Artur Sandauer

Urodzony 14 XII 1913 w Samborze. Studia na UJK we Lwowie (1931–1936). Nauczyciel szkół średnich (1936–1939). Habilitacja na UW (1962). Pracownik Instytutu Filologii Polskiej Wydziału Filologicznego UW (1963–1981), później Instytutu Literatury Polskiej na Wydziale Polonistyki UW. Profesor (1974).

Krytyk literacki, badacz twórczości Schulza i Gombrowicza oraz poezji polskiej XX w.; prozaik, tłumacz, publicysta, redaktor i wydawca.
Debiut literacki w piśmie „Filomata” (1930). Współpraca z pismem „Nasz Wyraz” (1937–1939). Współredaktor „Odrodzenia” (1948–1949).
Pobyt we Francji na stypendium Fundacji Forda (1959–1960), współpraca z „Temps Modernes” i „Lettres Nouvelles”.
Publikacje w „Nowej Kulturze”, „Przeglądzie Kulturalnym”, „Współczesności”, „Polityce”. Liczne przekłady, m.in. Arystofanesa, Eurypidesa, A. Czechowa, W. Majakowskiego, R.M. Rilkego, J.W. Goethego.
Sygnatariusz Listu 34 (1964).
Zmarł 14 VII 1989 w Warszawie.

Śmierć liberała, Łódź 1947; Zapiski z martwego miasta. Autobiografie i parabiografie, Warszawa 1963; Witold Gombrowicz – człowiek i pisarz, Warszawa 1965; Poeci czterech pokoleń, Kraków 1977; O sytuacji pisarza polskiego pochodzenia żydowskiego w XX wieku. (Rzecz, którą nie ja powinienem był napisać...), Warszawa 1982.

Śnił mi się Artur Sandauer. Rozmowy i wspomnienia, opr. J. Baran, Kraków 1992.

TOMASZ WROCZYŃSKI

ARTUR SANDAUER

1913–1989

 

