W dwudziestoleciu międzywojennym, podobnie jak dzisiaj, sercem Uniwersytetu Warszawskiego był kompleks zabytkowych gmachów przy Krakowskim Przedmieściu. Od wschodu dochodził on do skarpy wiślanej, zboczem której, ku ul. Browarnej, ciągnęły się w dół należące do uczelni ogrody. Od południa ograniczała go ul. Oboźna, zaś od północy klasztor sióstr Wizytek i znajdująca się na jego tyłach od strony Powiśla niewielka uliczka Gęsta, dziś już nieistniejąca. Granice ówczesnego kampusu (oczywiście nikt nie używał jeszcze wówczas tego określenia) nie w pełni pokrywały się ze współczesnymi. Do Uniwersytetu nie należały pałace Uruskich (Czetwertyńskich) i Tyszkiewiczów przy Krakowskim Przedmieściu, Szpital Św. Rocha wraz z tzw. małym dziedzińcem, ani budynek Domu Kupca przy ul. Oboźnej. Inne było również rozmieszczenie większości wydziałów i kierunków.
1. Brama Uniwersytetu od strony Krakowskiego Przedmieścia
2. Gmach Biblioteki Uniwersyteckiej – na pierwszym planie krata oddzielająca główny dziedziniec od tzw. uliczki prowadzącej od strony Krakowskiego Przedmieścia
Na teren Uniwersytetu wchodziło się od Krakowskiego Przedmieścia przez neobarokową bramę, której zwieńczona orłem krata stanowiła już wówczas jeden z charakterystycznych znaków rozpoznawczych uczelni. Nie było natomiast ogólnodostępnych wejść na kampus z pozostałych stron. (Furty od strony klasztoru sióstr Wizytek oraz od ul. Oboźnej pozostawały przeważnie zamknięte, mógł je otworzyć tylko woźny). Prowadząca od bramy uliczka wiodła na główny dziedziniec, nad którym dominował budynek biblioteki uniwersyteckiej. Kierując się w jego stronę, wchodzący na Uniwersytet po lewej stronie napotykali prostopadły Gmach Medycyny Teoretycznej, gdzie mieściły się niektóre pracownie wydziałów Lekarskiego i Filozoficznego, przejęte po podziale tego ostatniego przez Wydział Matematyczno-Przyrodniczy. Po przeciwnej stronie dziedzińca widzieli podobny budynek, w którym działało Muzeum Zoologiczne, i gdzie przechowywano wypchane lub zakonserwowane w słojach okazy zwierząt (dziś nazywany z tej racji Gmachem Pomuzealnym). Znajdowała się tam również reprezentacyjna Sala Kolumnowa ze zbiorem odlewów gipsowych słynnych rzeźb oraz pomieszczenia paru zakładów przyrodniczych. Po odbudowie tego gmachu, poważnie uszkodzonego jesienią 1935 r. na skutek pożaru, został on na kilka miesięcy przed wybuchem wojny przekazany w połowie Wydziałowi Humanistycznemu, stając się siedzibą Instytutu Historycznego oraz Zakładu Archeologii Klasycznej1.
3. Pożar Budynku Pomuzealnego w październiku 1935 r.
Równolegle do biblioteki, po jej lewej stronie, usytuowany był tzw. Budynek Seminaryjny, który, zgodnie ze swą nazwą, stanowił siedzibę większości seminariów Wydziału Prawa i niektórych seminariów Wydziału Filozoficznego (a następnie Humanistycznego), w tym przede wszystkim pracowni historycznych, połączonych w 1927 r. w Instytut Historyczny. Mieściło się w nim również państwowe Archiwum Oświecenia Publicznego. Aż do połowy lat 30. był on ostatnim większym gmachem uniwersyteckim z tej strony kampusu. Za Budynkiem Seminaryjnym, na granicy z posesją zakonu Wizytek znajdowały się już tylko oficyny, w których mieszkali niektórzy pracownicy uczelni. Przestrzeń pomiędzy tymi budynkami wypełniał akacjowy gaj, który później wycięto pod budowę Gmachu Audytoryjnego (Auditorium Maximum), oddanego do użytku w 1935 r. Jego główna aula mogąca pomieścić ponad 1000 słuchaczy i 4 mniejsze sale wykładowe służyły odtąd przede wszystkim potrzebom wydziałów Prawa i Humanistycznego.
