Wiosną 1927 r., a więc w dziewiątym roku niepodległości i dwunastym po odnowieniu Uniwersytetu Warszawskiego, na zarządzenie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, w wykonaniu decyzji Ministerstwa Skarbu, przeprowadzono w Polsce spis majątku należącego do uczelni państwowych. 27 V tegoż roku, pismem L.O.Prez.2645/27 resort wezwał władze Uniwersytetu Warszawskiego do przedstawienia stosownego wykazu188. Nietrudno odgadnąć, że wydane 14 VI, a więc u progu wakacji, polecenie rektora ks. prof. Antoniego Szlagowskiego nie wzbudziło entuzjazmu kierowników jednostek uczelni189. W terminie zgodnym z przepisami służbowymi udało się rektoratowi przygotować dwa zestawienia. Pierwszym był nader ogólny wykaz ruchomości pozostających w dyspozycji uczelni, ułożony w porządku alfabetycznym. Wobec unikalnego charakteru tego dokumentu warto przytoczyć jego treść w całości, także jako świadectwo przyrodzonej ówczesnemu szkolnictwu wyższemu niepodatności na żądania biurokracji:
Ilość sztuk: | Nazwa przedmiotu: |
1 | arytmometr |
11 | bibliotek |
25 | biurek |
4 | bufety |
4 | chodniki dług[ości] 97 1/2 mb |
3 | drabinki |
8 | dywanów |
9 | etażerek |
109 | foteli |
17 | gaśnic |
6 | gzemsów [!] |
10 | kanap |
1 | kartoteka |
3 | kasy (1 kasetka) |
11 | katedr |
4 | konsole |
1 | kredens |
726 | krzeseł |
25 | kotłów centr[alnego] ogrzew[ania] |
35 | lamp elektr[ycznych] |
10 | liczydeł |
8 | luster |
303 | ławki szkolne |
1 | magiel |
14 | maszyn do pisania |
3 | motory (prądnice) |
4 | motorki wentylac[yjne] |
1 | motorek[-]wiertarka |
1 | motorek[-]odkurzacz |
3 | numeratory do cyfr |
4 | numeratory dzwonkowe |
3 | odliczniki elektryczne |
3 | odważniki (komplety) |
2 | kozetki [! – błąd w porządku alfabetycznym] |
1 | pianino |
2 | podiumy dębowe |
4 | podstawy do parasoli |
26 | portretów, popiersi itp. |
15 | półek |
4 | pudełka kartonowe |
31 | pulpitów |
5 | schodków (drabinki) |
25 | stolików |
61 | stołów |
3 | świeczniki |
15 | szafek do ogłoszeń |
18 | szafek z półkami |
39 | szaf różnych |
5 | szufladek (kartotek) |
24 | tablice szkolne |
5 | taboretów |
2 | umywalnie |
3 | wagi (stoł[owe,] dzies[siętne] i wozowa) |
3 | wanny |
72 | wieszaki różne |
12 | zegarów różnych |
12 | żyrandoli |
1 | prasa |
39 | różnych przedmiotów190. |
20. Badania naukowe w Oddziale Przemiany Materii Wydziału Lekarskiego, ok. 1933 r.
Nawet dla uczelni na dorobku nie było tego wiele – tak w sensie rzeczywistym, jak i pragmatyczno-biurowym. Wrażenie to rozwiewał drugi dokument, gdzie obok 109 542 zł 50 gr, na jaką to kwotę oszacowano wymienione „urządzenie wewnętrzne”, wykazano dodatkowo nieruchomości posiadane przez Uniwersytet (33 budynki w stolicy191, z czego jeden w budowie192), ale bez określenia ich wartości193. Ponieważ rubryki „Pomoce naukowe” i „Zbiory biblioteki” pozostały w zestawieniu puste, władze rektorskie nie poprzestały na tym. Było to, jak zobaczymy, zgodne z jednym ze znanych dziś praw Cyrille’a Northcote’a Parkinsona.
