Jakub Sawicki
Urodzony 25 VII 1899 w Wiedniu. Studia prawnicze na UJ (od 1921), doktorat tamże (1926), pracownik w Zakładzie Historyczno-Prawnym UJ (od 1927). Habilitacja na USB w Wilnie (1937). Wykładowca USB i Wydziału Prawa UW. W czasie okupacji uczestnik tajnego nauczania. Po wojnie profesor UW (1945–1969), prodziekan Wydziału Prawa (1956–1959).
Prawnik, specjalista w dziedzinie historii prawa polskiego i kanonicznego. Wydawca źródeł dawnego prawa polskiego i kościelnego.
Aplikacja sędziowska we Lwowie. Urzędnik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie (od 1930).
Członek TNW (1950).
Doktor honoris causa teologii Uniwersytetu Fryderyka Wilhelma w Bonn (1971).
Zmarł 3 II 1979 w Warszawie.
Studia nad położeniem prawnym mniejszości religijnych w Państwie Polskim, Warszawa 1937; Concilia Poloniae. Źródła i studia krytyczne, t. I-X, Lublin-Warszawa-Wrocław 1945–1963; Wybór tekstów źródłowych z historii państwa i prawa polskiego, Warszawa 1952; Iura Mazoviae terrestria, t. I-III, Warszawa 1972–1974; Materiały do polskiej bibliografii historyczno-prawnej za lata 1944–77, „Czasopismo Historyczno-Prawne” 1955–1978.
J. Senkowski, Sawicki Jakub, [w:] PSB, t. XXXV, z. 2, Warszawa-Kraków 1994, s. 313–316; M. Sędek, Profesor Jakub Sawicki 1899–1979, „Rocznik Mazowiecki” 1984, nr 8.
Droga Jakuba Sawickiego do historii prawa nie była bynajmniej – choć historia interesowała go już od młodości – prosta i łatwa. Utrudniał ją zarówno bieg historii, jak i przypadek. Urodzony w Wiedniu w 1899 roku – można by rzec – był predestynowany do kariery prawniczej w Cesarstwie Austriackim. Ojciec jego – Jan, był bowiem sędzią, a od 1909 roku prezydentem senatu (prezesem izby) tamtejszego Najwyższego Trybunału Administracyjnego. Śladem ojca wstąpił w 1907 roku do kuźni urzędniczych kadr Cesarstwa – wiedeńskiego Theresianum, które ukończył w 1917 roku i od razu rozpoczął służbę w armii austriackiej. Służba młodego Sawickiego na froncie francuskim i włoskim trwała prawie tak długo, jak istniała ta armia – około roku, a zakończyła się zachorowaniem na tyfus.
Rekonwalescent zgłosił się w Wiedniu na ochotnika do Wojska Polskiego, otrzymując przydział do wiedeńskiego attachatu wojskowego. Równolegle usiłował rozpocząć studia prawnicze na Uniwersytecie Wiedeńskim. Jednak wiosną 1919 roku został skierowany do Polski, a po krótkim epizodzie sztabowym udał się na front wojny bolszewickiej. Wrócił z niego z Krzyżem Walecznych. Jesienią 1921 roku został zdemobilizowany i zapisał się na studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Podczas studiów, skróconych dla zdemobilizowanych żołnierzy, skoncentrował się – zgodnie z młodzieńczymi zainteresowaniami – na historii prawa, a ponadto – na prawie kanonicznym. Uczestniczył więc w seminariach Stanisława Kutrzeby i Stanisława Estreichera oraz Józefa Brzezińskiego. W Warszawie natomiast osiadł jego ojciec, który wykorzystał w niepodległej Polsce swe wiedeńskie doświadczenia: organizował polskie sądownictwo administracyjne i został pierwszym prezesem Najwyższego Trybunału Administracyjnego. Przeniesiono go w stan spoczynku w 1928 roku, ponieważ sprzeciwiał się rządowym naciskom na orzecznictwo Trybunału. Wdzięczni podwładni ofiarowali mu wówczas na pożegnanie obraz Widok Warszawy od strony Pragi pędzla Juliusza Ajdukiewicza.