Pisarz, krytyk literacki, badacz literatury

Artur Sandauer urodził się 14 grudnia 1913 roku w Samborze, w rodzinie o żydowskich korzeniach, zmarł natomiast 14 lipca 1989 roku w Warszawie. Był człowiekiem o wielu pasjach i zainteresowaniach: badaczem kultury i literatury polskiej na szerokim, komparatystycznym tle, krytykiem literackim, prozaikiem, tłumaczem, publicystą, redaktorem i wydawcą. Zajmował się także związkami kultury polskiej i żydowskiej oraz specyfiką twórczości pisarzy polskich pochodzenia żydowskiego. W swoich pracach autobiograficznych z niezwykłą szczerością i dramatyzmem przedstawiał proces asymilacji twórców żydowskich, na własnym poniekąd przykładzie, analizował ich stopniowe wrastanie w kulturę polską i żywioł języka polskiego. Jego pasje badawcze zaowocowały wieloletnią pracą najpierw w Instytucie Filologii Polskiej Wydziału Filologicznego (Filologii Polskiej i Słowiańskiej) Uniwersytetu Warszawskiego, później w Instytucie Literatury Polskiej na Wydziale Polonistyki U W. To tu właśnie w 1962 roku habilitował się na podstawie rozprawy Poeci trzech pokoleń, a następnie w 1963 roku został zatrudniony na stanowisku docenta. W 1974 roku został profesorem nadzwyczajnym. Wykłady prowadził do 1981, mimo przejścia na emeryturę w 1979 roku. Powrócił na Uniwersytet w 1986 roku, zaproszony na cykl wykładów poświęconych Biblii. Sandauer był wykładowcą charyzmatycznym, przyciągającym na swoje zajęcia wielu słuchaczy. Z jednej strony decydowała o tym jego ogromna erudycja i niezwykły talent retoryczny, z drugiej zaś przyciągała studentów osobowość profesora: znakomitego ironisty, humorysty i facecjonisty, egocentryka, który lubił własną osobę stawiać w centrum prowadzonych rozważań, świetnego polemisty, który nie znosił jednak i nie tolerował głosów przeciwnych. Przyciągał słuchaczy także swoją niekwestionowaną, bardzo wysoką pozycją w krytyce literackiej i nauce o dwudziestowiecznej literaturze polskiej. Widziano w nim legendarnego wręcz odkrywcę, badacza i interpretatora twórczości Brunona Schulza i Witolda Gombrowicza, pisarzy cenzurowanych, rzadko wydawanych, często nieobecnych w podręcznikach szkolnych i akademickich w latach PRL. Ówczesne młode pokolenie polonistów, w latach 60. i 70. XX wieku, poznawało twórczość tych pisarzy przez jego prace: Rzeczywistość zdegradowana. (Rzecz o Brunonie Schulzu), artykuł, który poprzedzał pierwsze po II wojnie światowej wydanie dzieł zebranych Schulza (1957), Witold Gombrowicz – człowiek i pisarz (1965), Schulz i Gombrowicz, czyli literatura głębin. (Próba psychoanalizy) (1976). Był niekwestionowanym autorytetem jako promotor i komentator młodej poezji polskiej. Patronował przecież debiutowi Mirona Białoszewskiego (w 1956 wydał pierwszy tom poetycki Obroty rzeczy) i powszechnie był uznawany za odkrywcę jego talentu. Dekadzie gomułkowskiej „małej stabilizacji”, politycznej, jak określał to Stefan Kisielewski, „dyktaturze ciemniaków”, przeciwstawiał się rozległością swojej wiedzy, erudycją i często był postrzegany jako ambasador polskiej kultury i literatury poza „żelazną kurtyną”. Tak odczytywano jego pobyt w latach 1959–1960 we Francji, w Paryżu, jako stypendysty Fundacji Forda oraz współpracę z pismami „Temps Modernes” i „Lettres Nouvelles”, w których publikował tłumaczenia prozy Schulza i artykuły na temat współczesnej literatury polskiej. Przyciągała także studentów na zajęcia Sandauera jego kontrowersyjna postawa ideowo-polityczna, budząca wśród młodych ludzi namiętne spory i dyskusje. Widziano w nim obrońcę wolności literatury i kultury, przypominając powojenne dyskusje z wysuwanym przez krytykę marksistowską OdrodzeniaKuźnicy postulatem realizmu. To właśnie Sandauer, u progu okresu stalinowskiego, w polemikach z Janem Kottem przypominał o twórczości awangardowej XX wieku, która znalazła dla siebie wyraz także w sferze fantastyki i swobodnej wyobraźni. Przypominał również o kulturze i literaturze europejskiej, zwłaszcza francuskiej, widziano w nim orędownika wolnej, otwartej myśli humanistycznej. Bo to Sandauer w 1946 roku pisał w Odrodzeniu o filozofii i literaturze egzystencjalnej, przywołując postać Jeana Paula Sartre’a i charakteryzował główne kierunki rozwoju literatury francuskiej. Ale już w okresie popaździernikowym wystąpił z ostrą krytyką pisarzy (m.in. Antoniego Słonimskiego, Jerzego Andrzejewskiego, Jana Kotta), którzy – wcześniej aktywnie zaangażowani w proces tworzenia literatury socrealistycznej – stali się obrońcami demokracji i byli postrzegani w środowisku literatów jako główni przedstawiciele antygomułkowskiej opozycji. Tę zagadkową przemianę nazywał „bohaterskim oportunizmem” i ironicznie określał jako zasadę, że „prawo do naprawienia maszyny ma tylko ten, co ją zepsuł”. To prawo zostało jednak przyznane i Sandauerowi. W marcu 1964 roku został jednym z sygnatariuszy tzw. Listu 34, pod którym podpis w obronie wolności słowa w Polsce złożyli wybitni intelektualiści, pisarze, uczeni. I w następnych latach wiele decyzji ideowo-politycznych Sandauera budziło kontrowersje i dyskusje. W 1980 roku został członkiem Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, w 1982 roku publicznie poparł stan wojenny, w 1983 roku wszedł w skład reżimowej, powołanej przez Wojciecha Jaruzelskiego, Narodowej Rady Kultury (pełnił funkcję przewodniczącego Zespołu Edukacji). Na rok przed śmiercią, w 1988 roku, ustanowił nagrodę poetycką im. Anny Świrszczyńskiej, której pierwszym laureatem został ksiądz Jan Twardowski. Sandauer był jedynym w powojennej historii Polski krytykiem i badaczem literatury uhonorowanym za życia dwukrotnym wydaniem swoich dzieł: w 1981 roku trzytomowymi Zebranymi pismami krytycznymi oraz w 1985 roku czterotomowymi Pismami zebranymi.