Po prawej stronie biblioteki, w równoległym do niej, wydłużonym tzw. Budynku Porektorskim (określanym tak, ponieważ mieścił niegdyś mieszkanie rektora) tłoczyły się seminaria Wydziału Humanistycznego (filozoficzne, psychologiczne, filologii romańskiej i angielskiej oraz historii sztuki), a do początku lat 30. także seminaria matematyczne Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego. Jeszcze bardziej na prawo znajdowała się dawna Szkoła Główna, gdzie ulokowano pracownie botaniczne i zoologiczne tegoż wydziału. Dalsze jego zakłady – chemii organicznej i nieorganicznej, mineralogii, geologii i paleontologii – mieściły się w dużym budynku po południowej stronie Pałacu Kazimierzowskiego, dochodzącym swym bokiem do ul. Oboźnej. Nazywano go Gmachem Zakładów Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego. Natomiast w budynku położonym po północnej stronie pałacu, który określano jako Gmach Pokuratorski, znajdowały się niektóre zakłady Wydziału Farmaceutycznego. Sam Pałac Kazimierzowski, zwany Gmachem Głównym, stanowił siedzibę władz rektorskich i kwestury oraz dziekanów poszczególnych wydziałów, mieściła się w nim również reprezentacyjna aula, do czasu oddania do użytku Auditorium Maximum będąca zarazem największą salą wykładową Uniwersytetu. W Gmachu Głównym prowadzono ponadto seminaria językoznawcze i polonistyczne Wydziału Humanistycznego oraz zajęcia Studium Teologii Prawosławnej i Wydziału Teologii Ewangelickiej do czasu przeprowadzki tego drugiego do Gmachu Porektorskiego2.
4. Nowy Gmach Audytoryjny, styczeń 1936 r.
Położony w centrum miasta, a zarazem stanowiący wydzieloną enklawę, ocieniony drzewami teren Uniwersytetu odznaczał się szczególnym genius loci, którym potrafił oczarować również przyjezdnych. Jeszcze przed odzyskaniem niepodległości zachwycał się nim m.in. profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisław Kutrzeba: „Pozazdrościć może Warszawie uniwersyteckich gmachów niejedna europejska wszechnica bogato wyposażona. Bo doprawdy trudno o lepsze warunki, w których mógłby się uniwersytet pomieścić. Położony on w samem centrum Warszawy, boć wchodzi się do niego z Krakowskiego Przedmieścia więc głównej arteryi miejskiego ruchu, na wprost prawie kościoła św. Krzyża. A to centralne położenie w środku miasta nie niesie za sobą tych niedogodności, jakie mają inne uniwersytety, tak pomieszczone; – uniwersytet mimo to, że leży koło przewalającej się życiem i gwarem tego życia huczącej ulicy, ma jednak zapewnioną ciszę, niezbędną czy o wykład chodzi, czy o pracę w seminariach. Bo Uniwersytet Warszawski – to nie jeden gmach jakiś ogromny, na ulicę setkami okien patrzący; to szereg gmachów rozłożonych wygodnie na znacznym obszarze, «posesyę» tworzącym”3.