Syn zaś w 1926 roku, po uzyskaniu w Krakowie doktoratu przeniósł się do Lwowa. Tam rozpoczął aplikację sędziowską, równocześnie uczestniczył na Uniwersytecie Jana Kazimierza w seminarium historii prawa kościelnego Władysława Abrahama. Po roku wrócił jednak do Krakowa i został zatrudniony w Zakładzie Historycznoprawnym UJ. Odbywał też – korzystając ze stypendium Funduszu Kultury Narodowej – zagraniczne studia uzupełniające. Zajmował się – z zamiarem edycji – nie tylko rękopisami XII-wiecznego zbioru prawa kanonicznego Collectio trium partium Iwona z Chartres, używanego również na ziemiach polskich, ale też najstarszymi pomnikami prawa węgierskiego z epoki św. Stefana, a nawet zupełnie współczesnymi konkordatami.
To ostatnie miało mu przynieść pewne oparcie po naukowym dramacie: zaginięciu lub kradzieży materiałów zebranych do habilitacji. Jesienią 1929 roku stracił bowiem na terenie uniwersytetu teczkę z nimi. Załamany, porzucił Kraków i jesienią 1930 roku został w Warszawie urzędnikiem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, w Wydziale Spraw Katolickich Departamentu Wyznań. Z tego tytułu brał udział w rokowaniach na temat wprowadzenia konkordatu z 1925 roku. Dwa lata później przydział służbowy zmienił na Departament Prawny, w okolicznościach dość niecodziennych. Wspominał je w swym dzienniku ówczesny wiceminister, ks. prof. Bronisław Żongołłowicz: „Sawicki ma się żenić z rozwódką. Episkopat uprzedził go przez ks. Borkowskiego, że zerwie z nim stosunki i nie przyjmie do Komisji Mieszanej, gdzie był protokolantem. Potocki [dyrektor Departamentu Wyznań] przedstawił mnie dziś wniosek o przeniesienie Sawickiego do innego Departamentu. Nie zgodziłem się ulec naciskowi. Minister rozstrzygnął tak, że Sawicki sam wniesie podanie o przeniesienie do innego Departamentu”. W nowym departamencie był autorem – wyprzedzającego epokę – szczegółowego projektu udziału świeckich w zarządzaniu finansami parafialnymi. „Sawicki, galilejczyk, zrobił w 78 § ogromny projekt rozporządzenia wykonawczego, podporządkowujący całą gospodarkę parafialną elementowi świeckiemu – przedstawicielstwo parafii, Rada parafialna, komitet wykonawczy”, ocenił ten projekt ksiądz wiceminister, ostatecznie – odrzucając.
Zmiany: stanu cywilnego i departamentu okazały się jednak korzystne. Małżeństwo wpłynęło chyba na powrót urzędnika – skądinąd znakomitego i kompetentnego – do nauki; żona bowiem przez kilkadziesiąt lat małżeństwa wspierała go w twórczości naukowej, również umiejętnością przepisywania jego tekstów i robienia kolejnych korekt. Zmienił się jednak – przynajmniej doraźnie – główny obiekt jego badań: prace w nowym departamencie pozwoliły na zebranie materiału i stworzenie monografii Studia nad położeniem prawnym mniejszości religijnych w Państwie Polskim, wydanej w Warszawie w 1937 roku. Praca ta – zawierająca poważne rozważania na temat wolności religijnej i stosunku wszelkich związków wyznaniowych do państwa – była podstawą habilitacji z prawa kościelnego, uzyskanej w czerwcu tegoż roku, z poparciem ks. prof. Bolesława Wilanowskiego, na Wydziale Prawa i Nauk Społecznych Uniwersytetu Stefana Batorego, który mniej przejmował się kościelnymi zastrzeżeniami wobec habilitanta niż stołeczny Wydział Prawa. Od jesieni 1937 roku Sawicki odbywał więc comiesięczną podróż do Wilna celem wygłoszenia czterogodzinnego wykładu. Jednocześnie na warszawskim Wydziale Prawa przez 2 lata prowadził zlecony wykład na temat administracji wyznaniowej i stosunku Kościoła do państwa. Ponoć kierownictwo Wydziału nie godziło się na prowadzenie przezeń wykładu prawa kościelnego sensu stricto, choć wykładowcy brakowało od 1935 roku, a poprzednik – ks. Ignacy Grabowski – nie cieszył się u studentów powodzeniem z powodu ograniczenia się do dogmatycznej analizy kodeksu prawa kanonicznego z 1917 roku. Powodem miały być – znowu – zastrzeżenia władz kościelnych związane ze wspomnianym już małżeństwem.