Inwentaryzacja nabrała tempa dopiero jesienią, o czym przypominały ponaglenia rektoratu wysyłane już od października. Wskutek niekiedy mozolnych, a niekiedy powierzchownych prac inwentaryzacyjno-szacunkowych, pod koniec roku zaczęły stopniowo wyłaniać się rzeczywiste zarysy stanu majątkowego Uniwersytetu. Znamienny był tu raport dyrektora Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie dr. Zygmunta Batowskiego, który stwierdzał, że choć „dokładne oszacowanie mienia bibliotecznego nie jest możliwe bez długich przygotowawczych studiów – zarówno ze względu na rozmaitość przedmiotów [...] i trudność określenia ceny niektórych z nich”, to dla „obecnych więc celów” majątek BUW składał się w przybliżeniu: ze zbioru książek (ok. 731 tys. tomów o wartości ok. 4,0 mln zł), Gabinetu Rycin (ok. 100 tys. pozycji w cenie ok. 3,2 mln zł), nowych zbiorów graficznych (1269 rycin, rysunków itd. oraz 207 fotografii szacowanych na ok. 5 tys. zł), rękopisów rewindykowanych z Petersburga (ówcześnie już Leningradu – 9958 pozycji o wartości ok. 4,5 mln zł), rękopisów rewindykowanych z Rostowa nad Donem (1180 pozycji plus 1682 rękopisy ulotne i 6 nabytków nowych w cenie ok. 120 tys. zł), dalej zaś „sprzęty” o wartości ok. 110 tys. zł i obraz Henryka Siemiradzkiego Apoteoza Kopernika wyceniony na 20 tys. zł. Razem czyniło to 11 870 000 zł, nie licząc wartości gmachu biblioteki194.
Trudniej szły inwentaryzacje mienia wydziałów, instytutów, zakładów i seminariów. Ponieważ przedstawiane przez nie sprawozdania nie nadawały się, wskutek różnego stopnia szczegółowości, do prostego zsumowania, władze UW najwyraźniej poleciły w pewnym momencie przesyłać wykazy bezpośrednio do ministerstwa. Przeważały zestawienia jednostronicowe, obejmujące umeblowanie, aparaturę i pomoce naukowe oraz księgozbiory i kolekcje – jak np.: „Dział inwentarza I – Zbiory: ca 25 000 okazów ogólnej wartości ca 100 000 zł. Dział inwentarza II – Biblioteka: 2633 n[umery] inwentarza ogólnej wartości 21 064 zł. Dział inwentarza III – Pomoce naukowe: 1258 n[umerów] inwentarza ogólnej wartości 8000 zł. Dział inwentarza IV – Przyrządy: 206 n[umerów] inwentarza ogólnej wartości 10 497 zł. Dział inwentarza V – Meble: 346 n[umerów] inwentarza ogólnej wartości 22 025 zł”195. Na żądania uszczegółowienia odpowiadano zazwyczaj odmownie. Dyrektor Obserwatorium Astronomicznego UW, prof. Michał Kamiński pisał do rektora ks. prof. Szlagowskiego:
Do powyższego [wygotowanego 5 VII t.r.] mego pisma, niestety, nic więcej dodać nie mogę, gdyż około 70–80% majątku ruchomego Obserwatorium pochodzi z czasów przedwojennych; odnośne inwentarze, według wiadomości jakie posiadam zostały wywiezione do Rosji – jest więc rzeczą niemożliwą podać chociażby w przybliżeniu wartość narzędzi nabytych przed kilkudziesięciu laty. Co się zaś tyczy książek, większa ich część składa się z darów różnych obserwatoriów, a więc eo ipso ceny nie posiada. Pierwsze inwentarze majątku Obserwatorium zostały sporządzone przez P[ana] Dr. J. Krassowskiego w r[oku] 1916 i cen także nie zawierają [...]. Obecnie, [w związku] z wprowadzeniem nowych inwentarzy w r[oku] 1925, ceny wszystkich nabywanych przedmiotów są wpisywane do inwentarzy. Oszacowanie majątku ruchomego Obserwatorium mogłoby być dokonane jedynie przez ekspertów, z udziałem całego personelu [...] – co [...] zajęłoby wiele miesięcy czasu, przy zatrzymaniu wszystkich prac zakładowych196.
21. Dyrektor Obserwatorium Astronomicznego UW prof. Michał Kamieński przy teleskopie, czerwiec 1925 r.
Jeszcze dobitniej brzmiała odpowiedź prof. Jana Baudoina de Courtenay’a (nota bene kandydata na prezydenta RP w wyborach z 1922 r.) do rektoratu UW z 1 VII 1927 r.:
Seminarium Lingwistyczne nie posiada żadnego majątku nieruchomego. Posiada tylko meble, przyrządy piśmienne i bibliotekę. Wartość mebli można ocenić w przybliżeniu na 5000 zł, wartość zaś biblioteki (przeszło 550 n[ume]rów w inwentarzu) na 10 000–15 000 zł. O dokładnej ocenie mowy być nie może, ponieważ objąwszy kierownictwo Seminarium tylko przy niektórych przedmiotach znalazłem ocenę, prawie wszystko zaś było bez oceny. Dopiero ja zacząłem do każdego numeru inwentarza dopisywać także cenę kupna. Trudno wymagać ode mnie, ażebym oglądał teraz każdy przedmiot i każdą książkę osobno i robił poszukiwania dla określenia ich wartości. Zajęłoby mi to kilka tygodni czasu. Do takiej katorżnej roboty nie jestem obowiązany, a nie mam żadnego pomocnika. Moim obowiązkiem jest praca naukowa oraz [! – powinno być: «a nie»] inwentaryzowanie mienia i katalogowanie biblioteki197.