5. Fragment głównego kampusu w pobliżu Gmachu Porektorskiego
6. Gmach Zakładów Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego od strony ul. Oboźnej
Niestety, ta często cytowana, pochlebna i zasadniczo aktualna do dziś charakterystyka nie oddawała całej prawdy o sytuacji Uniwersytetu w okresie międzywojennym. I to nie tylko dlatego, że, jak ubolewał pod koniec lat 50. rektor Włodzimierz Antoniewicz, „aby mógł jednak być swoją istotną pięknością chlubą stolicy, [...] musi: zmienić szpetną i tandetną bramę rosyjską, posiąść porządne bruki, uformować i utrzymywać estetyczne zieleńce i ogrody, otoczyć je mocnymi i niebrzydkimi sztachetami, przebudować przestarzałą kanalizację i unowocześnić oświetlenie elektryczne. [...] A na razie wygląd ten nie wiele odbiega od małomiasteczkowych stosunków, czym też odbija niekorzystnie od wszystkich Uniwersytetów w Polsce”4. Znacznie poważniejszym mankamentem była ciasnota. Już w latach 20. kampus przy Krakowskim Przedmieściu nie mógł sprostać rosnącym potrzebom lokalowym uczelni. W Pałacu Kazimierzowskim „zajęcie miejsca na parapecie okna uważało się za wielkie szczęście, często słuchało się wykładów stojąc”5. Większość seminariów i pracowni gnieździła się w niewielkich pokoikach, a niektóre z nich nie miały w ogóle własnych siedzib i jedynie korzystały grzecznościowo z użyczonych im lokali. W opłakanym stanie technicznym znajdowały się budynki. Mimo pewnych inwestycji powyższy stan rzeczy nie zmienił się zasadniczo aż do II wojny światowej. Ostatnie z opublikowanych przed jej wybuchem sprawozdań rektorskich mówiło wręcz o „bezprzykładnym prymitywizmie zakładów naukowych” i „nędzy lokalowej”6. Jeszcze inną bolączkę stanowił nieograniczony dostęp osób postronnych do pomieszczeń uniwersyteckich, czego efektem była plaga kradzieży okryć wierzchnich pozostawianych w szatniach przez słuchaczy7.
7. Gmach Pokuratorski w lutym 1928 r.
Ze względu na ograniczoną pojemność kampusu przy Krakowskim Przedmieściu sporą część placówek Uniwersytetu rozmieszczono w innych częściach miasta. Siedziby niektórych z nich należały do uczelni, inne były przez nią wynajmowane. Zdecydowanie najbliżej głównego kampusu, bo w przylegającym do kościoła Sw. Krzyża gmachu seminarium duchownego na rogu Krakowskiego Przedmieścia i ul. Traugutta mieścił się Wydział Teologii Katolickiej, nazywany Collegium Theologicum. W równie nieodległym Pałacu Staszica przy Nowym Swiecie 72 ulokowano Zakład Antropologii Wydziału Lekarskiego, Zakład Geograficzny Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego oraz wchodzące w skład Wydziału Humanistycznego socjologię, etnografię, etnologię, części filozofii i archeologii. Podążając dalej Nowym Światem dochodziło się do położonych przy tej ulicy pod numerem 19 Zakładów Serologii i Mikrobiologii oraz Higieny Wydziału Lekarskiego, a także (pod numerem 9) do Zakładu Cytologii Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego. Jeszcze dalej, przy placu Trzech Krzyży 8 znajdowało się Seminarium Pedagogiczne i Zakład Psychologii Wychowawczej Wydziału Humanistycznego. Do Uniwersytetu należał również Ogród Botaniczny przy Alejach Ujazdowskich wraz ze zlokalizowanym na jego terenie Obserwatorium Astronomicznym, skąd – co stanowi pewną ciekawostkę – podawany był sygnał czasu dla Polskiego Radia i instytucji państwowych. W drugiej połowie lat 30. jako jego filię wybudowano wysokogórskie Obserwatorium Meteorologiczno-Astronomiczne na szczycie Pop Iwana (2022 m n.p.m.) w Czarnohorze, które stało się tym samym najbardziej odległą i najwyżej położoną placówką Uniwersytetu Warszawskiego. Budowę obiektu i instalację sprzętu optycznego zakończono w październiku 1937 r., rok później został przekazany do użytku uczelni8.