Równocześnie powrócił Sawicki do swych poprzednich zainteresowań – kanonistyki. Zrodził się pomysł edycji pomników dawnego polskiego prawa kanonicznego, poparty zarówno przez Kutrzebę, jak i Abrahama. Posłużył temu już wyjazd do Rzymu, zasadniczo związany z ustaleniem stanu prawnego budynku hospicjum św. Stanisława, w którym czasowo mieściła się również siedziba rzymskiej stacji Polskiej Akademii Umiejętności. Przy okazji badacz znalazł jednak materiały do edycji statutu synodu łuckiego z 1519 roku. Wydawało się, że powrót do ustabilizowanego trybu życia naukowego jest już tylko kwestią czasu.
Jednak kolejna wojna znów zmieniła bieg życia Sawickiego. Nie brał wprawdzie udziału w walce zbrojnej, służył natomiast swymi kwalifikacjami w inny sposób. Włączył się bowiem do antyniemieckiej propagandy (Akcji N), gdzie spożytkował swą perfekcyjną znajomość języka wroga. Uczestniczył też – formalnie jako docent Uniwersytetu Stefana Batorego – w działalności tajnego Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Wykładał prawo kościelne, którego program rozbudował o ujęcie porównawcze, doprowadzając wykład aż do współczesności. Zajęcia odbywały się m.in. w jego własnym mieszkaniu, co powodowało, że zagrożona była również jego rodzina. Równocześnie odbudowywał i rozbudowywał warsztat naukowy. Pracując w formalnie niedostępnych dla Polaków zbiorach bibliotek, postanowił wydać komplet uchwał polskich synodów – Concilia Poloniae. Udało mu się wówczas – jak sam pisał – opracować „w całości lub części pierwszych 8 tomów”.
Na życie zarabiał natomiast pracą radcy w Urzędzie Patentowym. Tam przygotowywał m.in. projekt prawa patentowego, przewidziany na okres powojenny. Z Urzędem Patentowym ścisły kontakt utrzymywał do 1949 roku; przewodniczył do tego roku komisji przygotowującej ów projekt, uczestniczył też w międzynarodowych rokowaniach dotyczących tej materii. Związki z Urzędem odnowił w latach 60.
Powstanie warszawskie przeżył Sawicki w mieście, w walkach stracił pasierba i brata. Po kapitulacji dostał się do obozu w Pruszkowie. W listopadzie żona przedostała się do ich warszawskiego mieszkania, ratując część materiałów naukowych. Gdy dotarł do Krakowa, zaczął prowadzić zajęcia dla warszawskich studentów, który znaleźli się pod Wawelem. Równocześnie w Kielcach wykładał dla studentów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W wolnym już od Niemców Krakowie na krótko związał się – przez wykłady z prawa kościelnego – z macierzystą uczelnią.
Od początku roku akademickiego 1945/1946 powrócił na UW. Pierwsze dwa lata mieszkał w pokoju Seminarium Duchownego przy Krakowskim Przedmieściu, gdzie jednocześnie prowadził zajęcia ze studentami i pracował naukowo. Był jedynym historykiem prawa, dlatego prowadził nie tylko wykład prawa kościelnego, lecz także historii ustroju Polski i dawnego jej prawa sądowego. Do 1947 roku był też kuratorem Katedry Historii Prawa na Zachodzie Europy. Atmosfera polityczna spowodowała jednak, że zamiast katedry prawa kościelnego powstała katedra prawa wyznaniowego, a nominację na jej kierownika otrzymał ówczesny minister sprawiedliwości. Sawicki został więc od prawa kościelnego odsunięty, natomiast w 1947 roku mianowano go profesorem zwyczajnym historii ustroju i prawa sądowego Polski. Zaostrzenie politycznego kursu spowodowało kolejne ograniczenie jego kontaktów ze studentami – przez odebranie wykładu kursowego. Katedrę uznano bowiem w 1950 roku za zespołową, zatrudniono na stanowiskach profesorskich dwóch nowych badaczy, a formalny kierownik musiał zadowolić się zajęciami typu seminaryjnego i konwersatoryjnego.
Odwilż 1956 roku zmieniła sytuację, zniknęły poprzednie ograniczenia. Sawicki wrócił do prowadzenia wykładu kursowego, w latach 1956–1959 był też prodziekanem Wydziału Prawa odpowiedzialnym za tok studiów. Wznowił również kontakty zagraniczne. Na emeryturę przeszedł w 1969 roku, jednak aż do końca życia intensywnie pracował naukowo. Zmarł w lutym 1979 roku.
