarz i gładko zaczesane włosy (ten sam kształt fryzury utrzymywany przez wiele lat) potwierdzały odczucie łagodności, spokoju, skromności, a jednocześnie stałości poglądów i zasad. Było to jednocześnie spojrzenie uczonej należącej do pokolenia wybitnych badaczy (by wspomnieć tu Witolda Doroszewskiego, Juliana Krzyżanowskiego, Wacława Borowego), którzy poczynając od okresu międzywojennego przez czas okupacji hitlerowskiej aż do lat 70. XX wieku kształtowali wyraziste oblicze polonistyki warszawskiej. Było to spojrzenie wybitnego literaturoznawcy, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, redaktora „Rocznika Literackiego”, a wreszcie autorki nieprzeciętnych prac na temat polskiej literatury okresu renesansu i romantyzmu badanej w kontekście literatury europejskiej.

Szmydtowa była uczoną o formacie europejskim; nie zamykała się ani w jednej określonej epoce, ani w twórczości jednego narodu. Interesowali ją wybitni pisarze europejscy – zarówno polscy, jak i obcy, sytuowała twórczość tych pierwszych w kontekście twórczości tych drugich, przeprowadzała porównania, konfrontowała dzieła, pokazując wzajemne związki, wpływy i paralele. Była przede wszystkim komparatystką i historykiem literatury, a przy tym badaczką, której analizy i ujęcia syntetyczne zmierzały do teoretycznoliterackich rozpoznań (była autorką prac o Poetyce Arystotelesa i Sarbiewskiego, autorką rozprawy Poetyka gawędy, zamieszczonej w tomie „Studia i portrety”).

Szmydtowa odebrała staranne wykształcenie filologiczne i filozoficzne. W latach 1911–1914 studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim, m.in. pod kierunkiem Ignacego Chrzanowskiego i Stanisława Windakiewicza, a w latach 1916–1917 kontynuowała studia na UW. Doktoryzowała się w 1917 roku na UJ, broniąc (jeszcze pod panieńskim nazwiskiem – jako Zofia Gąsiorowska) rozprawy Służba narodowa w sprawie Andrzeja Towiańskiego; habilitację uzyskała w 1933 roku (na podstawie rozprawy O misteriach Cypriana Norwida) na UW (na ówczesnym Wydziale Historyczno-Filologicznym), gdzie w 1954 roku uzyskała też tytuł profesora nadzwyczajnego, a w 1959 roku została profesorem zwyczajnym. Bohaterami jej prac byli pisarze polscy, np.: Mikołaj Rej, Jan Kochanowski, Maciej Kazimierz Sarbiewski, Godebski, Adam Mickiewicz, Cyprian Kamil Norwid, Juliusz Słowacki, Ignacy Krasiński, Andrzej Towiański, Teofil Lenartowicz, Narcyza Żmichowska, Adam Asnyk, oraz obcy, np.: Homer, Platon, Arystoteles, Horacy, Owidiusz, Dante Alighieri, Jean Jacques Rousseau, Miguel de Cervantes, Erazm z Rotterdamu.

Jako badaczka była umysłowością ukierunkowaną komparatystycznie. Myślenie porównawcze, dialogowe zestawianie autorów – podejmowanej przez nich tematyki, wymowy ideowej dzieł, choć także, realizowanej formy artystycznej, wyznaczało charakterystyczną dla Szmydtowej metodologię badań. Metoda porównawcza pozwalała na konfrontowanie osobowości twórczych, badanie ich recepcji, sytuowanie polskich pisarzy w szerszym kontekście kultury europejskiej.

Komparatystyczny charakter mają: monografia Rousseau-Mickiewicz i inne studia (1961), w której utwory Mickiewicza są ukazywane przez pryzmat dzieł autora Nowej Heloizy, Umowy społecznejEmila; książka Mickiewicz jako tłumacz literatur zachodnioeuropejskich; ale także rozprawy o Słowackim (Słowacki – Cervantes. Związki i analogie czy Ariostyczna droga Słowackiego). Uczona rozpatrywała również związki między Erazmem z Rotterdamu i Mikołajem Rejem, a także Erazmem i Janem Kochanowskim (rozprawy: O Erazmie i Reju, Erazm z Rotterdamu a Kochanowski); analizowała stosunek Cypriana Norwida do wielkich twórców włoskiego odrodzenia (studium: Norwid wobec włoskiego Odrodzenia). Myślenie kontekstowe widoczne jest również w monografii Cervantes, której poświęciła wiele lat pracy (1955, kolejne wydania 1965, 1975), spotykając się z wielkim uznaniem w kraju i za granicą.