8. Pałac Kazimierzowski, wrzesień 1927 r.
9. Luneta Obserwatorium Meteorologiczno-Astronomicznego UW na szczycie Pop Iwan, ok. 1938 r.
Na zachód od głównego kampusu, w nieistniejącej już dziś kamienicy przy ul. Królewskiej 10, usytuowanej vis-à-vis gmachu Zachęty, znajdował się należący do Wydziału Humanistycznego Instytut Orientalistyczny, który w 1932 r. połączył seminaria egiptologiczne, sinologiczne, indologiczne i turkologiczne oraz nowo utworzoną bibliotekę islamistyczną. Większość placówek Wydziału Lekarskiego położona była natomiast w południowo-zachodniej części Śródmieścia. Jego główny budynek, tzw. Collegium Anatomicum, znajdował się przy ul. Chałubińskiego 5. Tuż obok, przy ul. Oczki 1 wybudowano w latach 20. gmach Zakładu Medycyny Sądowej z salami prosektoryjnymi i ich zapleczem. Naprzeciwko niego, w kwartale wyznaczonym ulicami Chałubińskiego, Nowogrodzką, Lindleya i Oczki usytuowane były pawilony uniwersyteckiego Szpitala Dzieciątka Jezus. Wraz z gmachem Wydziału Farmaceutycznego, zorganizowanym w odrestaurowanych koszarach przy ul. Oczki 3, gdzie po nadbudowaniu dwóch dodatkowych pięter przeniesiono również Seminarium Matematyczne, Zakład Mechaniki Teoretycznej, a z czasem także Zakład Fizyki Teoretycznej Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego, budynki te – choć niewyodrębnione z tkanki miasta – stanowiły przez swe skupienie w jednym miejscu rodzaj drugiego kampusu uniwersyteckiego.
Do Wydziału Lekarskiego należał także szpital Św. Ducha przy ul. Elektoralnej 12, klinika pediatryczna w narożniku ulic Litewskiej i Marszałkowskiej, położnicza przy ul. Starynkiewicza 3 i psychiatryczna na terenie Szpitala Św. Jana Bożego przy ul. Konwiktorskiej 7. W sumie, pod koniec lat 20. zajęcia dydaktyczne prowadzono na medycynie aż w 23 miejscach, rozrzuconych po wszystkich dzielnicach9. Rozproszone były również obiekty Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego. Do tych, o których była już mowa wcześniej, dodać należy otwarty w 1921 r. przy ul. Hożej 69 okazały Zakład Fizyki Doświadczalnej, jak również Zakład Fizjologii Zwierząt mieszczący się w Instytucie Radowym przy ul. Wawelskiej 15. Pod koniec lat 30. wzniesiono także nowoczesny, rozległy gmach chemii przy ul. Pasteura 1 na Ochocie, a także przeniesiono tam Zakład Chemii Nieorganicznej z Krakowskiego Przedmieścia. Uroczyste poświęcenie budynku z udziałem prezydenta Mościckiego – który sam był z wykształcenia profesorem chemii – odbyło się w czerwcu 1939 r., wybuch wojny uniemożliwił już jednak uruchomienie tam zajęć dydaktycznych. We względnie komfortowej sytuacji pod względem położenia znajdował się natomiast Wydział Farmaceutyczny, gdyż oprócz gmachu przy ul. Oczki i sal na terenie głównego kampusu przy Krakowskim Przedmieściu, od roku akademickiego 1927/1928 zajmował jeszcze budynek przy ul. Przemysłowej 25 na Solcu, niestety dość zaniedbany. Mieścił się w nim również Zakład Chemii Analitycznej należący do Wydziału Lekarskiego. Jedynym zupełnie nierozczłonkowanym lokalowo kierunkiem Uniwersytetu była weterynaria, której siedzibę stanowił kompleks powojskowych budynków przy ul. Grochowskiej 77 na Pradze.