W obfitym, liczącym ok. 200 pozycji, dorobku naukowym uczonego można wyróżnić kilka zasadniczych wątków. Po habilitacji planował – jak już wspomniano – wydanie aktów synodów prowincjalnych i diecezjalnych Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce. Przezwyciężył liczne przeszkody – natury ekonomicznej oraz, zwłaszcza w latach 50., administracyjnej – i zamierzenie to urzeczywistnił. W latach 1945–1963 wydał 10 tomów serii Concilia Poloniae, znakomicie służących nauce, aczkolwiek dopiero od ósmego tomu w takim kształcie, jaki pierwotnie zaplanował, a więc łącznie z poprawną reedycją tekstów już znanych. Swego rodzaju następstwem tej edycji było zestawienie statutów synodalnych Kościoła katolickiego i ich wydań. Opublikowana w Watykanie w 1967 roku Bibliographia synodorum particularium przyniosła twórcy szeroki odzew (18 recenzji) i uznanie międzynarodowej kanonistyki oraz źródłoznawstwa. Tom ten – zawierający całość światowej literatury na temat synodów, łącznie z wykazem edycji ich statutów – uzupełniał jeszcze Sawicki stopniowo, w sumie o kolejnych pięć suplementów.
Kolejnym dziełem o wartości nieprzemijającej jest wydanie w latach 1972–1974 pomników prawa dzielnicowego Mazowsza z lat 1228–1540 – Iura Masoviae Terrestria, w trzech tomach. Całości, przewidzianej na pięć tomów, wydawca nie zdołał już opublikować, choć tom czwarty, zawierający Ekscepta mazowieckie, był już znacznie zaawansowany. Właśnie niedawno pojawiła się w Instytucie Historii Prawa koncepcja realizacji tej części naukowego testamentu naszego poprzednika.
Dziełem, które zapewniło twórcy szacunek kolejnych pokoleń badaczy dziejów prawa, była stworzona i prowadzona przezeń przez ćwierćwiecze, od 1954 roku, a wykazująca dorobek od 1944 roku, polska bibliografia historycznoprawna, publikowana corocznie na łamach „Czasopisma Prawno-Historycznego”. Pracę tę – w zasadniczo niezmienionym układzie – kontynuują następcy; dziś ukazuje się nie tylko drukiem, lecz także – z duchem czasu – w internecie. Nie jest to też już trud jednego człowieka, tylko całej pracowni bibliograficznej, mieszczącej się w strukturach Instytutu Historii Prawa naszej Almae Matris.
Właśnie to ukazuje cechę charakterystyczną aktywności Sawickiego: podejmował on w pojedynkę zadania, które dziś – mniej lub bardziej udatnie – wykonują całe zespoły badawcze, niekiedy z osobnym finansowaniem. Podjęcie takich zamierzeń można wytłumaczyć poczuciem obowiązku badacza wobec nauki, a zwłaszcza wobec własnej specjalności. Wydaje się również, że czuł, iż ma pewien dług do spłacenia wobec swych poprzedników i nauczycieli. Stąd bardzo rzetelne, nierzadko jeszcze uzupełniane, bibliografie prac kanonistów: Władysława Abrahama, ks. Jana Fijałka, Tadeusza Silnickiego, Bolesława Ulanowskiego, poprzedników na katedrze: Józefa Rafacza i Stanisława Borowskiego czy zamęczonego w Oświęcimiu historyka prawa i archiwisty Józefa Siemieńskiego.
W jednej z rozmów ze swym „bibliograficznym” współpracownikiem Hubertem Izdebskim stwierdził, że doświadczenia II wojny światowej utwierdziły go w przekonaniu, że najważniejsze zadania historyka to edycja źródeł oraz prace bibliograficzne – by zachować dla potomności zarówno źródła, jak i wiedzę o dorobku poprzedników. Wydaje się, że konieczność edycji źródeł zauważał już przed wojną; bibliografie poszczególnych badaczy zaczął tworzyć tuż po niej, natomiast na powstanie prac nad bieżącą bibliografią polskiej historii prawa wpłynęła chyba atmosfera wokół niego w początku lat 50. i stworzone wówczas utrudnienia badania prawa kościelnego. Poczucie powinności nakazało mu więc robienie rzeczy przydatnych, możliwych do wykonania, a niepodatnych na administracyjne zakazy. Stąd dominowały w jego dorobku edycje źródłowe i bibliografie, które nauce są przydatne zazwyczaj znacznie dłużej niż prace konstrukcyjne. Podkreślić trzeba też naukową wszechstronność uczonego: rasowy kanonista i mediewista był również wybitnym znawcą współczesnych konkordatów, a nawet – prawa patentowego.
