W chwili wybuchu powstania w Bibliotece Uniwersyteckiej znajdowali się 3 bibliotekarze: Bohdan Korzeniewski, Marian Toporowski i Józef Krampera, oraz magazynier Stanisław Włodarski i jeszcze 4 przypadkowe osoby. Załodze BUW przypadła w udziale wyjątkowo trudna służba. Biblioteka, jak cały teren uczelni, leżała w centrum walk i okupujący ją żołnierze niemieccy zatrudniali bibliotekarzy do różnorakich czynności – noszenia amunicji, transportu rannych, grzebania zwłok. Podczas tych czynności 5 IX śmiertelnie ranny został Józef Krampera, którego dwa dni później pogrzebano w prowizorycznej mogile przed wejściem do Biblioteki.
10. Brama Główna UW na kilka miesięcy przed wybuchem powstania warszawskiego
W sierpniu i wrześniu 1944 r. powstańcy usiłowali odbić kampus uczelni z rąk niemieckich. l VIII nastąpił pierwszy szturm. Niemcy w liczbie ok. 200 pilnowali terenu uczelni. W Gmachu Pomuzealnym składowano 4500 karabinów, a w Auditorium Maximum same skrzynie z granatami wypełniały 2 sale. Żołnierzom 2. Kompanii, dowodzonej przez por. Bicza (Marian Mokrzycki) z VIII zgrupowania AK pod dowództwem Krybara (Cyprian Odorkiewicz), wydano przed szturmem 3 peemy i 7 pistoletów, a także parę nożyc do cięcia drutu. Powstańcy musieli przechodzić obok bramy głównej Uniwersytetu, przy której Niemcy parę miesięcy przed powstaniem wybudowali bunkier. Mimo początkowych sukcesów i zajęcia Auditorium Maximum oraz ruin Gmachu Pokuratorskiego, powstańcy musieli się wycofać. Drugi szturm nastąpił dopiero 23 VIII. Plan ataku zakładał uderzenie od Krakowskiego Przedmieścia na Bramę Główną, wspomagane uderzeniem na ul. Oboźnej. Jednocześnie z ul. Browarnej żołnierze AK mieli pozorować atak od strony skarpy, by w końcowej fazie walki faktycznie przejść do natarcia. Dwa stanowiska niemieckiego oporu przy bramie unieszkodliwiono za pomocą granatów i miotaczy ognia, nie powiódł się jednakże szturm z ul. Oboźnej. Po odparciu ataku Niemcy brutalnie potraktowali Polaków przebywających na terenie Uniwersytetu – wszystkich postawiono pod ścianą, czyniąc przygotowania do egzekucji. Po godzinnym czekaniu okupanci zreflektowali się, że polscy mieszkańcy będą im bardziej potrzebni żywi; wysłali ich do reperowania bramy i ustawiania zasieków. Trzeci i ostatni szturm nastąpił 2 IX. Dogorywało Stare Miasto i obrońcy Powiśla mogli lada dzień spodziewać się wzmożonych ataków. Aby je uprzedzić, dowództwo powstania wydało Krybarowi rozkaz szturmu na uczelnię. Grupą atakującą z budynku przy ul. Oboźnej 5 dowodził por. Zaremba (Stanisław Andrzejewski). Jego żołnierze mieli wysadzić bramę uniwersytecką, znajdującą się obok ówczesnego Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego (dziś w tym miejscu znajduje się stołówka pracownicza), a potem, korzystając z osłony wozu bojowego „Szary Wilk”, wedrzeć się na teren uczelni. Lewym skrzydłem dowodził por. Dowgird (Władysław Szela), a celem szturmu miała być boczna brama, znajdująca się wtedy niemal na wprost dzisiejszej ulicy Karasia. Od strony zachodniej zaś, przez ruiny kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu 18, powstańcy mieli przedostać się na teren uczelni. Także i ten atak został odparty. Następnie załogę Uniwersytetu poważnie wzmocniono i stąd m.in. wyszło decydujące natarcie na powstańcze Powiśle, które 6 IX upadło154.