„Urodziłem się na wielokrotnym pograniczu: krajów, epok, kultur, dzielnic” – pisze Artur Sandauer we wspomnieniowej książce Byłem... – Sambor, miasto o bogatej i burzliwej historii, jest położony na zachodniej Ukrainie nad rzeką Dniestr i należy dziś do obwodu lwowskiego. Ziemie te na przełomie XIX i XX wieku przyniosły literaturze i kulturze polskiej wielu wybitnych twórców. Ze Lwowa bądź jego okolic pochodzili bowiem tacy pisarze, jak Schulz (1892–1942), Kazimierz Wierzyński (1894–1969), Józef Wittlin (1896–1976), Andrzej Kuśniewicz (1904–1993), Julian Stryjkowski (1905–1996). Kiedy Sandauer przyszedł na świat, Sambor znajdował się w zaborze austriackim (od 1772), natomiast w 1919 roku, jako miasto powiatowe, znalazł się w granicach odrodzonego państwa polskiego. Z miastem urodzenia, a następnie ze Lwowem i Krakowem były związane dzieciństwo i młodość Sandauera.

W Samborze, po ukończeniu I Gimnazjum Klasycznego im. Adama Mickiewicza, zdał w 1931 roku maturę. W okresie nauki szkolnej nastąpił jego debiut: literacki i naukowy. W miejscowym piśmie „Filomata” zamieścił w 1930 roku tłumaczenie z języka francuskiego wiersza Pogrzeb José-Marii de Heredii, a w kolejnym roku opublikował szkic krytyczny poświęcony twórczości Wergiliusza – Vergilius a my. Pierwszą natomiast osobno drukowaną pracą stał się szkic Theokritos, twórca sielanki, wydany w 1935 roku nakładem „Biblioteczki Filomaty”. W 1931 roku podjął studia na filologii klasycznej na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, które ukończył pracą magisterską w 1936 roku. Gruntowna wiedza o kulturze starożytnej, biblijnej, greckiej i łacińskiej oraz znajomość języków klasycznych będą wykorzystywane w całym twórczym życiu Sandauera. Pozwolą na obfitą działalnością translatorską, ale nade wszystko dadzą pisarzowi głębokie zrozumienie historii kultury europejskiej, jej podwójnych – biblijnych i mitologicznych – korzeni. Wykształcenie klasyczne pozwoliło Sandauerowi zachować filologiczną, analityczną i interpretacyjną, precyzję w sądach historycznoliterackich, w rozpoznaniach tego, co w humanistyce twórcze i nowatorskie, a co wtórne i skazane na zapomnienie. Wydaje się, że ten właśnie „warsztat klasyczny” zrodził Sandauerowskie mistrzostwo w czytaniu i analizowaniu dwudziestowiecznej poezji polskiej.