Z drugiej strony nadchodziły też czasem wykazy stosunkowo pełne. Inwentarz majątku ruchomego Seminarium Historycznego z 5 VII 1927 r. sygnowany przez prof. Marcelego Handelsmana zawierał nie tylko liczbę poszczególnych przedmiotów (4 biurka, 6 stołów, 57 krzeseł, 19 szaf, 2 etażerki, 2 fotele, 3 kosze wiklinowe, 4 spluwaczki, 4 lampy, 1 podstawka do map, 6 wieszaków, 2 popielniczki, 2 wiadra, miednica z podstawką i dzbanek, 6 pudełek katalogowych, 1 korytko na obrazki, 1 tablica czarna stojąca, młotek i dłuto, 9 kałamarzy, 15 suszek, 33 mapy oraz biblioteka o wartości 10 tys. zł), ale również miejsce ich stałego użytkowania oraz ceny198.
22. Zawieszenie dzwonu w kościele Św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu, w tle Pałac Staszica (po rewaloryzacji przywracającej wygląd z początku XIX w.), mieszczący liczne instytucje uniwersyteckie, 1926 r.
Obok materiałów z 1927 r., dotyczących wyposażenia UW w majątek ruchomy, dysponujemy zestawieniami zebranymi przez Tadeusza Manteuffla w połowie lat 30.199 Pozwalają one stwierdzić istotny przyrost ruchomości w ciągu ośmiu lat po pierwszym spisie. Najważniejszy obiekt, serce każdej z uczelni – jej biblioteka główna (w tym przypadku dodatkowo największa w kraju), powiększyła swój zasób za kierownictwa dr. Batowskiego (do połowy 1929 r.), a następnie dyrekcji dr. Stefana Rygla, do 813 526 woluminów. Dawało to z górą 10 tys. pozycji rocznie, pochodzących z darów i wymiany oraz z tzw. egzemplarza obowiązkowego200. Jego użyteczność zwiększało wybitnie założenie najlepszego w Warszawie, aż do czasu powstania internetowych baz danych, katalogu przedmiotowego, oddanego do użytku w roku akademickim 1926/1927. W 1939 r., po Stefanie Ryglu i latach dyrekcji Wacława Borowego, BUW znajdujący się już w pieczy doc. dr. Adama Lewaka posiadał 824 tys. druków, prawie 104 tys. rycin i 4132 rękopisy201. Zatem w ciągu omawianych 24 lat jej księgozbiór rozrósł się o 35%. W ówczesnych trudnych warunkach finansowych było to osiągnięcie znaczące.
Jeśli chodzi o wyposażenie naukowo-dydaktyczne poszczególnych placówek, to za reprezentatywne uznać można sprawozdanie złożone przez Zakład Geograficzny UW w 1924 r., a opracowane pod kierunkiem prof. Stanisława Lencewicza. Zorganizowany na początku 1918 r., Zakład ten odziedziczył po rosyjskim gabinecie geografii fizycznej „nieco mebli, bibliotekę złożoną z czasopism i broszur treści geofizycznej [...], globus, teodolit oraz 3 magnetometry”. Mieszczący się ówcześnie w Pałacu Staszica i dysponujący jeszcze tarasem obserwacyjnym na dachu dawnego pawilonu fizyki, nie otrzymał żadnej „fundacji inwestycyjnej” i opierał swój byt wyłącznie z dotacji na wydatki bieżące. W pierwszym roku działania, gdy „dotacja była większa, zakupiono szereg instrumentów, komplety czasopism niemieckich i kilkadziesiąt podręczników. Zwiększająca się wciąż dewaluacja marki [polskiej] doprowadziła do takiego stanu, że nie tylko zaprzestano nabywania instrumentów, ale nawet przerwano prenumeratę kilku czasopism [...]”. Z pomocy naukowych Zakład posiadał przyrządy meteorologiczne (barograf, termograf, trzy anemometry, dwa psychometry, klatkę termometryczną, pluwiometr), topograficzne (teodolit, dwa aneroidy, dwa spadkomierze, taśmy, łaty i tyki miernicze, krokomierz, dwie busole), kartograficzne (planimetr i pantograf Coradiego, camera lucida, dwa kurwimetry, cyrkiel drążkowy, redukcyjny, komplet cyrkli i inne drobne przybory rysownicze) oraz hydrograficzne (m.in. dwa termometry). Miał zbiór map (topograficznych, geologicznych, gospodarczych, ściennych, plastycznych itd.) w liczbie 132 pozycji inwentarzowych i 2615 arkuszy, nadto kolekcję fotografii i bibliotekę (2003 woluminy). Kierownik zdeponował przy tym swój zbiór map i odbitek202. Ten niewielki zasób, w połączeniu z pomiarami dokonywanymi na terenie kraju i wyjazdami zagranicznymi, pozwolił jednak rozwinąć dostrzegalną aktywność naukową w postaci publikacji polskich i obcojęzycznych (artykuły, monografie, podręczniki, mapy), a także wykształcić pierwszych specjalistów203.