11. Szkoła Główna (obecnie Instytut Archeologii) oraz Gmach Pomuzealny, 1945 r.
W budynku Biblioteki umieszczono na początku września kompanię przestępców, którzy, przebywając tu przez kilkanaście dni, zdewastowali wnętrza. „Stoły były porozbijane, papiery z szuflad wyrzucone na podłogę. Stosy książek przygotowane w biurach do katalogowania poszły na barykady okienne, którymi cały gmach zaczęto opatrywać. Inne książki kryminaliści rozkładali i paskudzili na nie. W tym ostatnim celu wyciągali też sztychy z szaf na parterze i wielkie wydawnictwa atlasowe”. Ostatnią załogą zapamiętaną przez bibliotekarzy był oddział artylerii. Jego dowódca zapowiedział wysadzenie Biblioteki i wręczył nielicznej załodze BUW nakaz opuszczenia gmachu 18 IX, do którego bibliotekarze się zastosowali155.
* * *
Układ o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie, zawarty 2 X 1944 r., przewidywał umożliwienie przez stronę niemiecką ewakuacji „przedmiotów posiadających wartość artystyczną, kulturalną i kościelną”. Jeszcze w czasie trwania walk powstańczych przygotowano w strukturach Delegatury Rządu 16 drużyn ratowniczych; 4 X powołano „komisję ochrony zagrożonego mienia kulturalnego”. Wobec początkowych trudności w uzgodnieniu z Niemcami interpretacji wspomnianego Układu, podjęto akcję ewakuacyjną bez ich przyzwolenia. Tzw. akcja pruszkowska, przeprowadzona w uzgodnieniu z władzami okupacyjnymi, rozpoczęła się z początkiem listopada 1944 r., ale nie ustała też ewakuacja nieformalna. Niemcy zgodzili się na ewakuację, zastrzegając sobie prawo jej przerwania w każdej chwili, ustalili dwutygodniowy termin jej przeprowadzenia, liczbę ewakuowanych książek na 100 tys. woluminów, punkty przechowywania zbiorów na terenie Rzeszy, zagwarantowali środki transportu, zdecydowali o każdorazowym dowożeniu z Pruszkowa do Warszawy polskiego personelu. Akcja została zalegalizowana przez władze podziemne, które pokrywały, często za pośrednictwem Rady Głównej Opiekuńczej, związane z nią wydatki. Bilans przedsięwzięcia przekroczył założone limity, ewakuowano ok. 300 tys. woluminów, w tym ok. 85 tys. z Biblioteki Uniwersyteckiej156.
Czynności przygotowawcze do ewakuacji przeprowadzali kierownicy tzw. grup materiałowych: muzealnej, archiwalnej i bibliotecznej. Dowodzącemu całą akcją Stanisławowi Lorentzowi, który był jednocześnie kierownikiem grupy muzealnej, podlegali kierownicy pozostałych grup. Grupa biblioteczna, na której czele stał Józef Grycz, dzieliła się na 3 zespoły: Biblioteki Narodowej, Biblioteki Uniwersyteckiej z Tadeuszem Makowieckim na czele, i powstały z końcem listopada zespół Biblioteki Publicznej. Wszystkim grupom przydzielono niemieckich komisarzy. Przed przystąpieniem do akcji przygotowano spis instytucji podlegających ewakuacji, z przewidywaną liczbą środków transportu, szczęśliwie zachowany w spuściźnie uczestnika przedsięwzięcia, Jana Zachwatowicza. Na ewakuację zbiorów BUW przewidywano przeznaczenie 35 wagonów157.