10. Kaktusy w Ogrodzie Botanicznym UW, 1937 r.
Omawiając umiejscowienie Uniwersytetu na mapie ówczesnej Warszawy wspomnieć trzeba również o kinie Urania położonym w gmachu Muzeum Rolnictwa i Przemysłu przy Krakowskim Przedmieściu, pomiędzy kościołem Sw. Anny a Resursą Obywatelską, wynajmowanym do czasu powstania Auditorium Maximum na wykłady dla szczególnie licznych pierwszych roczników prawa. I tam zresztą brakowało miejsc siedzących, przynajmniej na początku każdego roku akademickiego, gdy większości słuchaczy nie znudziło się jeszcze chodzenie na zajęcia. Co bardziej przedsiębiorczy studenci zaopatrywali się nawet w składane krzesełka rybackie, które za opłatą przechowywał im woźny10.
11. Budynek Wydziału Weterynaryjnego UW przy ul. Grochowskiej
W sumie placówki Uniwersytetu rozrzucone były w ok. 40 budynkach położonych w kilkunastu miejscach stolicy. Zmuszało to studentów niektórych wydziałów do regularnego podróżowania po mieście pomiędzy zajęciami, co z pewnością było dla nich dość uciążliwe, nie mówiąc nawet o tym, iż nie zapewniało im ciszy i skupienia, czym tak zachwycał się przybysz z Krakowa. W najgorszej sytuacji pod tym względem znajdowali się medycy i adepci nauk matematyczno-przyrodniczych. Większość prawników i spora część humanistów mogła natomiast pobierać naukę na terenie głównego kampusu, co najwyżej z koniecznością niedługiego spaceru w stronę Starego Miasta, placu Trzech Krzyży lub placu Piłsudskiego. Na skutek rozproszenia zajęć po całym niemal mieście słuchacze Uniwersytetu, wyróżniający się białymi czapkami z amarantowym paskiem lub różnobarwnymi deklami korporacji stanowili za to stały element pejzażu ówczesnej Warszawy. Ich wzmożona ruchliwość na ulicach była zazwyczaj niezawodnym zwiastunem niepokojów politycznych. „Było rzeczą charakterystyczną w ówczesnej Warszawie, że gdy na Uniwersytecie «coś się działo» (wybuchały jakieś zamieszki, manifestacje itp., co bynajmniej nie należało do rzadkości), z gmachu Muzeum [Rolnictwa i Przemysłu] wylewała się kilkusetosobowa gromada studentów prawa i podążała hurmem na teren uczelni. Wszyscy przechodzący wiedzieli już w czym rzecz: «studenteria się burzy»” – relacjonował po latach jeden ze słuchaczy11.
12. Budynek Wydziału Farmaceutycznego UW przy ul. Przemysłowej w 1928 r.
13. Budynek Zakładu Medycyny Sądowej przy ul. Oczki w latach międzywojennych
Wspomniane czapki – przede wszystkim uniwersyteckie maciejówki – noszone były powszechnie przez studentów. Rzadziej wkładały je studentki, które chętniej używały własnych, indywidualnie dobranych nakryć głowy, kierując się zapewne modą lub względami estetycznymi. Uniwersyteckie maciejówki stanowiły jedyny zewnętrzny wyróżnik przynależności do stanu akademickiego, gdyż w przeciwieństwie do czasów carskich ani studenci Uniwersytetu, ani tym bardziej jego pracownicy nie nosili już mundurów. Wyjątek pod tym względem stanowili jedynie woźni, których w 1937 r. wyposażono w uniformy i rogatywki zaprojektowane przez znawcę barwy i broni Bronisława Gębarzewskiego12. Togi i birety profesorowie wdziewali jedynie w sytuacjach uroczystych, takich jak inauguracja roku akademickiego, promocje doktorskie itp. Na co dzień na uczelni obowiązywał natomiast niepisany dress code, charakterystyczny dla ówczesnej warstwy inteligenckiej w przestrzeni publicznej. Fotografie z okresu międzywojennego pokazują studentów-mężczyzn w marynarkach i koszulach pod krawatem, a w chłodniejszej porze roku w ciemnych płaszczach. Niekiedy pojawiają się na nich mundury podchorążych z Centrum Wyszkolenia Sanitarnego, którzy pobierali naukę na Wydziale Lekarskim na mocy porozumienia uczelni z władzami wojskowymi, albo młodszych oficerów odkomenderowanych na UW z Wojskowego Instytutu Geograficznego. (Zgodnie z ówczesną normą nawet na co dzień występowali oni w uniformach, budząc swym szykiem zazdrość pozostałych słuchaczy i podziw słuchaczek13). Studentki, których stopniowo przybywa na fotografiach, noszą się zazwyczaj skromnie (marynarskie kołnierzyki sukienek niektórych z nich upodabniają je do pensjonarek), ale tu i ówdzie można dostrzec także elegantki w zarzuconych na ramiona futrzanych szalach i oryginalnych nakryciach głowy.