W połowie lat 30. XX wieku, jeszcze w czasie studiów, poznaje Sandauer Schulza, z którym będzie utrzymywał bliską znajomość aż do śmierci autora Sklepów cynamonowych. W tym okresie kształtują się również jego sympatie ideowo-polityczne, w 1935 roku rozpoczął współpracę z Komunistyczną Partią Zachodniej Ukrainy. Po ukończeniu studiów przenosi się do Krakowa, w którym podejmuje praktykę nauczycielską w Gimnazjum Hebrajskim im. Ch. Hilfsteina, jako nauczyciel języka łacińskiego. W Krakowie mieszka nieomal do wybuchu II wojny światowej. Jest to okres intensywnego rozwoju zainteresowań krytycznoliterackich Sandauera. Podejmuje współpracę z krakowskim miesięcznikiem literacko-artystycznym „Nasz Wyraz” wydawanym w latach 1937–1939. Było to pismo o obliczu lewicowym, w swoich poglądach estetycznych najchętniej nawiązujące do nieodległych wówczas tradycji Awangardy Krakowskiej. Jego współpracownikami byli zresztą reprezentanci tej formacji artystycznej: Julian Przyboś, Jalu Kurek, Tadeusz Peiper. W „Nowym Dzienniku” w 1937 roku publikuje artykuł Na śmierć Leśmiana napisany po śmierci poety, zaliczając go do grona tych twórców, „którzy nadają imię epoce”. Tu również w styczniu 1939 roku ukazuje się szkic poświęcony Ferdydurke Gombrowicza zatytułowany Powieść o udawaniu, w którym Sandauer odsłania filozoficzne aspekty tej prozy. Poznał zresztą w tym czasie, podczas wyjazdów do Warszawy, autora Ferdydurke. W okresie pobytu w Krakowie nawiązuje także współpracę z warszawskim tygodnikiem „Pion”, w którym w 1938 roku publikuje dwa artykuły. Pierwszy, pod znamiennym tytułem Szkoła mitologów, był poświęcony prozie Brunona Schulza, drugi natomiast interpretował powieść Gombrowicza – „Ferdydurke” po raz pierwszy. Treść tego artykułu zapowiadała idee podjęte kilka miesięcy później w „Nowym Dzienniku”. A zatem pisarstwo Bolesława Leśmiana, Schulza i Gombrowicza to obszar wczesnych zainteresowań badawczych i krytycznoliterackich Sandauera. Już w tych zainteresowaniach widać czytelny postulat intelektualny i estetyczny, któremu autor eseju teoretycznoliterackiego O jedności treści i formy (powstawał w latach 1952–1953, Kraków 1957) pozostanie wierny przez całe życie. Stawia on literaturze najwyższe wymagania poznawcze i artystyczne, domaga się od niej prawdy i nowoczesnych, twórczych rozwiązań estetycznych. U progu swojej drogi badawczej, w przywoływanym już artykule Szkoła mitologów napisał: „osiągnął Schulz na swój sposób marzenia wszystkich artystów: zidentyfikowanie treści i formy”. O taką jedność, jako krytyk literacki, będzie dopominał się Sandauer w swoich pracach badawczych i krytycznoliterackich.

Wojenna biografia Sandauera wydaje się reprezentatywna dla losów Polaków pochodzenia żydowskiego, którzy w okresie międzywojennym zamieszkiwali tereny wschodnie II Rzeczypospolitej i którym przyszło zmierzyć się najpierw z okupacją sowiecką, a później niemiecką. Wybuch wojny zastał młodego nauczyciela w Samborze. Po krótkim pobycie u Schulza w Drohobyczu, powrócił do rodzinnego miasta i tam w latach 1939–1941 nauczał języka rosyjskiego w polskiej szkole średniej. Po zajęciu Sambora przez Niemców znalazł się w 1942 roku w getcie, z którego uciekł i następnie ukrywał się w okolicach swojego miasta. Finał wojennych losów Sandauera też wydaje się charakterystyczny dla „polskich dróg” okupacyjnych. Latem 1944 roku, w trakcie sukcesywnego wypierania wojsk niemieckich z terenów Ukrainy, przeniósł się najpierw do Lwowa, a następnie do Lublina, w którym rozpoczął służbę żołnierską w Wojsku Polskim jako korespondent wojenny. Ostatecznie zdemobilizowany w maju 1945 roku, osiadł na stałe w Łodzi. Zapewne traumatyczne doświadczenia wojenne, zwłaszcza pobyt w getcie i bezpośrednio obserwowana zagłada narodu żydowskiego, pchnęły Sandauera, badacza i krytyka, w stronę literatury pięknej. Swoistą bowiem jego odpowiedzią na przeżyty „czas zagłady” stał się zbiór opowiadań Śmierć liberała, wydany w Łodzi w 1947 roku i w latach późniejszych kilkakrotnie wznawiany. Książkę tę trzeba widzieć na tle powojennych, prozatorskich prób zrozumienia i opisania zbrodniczych wydarzeń II wojny światowej, w tym zwłaszcza męczeństwa i zagłady Żydów. Wyraziły się one w bardzo różnych gatunkach i formach literackich: w autobiografiach, wspomnieniach, pamiętnikach, w literaturze faktu i w prozie fikcjonalnej. Jednym z pierwszych prozaików, który podjął tematykę holocaustu był m.in. Andrzejewski, który w opowiadaniu Wielki Tydzień z tomu Noc (1945) nawiązał do powstania w getcie warszawskim. Adolf Rudnicki z kolei w dwóch zbiorach Szekspir (1948) i Ucieczka z Jasnej Polany (1949) śledził tragiczne losy narodu żydowskiego w latach okupacji. Zbiór Sandauera składa się z sześciu opowiadań, których bohaterowie pochodzą ze środowiska inteligencji żydowskiej. Ich portrety psychologiczne, zarysowane groteskowo, wyrażają szczególny tragizm wydarzeń wojennych. Bohaterowie ci okazują się kompletnie nieprzygotowani do jakiegokolwiek oporu wobec napierającego zewsząd zła, są najgłębiej zaskoczeni przez mroczny czas okupacji. Tracą kontrolę nad swoim losem, stają się bezwolni, całkowicie podlegli chaosowi i przypadkowości wojennego losu. Zgodnie z tytułowym opowiadaniem zbioru ich wyobrażenia o zasadach i wartościach moralnych, dobru, praworządności ukształtowane w świecie przedwojennym ulegają całkowitej destrukcji. Wojna i holocaust pogrzebały wszelki tradycyjny porządek humanistyczny i demokratyczny.

