W ubiegłym stuleciu historia europejskich uniwersytetów przyspieszyła w bezprecedensowy sposób1. To prawda, że już wcześniej następowały bardzo istotne zmiany. W XVIII w. rzecznicy Oświecenia podejmowali reformy tradycyjnych, wywodzących się ze średniowiecza struktur uniwersyteckich i wpływali na umysłowy klimat uczelni. Uniwersytety w XIX w. przekształcały się w nowoczesne instytucje, które próbowały sprostać podwójnemu wyzwaniu nowej epoki: uprawiać naukę, zachowując niezależność umysłu, a zarazem być praktycznie użytecznymi. Koncepcja wyższej szkoły zawodowej, ukształtowana w rewolucyjno-napoleońskiej Francji, oraz idea uniwersytetu badawczego, którą sformułował w Prusach Wilhelm von Humboldt, to dwa podstawowe wzorce wpływające na kierunek rozwoju europejskich uczelni. Dla wielu członków środowisk akademickich ideał Humboldtowski – wizja uniwersytetu prowadzącego niezależne, bezinteresowne badania i uczącego ich prowadzenia – stał się celem, do którego należy dążyć. Potrzeby praktyczne nie dawały jednak o sobie zapomnieć: wizja Humboldta musiała w znacznym stopniu rozmijać się z oczekiwaniami władz państwowych, kół gospodarczych, wreszcie studentów. Wypadkową tych rozbieżnych często dążeń stał się XIX-wieczny rozwój uniwersytetów. Pod koniec stulecia było ich więcej niż na początku, zatrudniały liczniejszą kadrę, miały większe znaczenie jako placówki badawcze; wzrosła też liczba studiującej w nich młodzieży.
Jedno wszakże nie ulegało istotnej zmianie: mimo wzrostu liczby studentów wykształcenie uniwersyteckie pozostawało dobrem elitarnym, domeną warstw wyższych i średnich. Zasadnicze rozszerzenie dostępu do studiów miała przynieść dopiero druga połowa XX w. To przede wszystkim pod tym względem historia uniwersytetów przyspieszyła wtedy biegu. W 1949 r. były w Europie 204 uczelnie uznawane za uniwersytety; w 1984 r. ich liczba wzrosła do 524; w 2005 r. przekroczyła już 10002. W drugiej połowie ubiegłego stulecia liczba studiujących na uniwersytetach wzrosła pięciokrotnie3. W ostatnich kilku dziesięcioleciach studia nabrały zatem masowego charakteru, co z jednej strony było wielkim osiągnięciem, z drugiej – postawiło uczelnie wobec nowych problemów. Zanim jednak do tego doszło, Europa doświadczyć musiała wydarzeń, które przyniosła jej pierwsza połowa stulecia.
Dodajmy w tym miejscu krótkie wyjaśnienie. Dla historyka użyteczne jest uznawanie wieku za epokę o swoistych cechach, która nie musi być ściśle powiązana z podziałami kalendarzowymi. Wyznaczanie granic poszczególnych epok staje się z reguły okazją do sporów między badaczami. W przypadku XIX w. przyjmuje się najczęściej, że jego koniec wyznacza I wojna światowa – spierać się natomiast można, czy powinien to być wybuch, czy też wygaśnięcie działań wojennych. Musimy oczywiście zdawać sobie sprawę z umowności takich chronologicznych podziałów: istotne zmiany nie dokonują się przecież w jednej chwili, wymagają czasu. Niezależnie zatem od tego, czy wojnę światową zaliczymy do XIX, czy też XX w., należy traktować ją jako okres przejściowy. Kataklizm wojenny kończył jedną epokę i otwierał następną, kształtując warunki życia, klimat umysłowy i emocjonalny, struktury ustrojowe, granice państw. Pod tym potężnym wpływem znalazły się również środowiska uniwersyteckie.