14. Młodzież akademicka przed kościołem sióstr Wizytek po nabożeństwie z okazji inauguracji roku akademickiego 1932/1933
15. Uczestnicy seminarium historycznego prof. Marcelego Handelsmana (pierwszy od lewej). Pierwszy od prawej doc. Tadeusz Manteuffel, lata 30. XX w.
Pracownicy naukowi Uniwersytetu, poza scenami z zajęć laboratoryjnych, nieodmiennie ubrani są w garnitury, zwykle trzyczęściowe, spod których dość często wystają jeszcze wysokie, dobrze znane z XIX w. kołnierzyki, plastycznie i nie bez powodu zwane Vatermörder – ewidentny przejaw tradycjonalizmu stroju. Do wyjątków należy zdjęcie jednego z profesorów z końca lat 20., przechodzącego Krakowskim Przedmieściem w pumpach, wełnianych podkolanówkach i marynarce, pod którą widoczny jest pulower i koszula z krawatem. Być może zrobiono je w sytuacji nieformalnej, poza czasem zajęć na Uniwersytecie, a być może i tam okazjonalnie pozwalano sobie już na takie ekstrawagancje. Zarówno profesor, jak i bardziej konwencjonalnie ubrany w płaszcz i garnitur, towarzyszący mu docent Wydziału Humanistycznego mają na głowach modne wówczas homburgi, miękkie filcowe kapelusze z lekko podwiniętym rondem i zagłębieniem pośrodku główki. To również dyskretny element wzorowanej na Anglikach sportowej elegancji, która zawitała już wówczas na uczelnię. Na innych fotografiach uchwycono jednak profesorów w czarnych melonikach, a w sytuacjach szczególnie uroczystych widzimy ich w cylindrach. Jak się wydaje, nowe trendy w zakresie ubioru stosunkowo powoli znajdowały uznanie wśród kadry naukowo-dydaktycznej uczelni, którą cechował pod tym względem zauważalny konserwatyzm.
* * *
Jest gorzką ironią losu, że cezury wyznaczające ramy czasowe dziejów Uniwersytetu Warszawskiego w omawianym okresie były skutkami dwóch okupacji niemieckich podczas kolejnych wojen światowych. Uroczyste wznowienia działalności uczelni z udziałem generała-gubernatora Hansa von Beselera nastąpiło 15 XI 1915 r., przestała zaś ona de facto funkcjonować wraz z zajęciem przez Niemców stolicy pod koniec września 1939 r., na mocy decyzji generalnego gubernatora Hansa Franka, choć jeszcze w początkach niemieckich rządów prowadzono pewne czynności urzędowe, m.in. na niektórych wydziałach wydawano dyplomy osobom, które złożyły wszystkie egzaminy przed rozpoczęciem wojny14. Życie uczelni pomiędzy tymi datami toczyło się w rytmie następujących po sobie kolejnych lat akademickich, jednak nie przez cały ten czas uczelnia pracowała normalnym trybem. Uniwersytet zawiesił w praktyce działalność dydaktyczną w roku akademickim 1918/1919, gdy odradzała się polska państwowość i toczyły się walki o granice. Zajęcia zawieszono po raz kolejny latem 1920 r., kiedy w obliczu zagrożenia Warszawy inwazją bolszewicką młodzież akademicka oddała się gremialnie do dyspozycji władz wojskowych; wznowiono je dopiero w styczniu następnego roku, co spowodowało, iż przepadło pełne półrocze zajęć15.