Tematyka okupacyjna, męczeństwo i zagłada Żydów będą wielokrotnie powracały w pisarstwie Sandauera w formach autobiograficznych. Własne doświadczenia autora sprzyjać będą refleksjom nad złożonymi, często tragicznymi relacjami polsko-żydowskimi oraz specyfiką sytuacji polskiego pisarza pochodzenia żydowskiego. Te i inne zagadnienia podejmują Zapiski z martwego miasta. Autobiografie i parabiografie (1963). Przybierają one niezwykle oryginalną postać refleksji stricte autobiograficznej połączonej z kreacyjną, zmyśloną niejako, czy hipotetyczną parabiografią. Sandauer opowiada o swoim życiu, sięgając po poetykę prawdy i zmyślenia, chętnie wykorzystując także narrację autotematyczną. Zapiski z martwego miasta mówią bowiem nie tylko o samym życiu autora, lecz także określają okoliczności, w jakich ta opowieść powstaje i sugerują liczne problemy, jakie wynikają z samej próby podjęcia opowieści autobiograficznej. Książka ta jest więc także utworem o jej powstawaniu, poświadczeniem wszelkich problemów, jakie ma autor z jej zakomponowaniem. Żywioł literacki Zapisków z martwego miasta spotyka się z postawą badawczą autora. W zbiorze esejów Samobójstwo Mitrydatesa wydanym w 1968 roku, oprócz szkiców poświęconych twórczości poetyckiej Leśmiana, Tuwima, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Białoszewskiego, znalazła się także analiza najważniejszych, zdaniem autora, przeobrażeń twórczości literackiej XX wieku. Śledząc te przeobrażenia, przedstawił Sandauer teorię poetyki negatywnej, autotematycznej i kreacyjnej. Jego rozważania nad autotematyzmem otwierają w polskim literaturoznawstwie XX wieku refleksję nad tym ważnym i niezwykle specyficznym dla literatury współczesnej zjawiskiem. Kontynuacją zapisków stała się wydana w 1991 roku, a więc w dwa lata po śmierci pisarza, autobiografia Byłem... – przejmująca opowieść o życiu, w którego centrum znalazł się holocaust. Właśnie wspomnienie wojny, tego czasu, jak określa to autor, „na dnie” wyznacza zasadniczy rytm jego losu. Ta pośmiertna książka przynosi także i inną problematykę, której istotę wypowiada Sandauer w sposób konfesyjny we wstępie do swoich wspomnień: „Autobiograficzne są właściwie wszystkie moje opowiadania. Śmierć liberała, Zapiski z martwego miasta czy wreszcie to Byłem... [...] ukazują stopniową przemianę Żyda w Polaka, człowieka w pisarza [...] Dopiero bohater książki niniejszej, w której nie ma ani słowa zmyślenia, jest [...] «pisarzem polskim pochodzenia żydowskiego»”.