W centrum uwagi badawczej nad twórczością Cervantesa znalazł się oczywiście Don Kichot (choć uczona odniosła się też do innych utworów pisarza – zarówno lirycznych, jak i dramatycznych). Na podstawie analiz i interpretacji dzieł wielkiego hiszpańskiego autora na tle literatury renesansowej, Szmydtowa stworzyła sugestywny i przekonujący portret człowieka i pisarza – jako moralisty (krytyka społeczeństwa hiszpańskiego przełomu XVI i XVII wieku) oraz jako wybitnego twórcy, a przy tym realisty, który odkrywał wartość Hiszpanii w codziennym bytowaniu ludzi1. Ukazała też Cervantesa jako satyryka i humorystę, podkreślając wartość jego humoru jako tego, który „[ocala] wartości człowieka mimo jego zbłądzeń”2.

„Rozprawy Zofii Szmydtowej z dziedziny komparatystyki, dowód rozległej i głębokiej kultury humanistycznej, charakteryzują ich autorkę jako filologa rozmiłowanego szczególnie w literaturze greckiej i rzymskiej, i w kulturze włoskiego renesansu – pisał Zdzisław Libera. [...] W budowaniu paralel Szmydtowa skrupulatnie gromadzi dowody, wskazując na analogie, określa ich sens i znaczenie w literaturze, odwołuje się do cytatów często w języku oryginału, bada nie tylko podobieństwa motywów, ale przekonań i postaw. Trzymając rękę na pulsie współczesnej literatury naukowej, sięga do dzieł uczonych polskich i obcych, by potwierdzić lub poszerzyć własne spostrzeżenia uwagą innych”3.

Warto zaznaczyć, że Szmydtowa, jako osoba znająca kilka języków (francuski, hiszpański, angielski, niemiecki, rosyjski oraz grekę i łacinę), była w sposób szczególny predystynowana do uprawiania komparatystyki literackiej. Interesowały ją także zagadnienia przekładu, który postrzegała jako aktywność artystyczną. W pracach na ten temat (np. w rozprawach: Ad Pompeium o przekładzie ody Horacego dokonanym przez Norwida oraz Czynniki rodzime i obce w przekładzie literackim) ukazała rolę tłumacza jako odnowiciela języka artystycznego, twórcę wchodzącego w dialog z oryginałem i kulturą.

Doskonały warsztat analityczno-syntetyczny wzmocniony świadomością komparatystyczną wypracowała uczona nie tylko w toku prowadzonych prac badawczych, lecz także w trakcie wieloletniej praktyki dydaktycznej. Przez wiele lat (od 1926) była wykładowcą akademickim – wykształciła na Uniwersytecie kilka pokoleń polonistów (wielu spośród jej studentów było i jest do dziś profesorami nie tylko Wydziału Polonistyki UW, lecz także innych uczelni i instytutów badawczych w Polsce i poza jej granicami). W 1928 roku prowadziła kurs języka polskiego w Turynie; w czasie okupacji uczestniczyła w tajnym nauczaniu. Wreszcie, zanim podjęła pracę nauczyciela akademickiego, zdobyła doświadczenie jako nauczycielka języka polskiego w szkołach średnich.

Szmydtowa była również redaktorem naczelnym „Rocznika Literackiego”. W czasie wielu lat aktywności redakcyjnej, poczynając od 1934 roku, kiedy to przejęła pracę rozpoczętą przez Zygmunta Szweykowskiego, utrzymała wysoką rangę pisma. To, iż pismo, mimo przerw w pracach redakcyjnych (powojenna restytucja przypadła na 1955 rok; w latach 1958–1959 pismo było zawieszone), mimo tak ważkich przemian historycznych, które odcisnęły piętno na kształcie polskiej kultury, zachowało swój jednorodny styl, było niewątpliwie zasługą osobowości redaktorki. Gwarantem owej ciągłości były też osobowości naukowe stałych współpracowników: Krzyżanowskiego, Mieczysława Bahmera i Piotra Grzegorczyka. Współpracujący z nią blisko Andrzej Lam podkreśla, iż niegasnący entuzjazm oraz upór skryty za szczodrobliwością Szmydtowej gwarantowały ciągłość i niezmienność stylu przy zmieniającym się materiale literackim i naukowym. Jako redaktorkę pisma naukowego charakteryzowały ją: „doskonałe rozpoznanie sytuacji literackiej, umiejętność kontaktów z kapryśnymi nieraz autorami, szybkie tempo pracy, wytrwałość i systematyczność, zaskarbiające jej powszechny szacunek i autorytet”4.