Wiele było jednak w czasie tych działań niedoskonałości organizacyjnych, nie tylko po stronie niemieckiej. „Praca w niej [Bibliotece Uniwersyteckiej] posuwa się bardzo ospale, z wielką stratą czasu i grosza publicznego”. Niewydajnemu tempu pracy zaradzono dopiero w styczniu, wprowadzając system pracy akordowej: „każdej dwójce wyznaczono 50 worków do zapakowania. Pomysł okazuje się doskonały: wszyscy pracują w ostrym tempie, milcząc”. Na posterunku nieustająco trwali: kierownik grupy Tadeusz Makowiecki i jego zastępca Wacław Borowy oraz Stanisław Herbst i Bohdan Korzeniewski. Przystąpieniem ich do akcji pruszkowskiej kierował przede wszystkim etos polskiego inteligenta, nierzadko pracownika konspiracyjnego Uniwersytetu. Działalność ekip miała znaczący wpływ na przetrwanie budynków Biblioteki. Kilkakrotnie wkraczały do nich oddziały Brandkommando, ale wycofywały się, gdy bibliotekarze okazywali upoważnienia do prac ewakuacyjnych158.
Inicjatorem ryzykownego, obliczonego na czas powojenny przedsięwzięcia był Tadeusz Makowiecki, mianowicie – przeprowadzenia akcji zamurowania w podziemiach budynku BUW zbioru liczącego około 70 tys. woluminów, takich wydawnictw jak encyklopedie, słowniki, atlasy, teksty literackie czy historyczne. Stosując nadzwyczajne środki ostrożności, przedsięwzięcie 23 XII doprowadzono do końca. Wskutek braku rozwagi redakcji „Biuletynu Informacyjnego” akcja ta została zdemaskowana. Przypadkowi zawdzięczać należy brak reakcji ze strony Niemców, bowiem na łamach wspomnianego pisma opublikowano informację, iż „w piwnicy Biblioteki Uniwersyteckiej zabezpieczono około 50% zawartości biblioteki: gros księgozbioru czytelni i wydawnictw polskich towarzystw naukowych i kolekcję podręczników uniwersyteckich”159. Z perspektywy czasu można oceniać, iż akcja pruszkowska dała efekty w postaci ocalenia na tyle znaczących fragmentów polskiego zasobu kulturalnego i naukowego, by mogły stać się podstawą jego powojennej odbudowy.
Sytuacja popowstaniowa wymagała wzmożenia wszelkich form konspiracyjnego i jawnego mecenatu oraz związanej z nim pomocy społecznej. Wyrzuceni z Warszawy ludzie zwracali się zwykle o pomoc do RGO. We współpracy z Radą, przy zaangażowaniu Włodzimierza Antoniewicza, udało się doprowadzić do utworzenia w Milanówku, gdzie przeniosło się życie Polski Podziemnej, Sekcji Pomocy dla Profesorów Wyższych Uczelni z Warszawy. Sprawozdanie z działalności Sekcji za okres od września do końca listopada 1944 r. określa całkowity poziom wydatków na kwotę 296 870 zł, pochodzących m.in. z datków profesorów krakowskich oraz wpłat firm prywatnych. Zapomogi udzielone rodzinom profesorskim wyniosły 99 375 zł, liczba rodzin profesorskich pozostających pod opieką Sekcji wynosiła 220 (477 osób), z czego na UW przypadały 84 rodziny160. Po upadku powstania grona wykładowców tajnych uczelni warszawskich współorganizowały tajne komplety poza Warszawą, na podziemnym Uniwersytecie Jagiellońskim, ponadto w regionalnych oddziałach UZZ w Częstochowie, Kielcach i Jędrzejowie. Kilku profesorów znalazło schronienie w klasztorze jasnogórskim, gdzie sporządzili dokumentację techniczną sanktuarium, inni zaś podejmowali studia nad jego dziejami, np. Władysław Tomkiewicz, autor studium Architektura Jasnej Góry w XVII i XVIII wieku, opublikowanego po wojnie161.