W 1982 roku, nakładem wydawnictwa Czytelnik, ukazuje się kolejna, wyrastająca także z doświadczeń autobiograficznych, książka Sandauera O sytuacji pisarza polskiego pochodzenia żydowskiego w XX wieku: (rzecz, którą nie ja powinienem był napisać...). Jest to jedyna tego rodzaju praca w polskim literaturoznawstwie, próbująca uchwycić specyfikę twórczości pisarzy polskich pochodzenia żydowskiego, którzy w różnym stopniu i z różnym natężeniem identyfikują się zarówno ze swym pochodzeniem, jak i z przynależnością do narodowości i kultury polskiej. To w tej pracy Sandauer proponuje stworzenie nowego terminu „allosemityzm”, polegającego na wyróżnianiu tego pochodzenia, traktowaniu go jako czegoś wyjątkowego, swoistej bazy, z której można wysnuć zarówno anty-, jak i filosemickie wnioski. Obok rozważań natury historycznej (m.in. o stosunku do Żydów w dawnej Polsce, o sytuacji Żydów w Polsce w XX wieku), książka przynosi refleksję historycznoliteracką, skupioną wokół pisarstwa autorów pochodzenia żydowskiego: Tuwima, Słonimskiego, Schulza, Rudnickiego, Stryjkowskiego i innych. Koncentruje uwagę na znaczeniu pochodzenia żydowskiego dla życiowej kondycji tych pisarzy i dla charakteru ich twórczości. Sandauer, nie pomijając własnego losu i własnego pisarstwa, często akcentuje dramatyczne pęknięcia: tak osobowości, jak dzieła twórców rozdartych między tradycją i kulturą żydowską i polską.

Zamieszkując w Łodzi, Sandauer skupił się na twórczości literackiej, przekładowej, krytycznej oraz na studiach naukowych. Rozpoczął współpracę z najważniejszymi w pierwszych latach powojennych pismami: „Odrodzeniem”, „Życiem Literackim” i „Twórczością”, w 1948 roku obronił na Uniwersytecie Jagiellońskim pracę doktorską napisaną pod kierunkiem prof. Juliusza Kleinera, poświęconą najnowszym zjawiskom w literaturze polskiej. W 1948 roku zamieszkał na stałe w Warszawie, z którą pozostał już związany do końca życia. W latach 50. publikował artykuły w „Nowej Kulturze” i „Przeglądzie Kulturalnym”. Prowadzone przez z górą 10 lat kampanie krytycznoliterackie owocowały artykułami, które zebrał w książce Moje odchylenia (1956). Był krytykiem niezwykle wyrazistym: zarówno w swoich poglądach, jak i stylistyce artykułów, polemik, recenzji. Cechowała go apodyktyczność; jako nauczyciel akademicki nie znosił sądów przeciwnych, jako krytyk był ostry w poglądach i zaczepny w polemikach, potrafił boleśnie uderzać w swoich publicystycznych przeciwników. Ale za wszystkimi jego sądami stała ogromna erudycja, wiedza; był krytykiem niezwykle bystrym i wnikliwym. Cechowała go również, wspominana już, niezwykła biegłość interpretacyjno-analityczna. „Szkoła klasyczna” dawała o sobie znać doskonałym warsztatem metodologicznym, wiedzą w zakresie teorii literatury i poetyki. Te umiejętności stawiały Sandauera w rzędzie najwybitniejszych znawców współczesnej literatury, a zwłaszcza poezji polskiej. Dał dowód tych umiejętności publikując w 1955 roku książkę Poeci trzech pokoleń.