Za znamienne należy uznać to, że uczona niezajmująca się naukowo literaturą współczesną potrafiła prowadzić pismo, w którym aktualnie ukazująca się literatura zajmowała tak ważne miejsce, a nurt historyczny i teoretyczny łączył się z krytyką literacką. Niezwykła mądrość Szmydtowej polegała na rezygnacji z wyznaczania ścisłych kryteriów ocen. Uwagę swą skupiała na zachowaniu stałego charakteru pisma i jego wysokiej rangi. Potrafiła umiejętnie dobierać współpracowników (by wspomnieć tu chociażby Pawła Hertza) i autorów. Wśród tych ostatnich znaleźli się wybitni literaturoznawcy, jak np. Kazimierz Wyka, Stefania Skwarczyńska, Zdzisław Libera, Jerzy Ziomek, Czesław Zgorzelski, Wiktor Gomulicki, Maria Renata Mayenowa, Henryk Markiewicz, Alina Witkowska czy Jan Trzynadlowski. Nie mniej znakomite nazwiska pojawiły się w gronie współpracujących z pismem krytyków literackich i znawców teatru. Wśród tych pierwszych znaleźli się m.in. Jan Błoński, Ryszard Matuszewski, Stefan Lichański, Henryk Bereza, a wśród tych drugich: Konstanty Puzyna, Jerzy Koenig, Janusz Degler, Wojciech Natanson.

„Jak pracowała w ostatnich latach Zofia Szmydtowa za stołem redakcyjnym, mieszczącym się w gabinecie Stefana Michalskiego, na drugim piętrze Państwowego Instytutu Wydawniczego? – pisze w swoim wspomnieniu Andrzej Lam. – Siadała na stałym miejscu, naprzeciw Pawła Hertza, po lewej ręce mając Michalskiego, po prawej piszącego te słowa. Wyjmowała z torebki liniowany zeszyt, w którym notowała skrupulatnie wszystko, co wynikało z redakcyjnych obrad: do kogo napisać list, do kogo zatelefonować, z kim umówić się na spotkanie. Miała wiele pilnych prac na warsztacie, ale nie spieszyła się nigdy. Zebrania redakcyjne były dla niej nie tylko pracą, także chwilami wytchnienia, miejscem towarzyskiego spotkania i okazją do porozmawiania o nowościach, których była zawsze ciekawa. Jej dar konwersacji, przeplatającej wytrawną erudycję i subtelność sądu z bezpośredniością i humorem, wyrażał się również w tym, że słuchając uważnie, co inni mają do powiedzenia, obserwowała w sposób niekrępujący mimikę rozmówcy i sposób formułowania myśli, czyniła jak gdyby ustawiczne studia charakterologiczne, wynikające z zainteresowania światem i ludźmi. Podchwytywała cenne powiedzonka i bawiła się nimi, umiała nawiązać kontakt od pierwszego słowa. Była w każdej sytuacji całą swoją bogatą osobowością – i równocześnie obok niej, spoglądając na konkrety jak na warianty wielkiego humanistycznego universum5.

Ci, którzy znali Szmydtową, nazywają ją „wielką damą nie tylko polonistyki warszawskiej, ale i polskiej humanistyki” (Andrzej Guzek). Według nich „biła z niej jakaś energia duchowa, emanowało przekonanie o potrzebie ustawicznej refleksji nad sztuką i literaturą jako nosicielami najwyższych wartości humanistycznych”6. We wspomnieniu o Szmydtowej Janusz Pelc napisał: „Uczona ciesząca się dużym uznaniem w kraju i za granicą, o czym świadczą recenzje jej prac, była człowiekiem bardzo skromnym, stroniącym od rozgłosu i zaszczytów, zawsze gotowym do przyjścia z pomocą swym kolegom, także tym, a ściślej przede wszystkim tym, którzy niegdyś byli jej uczniami, w ich kłopotach naukowych, pisarskich, zawsze gotowym do dyskusji, szczerej i bezpośredniej. Drzwi mieszkania prof. Zofii Szmydtowej przy ulicy Górnośląskiej w Warszawie stały zawsze otworem dla przyjaciół, uczniów, znajomych. W rozmowach, w dyskusjach, jakie się tu prowadziło, było coś, było nawet bardzo wiele z atmosfery sokratejskiej, z atmosfery dialogów Platona i kolokwiów Erazma z Rotterdamu. Zofia Szmydtowa była bowiem przede wszystkim znakomitą humanistką w najpełniejszym i najszlachetniejszym znaczeniu tego słowa”7. Pelc charakteryzuje ją ponadto jako osobę uczynną, matczyną, koleżeńską, chętnie służącą radą i pomocą.