16. Profesor Marceli Handelsman i docent Stanisław Arnold na Krakowskim Przedmieściu w pobliżu Uniwersytetu, wrzesień 1929 r.
Początkowo poszczególne lata akademickie dzieliły się na semestry, a od jesieni 1920 r. na trymestry: jesienny, zimowy i wiosenny. Obejmowały one łącznie 30 tygodni zajęć. Podobnie jak dzisiaj, inauguracja roku akademickiego miała zazwyczaj miejsce na początku października. Uświetniał ją uroczysty przemarsz władz Uniwersytetu w togach i biretach z Pałacu Kazimierzowskiego na mszę świętą w pobliskim kościele ss. Wizytek, który pełnił nieformalnie funkcję świątyni akademickiej. Pod koniec lat 30. program ten rozszerzono o podniesienie flagi państwowej na budynku biblioteki uniwersyteckiej. Pozbawiony pompy charakter miało natomiast rozpoczęcie roku dla nowo przyjętych studentów, którzy po prostu odbierali indeksy z sekretariatu. Podobnie nie organizowano też uroczystych graduacji.
17. Inauguracja roku akademickiego 1938/1939. Senat, władze rektorskie i młodzież wdrodze na mszę św. do kościoła sióstr Wizytek. Pośrodku, w pelerynie z gronostajów, rektor Włodziemierz Antoniewicz
Inaugurowany na początku października trymestr jesienny kończył się już koło połowy grudnia, po czym następowała prawie miesięczna przerwa bożonarodzeniowa, ciągnąca się aż do pierwszej niedzieli po święcie Trzech Króli. W zaczynającym się następnie trymestrze zimowym uczono się nieprzerwanie mniej więcej do połowy marca. Ferie wiosenne, które po nim następowały, trwały z reguły ponad miesiąc, obejmując również święta Wielkanocy. Trymestr wiosenny zaczynał się w drugiej połowie kwietnia i trwał do końca czerwca. W czerwcu i lipcu odbywała się letnia sesja egzaminacyjna; studenci mogli jednak prosić o wyznaczenie daty egzaminu po wakacjach – odbywał się on wtedy w sesji jesiennej we wrześniu lub na początku października. W indywidualnych przypadkach, o ile zgodził się na to profesor, egzaminy mogły mieć miejsce również w trakcie trymestrów.
Zajęcia na Uniwersytecie odbywały się przez 6 dni w tygodniu, od poniedziałku do soboty, od 8.00 do 20.00. Na różnych kierunkach prowadzono je w różnych porach – na naukach przyrodniczych, fizyce, chemii, medycynie, farmacji i weterynarii, gdzie konieczne były ćwiczenia laboratoryjne, przeważnie odbywały się do godziny 18.00; na prawie, kierunkach humanistycznych i teologicznych – również w późnych godzinach popołudniowych i wieczornych. Od poniedziałku do piątku od 9.00 do 19.45 można było korzystać z czytelni publicznej, czasopism i profesorskiej w bibliotece uniwersyteckiej, w soboty kończyły one pracę o godzinę wcześniej. Wypożyczalnia działała w dni powszednie od 9.30 do 13.30, a we wtorki i piątki dodatkowo również od 16.00 do 18.0016.
18. Operacja konia na Wydziale Weterynaryjnym, luty 1928 r.
Większość wykładów i ćwiczeń dydaktycznych odbywała się na Uniwersytecie co 2 godziny zegarowe; nauka trwała najczęściej 90 minut, po czym następowała przerwa, umożliwiająca studentom dotarcie na kolejne zajęcia. W rejonie kampusu przy Krakowskim Przedmieściu, tak jak i dzisiaj, dzwon zegara na budynku biblioteki, odmierzający upływ kwadransów i pełnych godzin, ułatwiał społeczności akademickiej orientację w czasie.