Pierwsze wydanie tej pracy objęło twórczość Staffa, Tuwima, Słonimskiego, Jarosława Iwaszkiewicza, Władysława Broniewskiego, Juliana Przybosia, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego oraz Mieczysława Jastruna, a więc poetów debiutujących jeszcze w okresie Młodej Polski (Staff) oraz w różnych fazach okresu międzywojennego. W kolejnych wydaniach poszerzał krąg swoich zainteresowań o innych twórców; wydanie z 1962 roku, jak pisaliśmy, stało się podstawą jego habilitacji. Ostatecznie wydanie piąte, z 1977 roku, ukazało się pod zmienionym tytułem Poeci czterech pokoleń i objęło także twórczość Leśmiana, Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Józefa Czechowicza, Białoszewskiego, Wisławy Szymborskiej, Ernesta Brylla, Zbigniewa Herberta i innych. Tym samym Sandauer sięgnął do zjawisk wówczas stosunkowo młodych w literaturze, bo do debiutantów z pokolenia „Współczesności”, wydających swoje pierwsze tomy poetyckie po 1956 roku (Białoszewski, Bryll, Herbert). Potrafił wnikliwie rozpoznać najważniejsze cechy poetyki omawianych pisarzy, celnie łączył ich twórczość z określoną tradycją literacką, pokazywał, jak warsztat twórczy staje się wyrazem światopoglądu poetyckiego, nie bał się także wartościowania omawianych zjawisk, co przy jego pasji polemicznej często prowadziło do literackich konfliktów. A jednak zmieniająca się w kolejnych wydaniach książka przez wiele lat wyznaczała kanon poezji polskiej XX wieku, była swoistym przewodnikiem dla młodego pokolenia polonistów, dla nauczycieli, po najważniejszych zjawiskach poezji współczesnej. Dokonywała także klasyfikacji tych zjawisk, wyznaczała kierunki rozwoju, wskazywała prekursorów, następców i kontynuatorów. Mimo że budziła liczne polemiki i dyskusje, była właściwie podstawowym, syntetycznym kompendium wiedzy o poezji XX wieku, choć nie wszystkie zjawiska zauważała i opisywała. Brak w kolejnych wydaniach książki poezji Czesława Miłosza można tłumaczyć względami cenzury i polityki kulturalnej totalitarnego państwa. O Miłoszu w latach PRL pisać nie wolno było. Ale nieobecność Tadeusza Różewicza można chyba tłumaczyć jedynie narastającą nieufnością autora do powojennych zjawisk literackich wyrastających z międzywojennej awangardy. Jakby słuch literacki badacza współczesnej prozy i poezji nie chwytał już tych zdecydowanie nowatorskich dźwięków: powojennej twórczości Gombrowicza, późnego pisarstwa Białoszewskiego czy właśnie twórczości Różewicza.

Kolejną książką Sandauera, która wywołała liczne dyskusje i została uznana za prowokację intelektualną, był zbiór pamfletów Bez taryfy ulgowej (wyd. 1 w 1959). Tytuł tej pracy okazał się na tyle obrazowy, barwny i metaforyczny, że stał się określeniem „skrzydlatym”, wykraczającym poza to jedno, konkretne, historycznoliterackie użycie. Następne, rozszerzone wydanie ukazało się w 1966 roku pod zmienionym tytułem Dla każdego coś przykrego. Ostatnie wydanie, w 1974 roku powróciło do tytułu pierwotnego, a więc Bez taryfy ulgowej. Mottem całego cyklu mogłyby być słowa Sandauera wypowiedziane w pierwszym, tytułowym artykule: „odwaga staniała, rozum podrożał”. Jego pamflety wpisują się w popaździernikowe dyskusje literackie, rewizje ideowe i światopoglądowe, wynikające z potrzeby głębokich przeobrażeń kultury wobec bolesnych, a często tragicznych doświadczeń okresu stalinowskiego. W ostrym, zajadłym tonie Sandauer atakuje wtórność i anachronizm polskiej literatury, zwłaszcza prozy, odwołując się do pisarstwa m.in. Andrzejewskiego i Rudnickiego. Niezmiennie pozytywnym punktem odniesienia jest dla niego twórczość Gombrowicza, zwłaszcza Ferdydurke. Ta powieść służy mu jako wzór w artykule Szkoła nierzeczywistości i jej uczeń (pamflet na prozę Andrzejewskiego). Osobne studium o Gombrowiczu zamieścił krytyk w wydaniu Dla każdego coś przykrego. Nie oszczędza również Sandauer krytyki literackiej, poświęcając jej cykl Źle o... Badacz rozpoczyna ten cykl od tezy, że nie potrafi ona uwolnić się od socrealistycznego zniewolenia (Źle o krytyce), następnie atakuje jej swoisty biurokratyzm i koniunkturalność (m.in. w szkicu Źle o krytyce środowiskowej). Drwi z krytyki „profesorskiej”, epatującej fałszywym scjentyzmem (Źle o krytyce pseudonaukowej) i z krytyki intuicyjnej, zagubionej w półprawdach i niesprawdzalnych tezach (Źle o krytyce irracjonalnej). Bez taryfy ulgowej oraz Dla każdego coś przykrego były książkami niezwykle napastliwymi, krytycznie nastawionymi do wielu współczesnych im zjawisk literackich. Przez wiele lat prowokowały do polemiki i dyskusji i tym samym stały się niezwykle wyrazistymi zjawiskami w polskiej kulturze popaździernikowej i później – w latach 60.