Niech potwierdzeniem tych słów będzie list, który znalazł się wśród pamiątek zaprezentowanych na wspomnianej wystawie. Chodzi mianowicie o list (datowany 24 II 1971), który Szmydtowa otrzymała od Lennarta Kjellberga z Uppsali. Oto nadawca, dziękując za nadesłaną odbitkę artykułu o Pochwale głupoty i wspominając wykład Szmydtowej o poetyce gawędy polskiej, zwracał się do adresatki z prośbą o pomoc przy rozpoznaniu miejsca w Warszawie, o które mogło chodzić Słowackiemu, gdy w Pogrzebie Kapitana Meyznera napisał: „Gdy leżał smętny w trumnie Karmelitów/ A trumna w chwili zmartwychwstalnej pękła”.

Umiejętność łączenia przez Szmydtową postawy dystansu z postawą zaangażowania znajduje wyraz w jej pracach badawczych, w których widoczne są z jednej strony dystans badawczy, umiejętność syntetyzowania i konfrontowania zjawisk literackich z drugiej zaś bardzo osobiste, często wręcz emocjonalne podejście do literatury i jej twórców. „Kiedy się czyta prace Zofii Szmydtowej, odnosi się wrażenie, że pisał je ktoś, dla kogo literatura piękna była sferą przeżyć bardzo osobistych – pisał Zdzisław Libera. Wydaje się, że większość utworów znała na pamięć, zdumiewa zdolność kojarzenia i łączenia ze sobą różnych motywów i wątków literackich, budzi podziw rozległość i wszechstronność zainteresowań, ujmuje emocjonalny stosunek do twórców, którym poświęcała wiele trudu badawczego, by okazać ich wielkość i pokazać rolę, jaką odegrali oni w dziejach duchowych ludzkości”8.

W wypowiedziach o niej powracają wielokrotnie głosy o wielkim formacie uczonej, ale także o jej pogodzie ducha, poczuciu humoru. We wspomnieniu Libery pojawia się uwaga, iż swoje wykłady Szmydtowa ożywiała dygresją i żartem. Z kolei w rozmowie telefonicznej Teresa Dobrzyńska (dziś profesor zwyczajny Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk) wspomina: „W pamięci utrwalił mi się zwłaszcza epizod z moich czasów studenckich, z wykładu, podczas którego prof. Szmydtowa analizowała Lament świętokrzyski. Z jaką klasą, dogłębną wiedzą wyjaśniała etymologiczne znaczenie wyrażenia, na które studenci poloniści do dziś często reagują rozbawieniem” (chodzi oczywiście o apostrofę „Proścież Boga, wy miłe i żądne maciory” – gdzie podmiotowe „miłe i żądne maciory” to ‘potrzebujące, proszące matki’).

Postawa dystansu – także w stosunku do samej siebie – i poczucie humoru były widoczne w kontaktach z ludźmi, w życiu codziennym. Andrzej Guzek, podczas spotkania w pokoju dyrekcyjnym Instytutu Literatury Polskiej, opowiedział taką oto anegdotę: „Gdy pewnego dnia profesor Szmydtowa weszła do sekretariatu, by załatwić jakieś sprawy administracyjne, siedząca za biurkiem wieloletnia sekretarka Alina Dzięciołowa przywitała ją uprzejmie, po czym dodała: «pani Profesor, jak pani dziś ładnie wygląda». Na to profesor Szmydtowa z łagodnym i lekko figlarnym uśmiechem odparła: «Skończyłam książkę o Cervantesie, umyłam głowę, to i ładnie wyglądam»”.

Mieszanka humoru, odrobiny ironii, dystansu, naturalistycznej obserwacji – czyż nie ma w tym echa powieści, której poświęciła wiele lat pracy badawczej?

1Zob. Z. Szmydtowa, Cervantes, Warszawa 1965, s. 367.

2Ibidem.

3Z. Libera, Zofia Szmydtowa jako komparatystka, [w:] idem, Uczeni i nauczyciele, Warszawa 1995, s. 71–72.

4A. Lam, Zofia Szmydtowa jako redaktorka „Rocznika Literackiego”, [w:] idem, Poznać to, co mówimy. Prace filologiczne i wspomnienia, Warszawa 2009, s. 186.

5Ibidem, s. 187–188.

6Z. Libera, Zofia Szmydtowa, „Pamiętnik Literacki” 1977, z. 4, s. 449.

7J. Pelc, O Zofii Szmydtowej wspomnienie, „Przegląd Humanistyczny” 1977, nr 5, s. 150.

8Z. Libera, Zofia Szmydtowa..., op. cit., s. 72.