Od początku pracy naukowej utrzymywał Sawicki żywy kontakt z nauką europejską: odbywał studia w Pradze, Paryżu i Berlinie, po habilitacji pracował – jak już wspomniano – w Archiwum Watykańskim. Plany szerszych badań zagranicznych zniweczyła wojna. Powojenna bieda i okres stalinowski kontaktom takim nie sprzyjały. Jednak od 1957 roku wrócił Sawicki do międzynarodowego życia naukowego. Podczas pierwszego – po długoletniej przerwie – wyjazdu do Wiednia miało dojść do rozmowy z dawnym kolegą z Theresianum, ówcześnie zaś wysokim urzędnikiem państwowym, który spytał: „Na czym polega Październik?”. „Na tym, że tu znowu jestem” – odpowiedział dawno niewidziany kolega z Polski. Nastąpiły więc wyjazdy na wykłady i konferencje – głównie do ośrodków niemieckich, austriackich i francuskich, wykorzystywane również na biblioteczne i archiwalne kwerendy, zwłaszcza – dla bibliografii synodów. Wkład w naukę doceniono nie tylko odznaczeniami (Order Odrodzenia Polski w 1957) i nagrodami krajowymi, lecz także członkostwem organizacji międzynarodowych i honorowym doktoratem teologii Uniwersytetu Fryderyka Wilhelma w Bonn w 1971 roku.
Jako dydaktyk Sawicki był nie tyle mistrzem masowych wykładów kursowych, ile raczej kameralnych zajęć typu seminaryjnego, gromadzących grono niezbyt może liczne, ale dziejami prawa szczerze zainteresowane. Dla najbliższych uczniów prowadził w domu – i bynajmniej nie był w Instytucie Historii Prawa wyjątkiem – poniedziałkowe privatissima. Wypromował – w zakresie dziejów dawnego prawa i ustroju Mazowsza – trzech doktorów. Krąg jego oddziaływania był jednak szerszy: niektórzy młodzi badacze brali udział nie tylko w jego seminarium, lecz także łączyli je z innym, w którym zdobywali naukowe stopnie. Wpłynęło więc seminarium Sawickiego i na kilku kolejnych późniejszych profesorów, którzy do tej pory wspominają wprowadzanie przezeń w tajniki łaciny średniowiecznej i paleografii łacińskiej (a także – podawane w domu nalewki), jak też na sporo osób, które drogi naukowej nie wybrały.
Wydany przezeń w 1952 roku obszerny Wybór tekstów źródłowych z historii państwa i prawa polskiego jest w środowisku warszawskim do dziś – choć już raczej w postaci kserokopii i skanu – jedną z podstawowych pomocy dla ukazania dawnego prawa polskiego. Na temat działalności dydaktycznej twórcy do tej pory krążą anegdoty: wykładowca prawa kościelnego na tajnych kompletach, w celu konspiracji przedstawiony jako ksiądz, pewnego razu zapomniał zdjąć obrączkę, która słuchaczy cokolwiek zdziwiła... W okresie powojennym zaś na Wydziale Prawa wykładało dwóch profesorów Sawickich, drugi z nich – specjalista od prawa karnego, różnił się pochodzeniem, światopoglądem i stosunkiem do Kościoła. Gdy studenci, wiedząc o żarliwym katolicyzmie Jakuba, chcąc z góry zaskarbić sobie jego życzliwość, nieświadomi wchodzili do gabinetu Jerzego z pozdrowieniem: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”, otrzymywali odpowiedź: „Na wieki, wieków!, ale – to na lewo...”.
Sawicki był człowiekiem Uniwersytetu – nie tylko przez odważny udział w tajnym nauczaniu, nie tylko przez dwuletnie zamieszkanie w pomieszczeniu – było nie było – dydaktycznym i faktyczne kierowanie całością historycznoprawnego wykształcenia prawników, nie tylko przez długoletnie kierownictwo katedry historii ustroju i prawa polskiego oraz pełnienie funkcji prodziekana, lecz także przez usilną, wytężoną pracę naukową i kształcenie zarówno przyszłych pracowników nauki, jak i przyszłych praktyków. Więź z Uniwersytetem wykazał nawet w swej ostatniej woli, zapisując mu wspomniane już malowidło Ajdukiewicza, ofiarowane ojcu w 1928 roku, które dziś wisi w sekretariacie rektora.