Aktywności naukowej, krytycznoliterackiej i literackiej Sandauera towarzyszyła całe życie działalność translatorska. Zaowocowała ona studiami biblistycznymi oraz przekładami starotestamentowej Księgi Rodzaju. W 1977 roku Sandauer opublikował obszerną książkę Bóg, Szatan, Mesjasz i...?, zawierającą tłumaczenia wybranych fragmentów Księgi Rodzaju oraz szkice literackie poświęcone tematyce biblijnej. We wstępie do niej podkreślił, że „to nie dzieło ściśle naukowe, lecz zbiór esejów”. Pisał również: „Autor chciał dać rzecz czytelną, książkę nie tyle biblistyczną, co literacką, a miejscami i publicystyczną”. Ostatecznie książka przynosi bardzo ciekawe tłumaczenia Księgi Rodzaju oraz wiele esejów, poświęconych różnorodnym zagadnieniom biblijnym, wymagających jednak od czytelnika dużej wiedzy o kulturze i historii starotestamentowej. Przez recenzentów katolickich książka została przyjęta bardzo krytycznie.

Zgodnie ze swoim klasycznym wykształceniem Sandauer dokonał wielu tłumaczeń starożytnej literatury greckiej. Najpierw w 1953 roku wydał i wstępem opatrzył Sielanki Teokryta, następnie tłumaczył komedie Arystofanesa: Żaby, Chmury, Ptaki, oraz tragedie: Eurypidesa Elektrę i Sofoklesa Edyp królem. Wszystkie te tłumaczenia, w jego opracowaniu zostały wydane w 1977 roku w książce Dramaty greckie.

Przedmiotem jego translatorskiego zainteresowania stała się również literatura rosyjska. Opublikował dwutomowe wydanie Utworów dramatycznych Antoniego Czechowa (1953), tłumaczył poezję rosyjską, którą opublikował w 1987 roku w zbiorze Poeci rosyjscy (m.in. Aleksander Błok, Maryna Cwietajewa, Sergiusz Jesienin, Osip Mandelsztam, Borys Pasternak). Osobną książkę tłumaczeń poświęcił Włodzimierzowi Majakowskiemu – Majakowski w przekładach Artura Sandauera (1977).

Tłumaczył także z języka niemieckiego wiersze Rainera Marii Rilkego, które wydał w tomie Poezje (1983). Dokonał także tłumaczenia Fausta. Tragedii część pierwsza Goethego (1987).

Sandauer w trakcie swego bogatego i twórczego życia otrzymał wiele nagród. Wyróżniają się wśród nich: nagroda Radia Wolna Europa za przekłady biblijne (1971), nagroda Ministra Kultury i Sztuki I stopnia (1975) oraz w trakcie pracy na Uniwersytecie – nagroda Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego II stopnia (1978).