Jesienią 1944 r., po zdobyciu Pragi przez Armię Czerwoną i Wojsko Polskie, uruchomiono w praskim szpitalu Przemienienia Pańskiego Wydział Lekarski UW. Szpital Przemienienia Pańskiego znalazł się na froncie walk o Warszawę. Jeden z pocisków zabił 3 lekarzy i 6 sióstr miłosierdzia. Podjęto wówczas decyzję o ewakuacji na Grochów do szkoły przy ul. Boremlowskiej (stąd nazwa studiów medycznych – tzw. Akademia Boremlowska), do 14 IX zajmowanej przez SS-manów. W tych warunkach dopiero w połowie października można było wznowić zorganizowaną pracę. Zaczęli się zgłaszać studenci medycyny z prośbą o zorganizowanie wykładów dla III, IV i V roku. Zdecydowano się uruchomić Wydział Lekarski i nawiązać kontakt z Resortem Zdrowia i Opieki Społecznej Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego w Lublinie. Resort ten odniósł się do propozycji nieprzychylnie, wskazując na niebezpieczeństwo ostrzału oraz na brak dostatecznej liczby wykwalifikowanych sił naukowych. Mimo to postanowiono rozpocząć 1 XI wykłady. W krótkim czasie liczba słuchaczy osiągnęła 150–300 osób. Na początku lutego 1945 r. nastąpiło połączenie tymczasowej, praskiej Rady Wydziału z członkami przedpowstaniowej Rady. Duże trudności sprawiało potwierdzenie zaliczonych zajęć, gdyż większość studentów nie mogła przedstawić dowodów, tłumacząc to ich zgubieniem lub zniszczeniem w powstaniu, w obozie, w więzieniu lub też warunkami nauczania konspiracyjnego. Często nie było można ustalić stanu studiów na podstawie zeznań 2 wiarygodnych świadków, gdyż i tych nie sposób było znaleźć. Trudności ostatecznie zostały pokonane dzięki dostarczeniu przez prof. Orłowskiego notatek, dotyczących biegu studiów tajnego nauczania162.
Zasygnalizowany wyżej problem był, wobec zniszczenia Warszawy, jednym z największych wyzwań organizacyjnych, ale również etycznych dla środowiska uniwersyteckiego. Profesor Mazurkiewicz pisał:
Wszystkie moje spisy egzaminacyjne spaliły się wraz z biblioteką i z tą teką, w której były przechowywane. Próba jakiejś rekonstrukcji listy z pamięci byłaby, niestety, tylko jakimś fantazjowaniem z mojej strony i prędzej mógłbym sobie przypomnieć nazwiska, gdybym czytał ich listę, przez kogo innego napisaną163.
Nie dało się jednak uniknąć tego typu operacji na doświadczanej boleśnie w ciągu ostatnich miesięcy pamięci. Mieczysław Bogucki w sierpniu 1945 r. zaświadczał, że „p. Krystyna Groszkowska wysłuchała wykładów fizjologii na kompletach uniwersyteckich w Warszawie w 1944 r. Egzaminu z tego przedmiotu nie zdawała”164. W archiwum uniwersyteckim zachowały się następujące, odtworzone po 1945 r., listy: studentów Wydziału Lekarskiego, którzy rozpoczęli studia w 1943 r., mających przesłuchane wykłady i częściowo przerobione ćwiczenia; studentów, którzy zdali egzamin z anatomii w szkole Zaorskiego w lipcu 1944 r.; studentów, którzy zdali egzamin z anatomii u prof. Lotha w 1943/1944 r.; wreszcie – studentów I i II roku Wydziału Lekarskiego, studiujących od jesieni 1944 r. lub kontynuujących studia jesienią tego roku w rejonie podwarszawskim, sporządzone przez asystentkę Zakładu Anatomii Prawidłowej Hannę Szuszkiewicz. Podobne zaświadczenia na Wydziale Prawa wydawano także z uwzględnieniem oświadczeń studentów, organizacji studenckich, wykładowców, starosty kompletu (np. Wiesława Chrzanowskiego, w czasie wojny związanego z UZZ, po wojnie, do czasu aresztowania, asystenta Wydziału Prawa UW)165.