W latach następnych postępował proces powolnego uzupełniania księgozbiorów204 oraz wyposażania zakładów w różnoraki sprzęt i pomoce, czego jednym z etapów było przejęcie zbiorów rewindykowanych z ZSRS na mocy traktatu ryskiego. Osiągnięty do 1939 r. poziom był zróżnicowany – wyższy w przypadku dyscyplin stosowanych, niższy w naukach społecznych205; w każdym razie wystarczał do kształcenia studentów. Zagadnienie wyposażenia schodziło jednak na plan dalszy wobec dramatycznej wręcz sytuacji lokalowej.
23. Obserwatorium Meteorologiczno-Astronomiczne UW na szczycie Pop Iwan w Czarnohorze, prawdopodobnie 1938 r.
Już w 1920 r. ustępujący rektor prof. Stanisław Thugutt zauważył, iż Uniwersytet „Przystosowany do liczby 1500 studentów, ma ich przygarnąć sześć tysięcy. Toteż o każden przypadkowo zwolniony kącik zainteresowani staczają homeryczne walki [...]”206. Wystąpienia okolicznościowe rektorów UW z lat następnych niemal zawsze zawierały ten wątek. Kwestia budowlana nie zależała bowiem od stanu majątku uczelni, składającego się – oprócz wskazanych już elementów – także z paru nieruchomości w stolicy i poza nią (np. posiadłość Kujawy207, czy też słynne obserwatorium astronomiczne na Popie Iwanie w Czarnohorze, wybudowane w 1938 r. ze składek Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej i przekazane w części UW), dalej inwentarza żywego, roślin, gotówki, wkładów na rachunkach bankowych, papierów wartościowych, dzieł sztuki, samochodu ciężarowego oraz zapisów i donacji208. Nie od rzeczy będzie tu przypomnieć, że najbardziej znaną fundację uniwersytecką założył niegdysiejszy kurator uczelni z ramienia Cesarstwa Niemieckiego hr. Bogdan Hutten-Czapski. Położony w Wielkopolsce północnej Smogulec był majątkiem ziemskim należącym do bezdzietnego arystokraty, z którego dochody netto zostały zapisane po połowie Uniwersytetowi i Politechnice Warszawskiej jako dodatkowe źródło „środków na popieranie nauki polskiej, a mianowicie na nagrody dla obywateli polskich i zapomogi na prace naukowe, wynalazki oraz odkrycia przez nich dokonane a także na wydawnictwa w języku polskim”. Fundacja ta w końcu lat 30. miała zacząć dawać przewidziany dochód209.
O ile więc Uniwersytet dysponował summa summarum całkiem sporym majątkiem, o tyle zasób ten tylko w małej części mógł podlegać obrotowi, choć i tak przynosił pewne zyski. Kondycja finansowa uczelni – jeśli pominąć tzw. dochody własne, uzyskiwane przede wszystkim przez Wydział Lekarski z tytułu opłat za leczenie – zależała od dotacji MWRiOP, a przede wszystkim od stworzonego w 1932 r. Funduszu Opłat Studenckich. Coroczne przychody Uniwersytetu były więc w ogólności wykładnikiem sytuacji materialnej studiujących i zasobności budżetu państwa, warunkowanych z kolei koniunkturą panującą w gospodarce, a zwłaszcza cechującymi ją ówcześnie zawirowaniami.
Przykładowo, z kopii „Ogólnego zestawienia planów finansowo-gospodarczych zakładów na rok akademicki 1939/40” wynika, że pośród wpływów w wysokości 1 917 308 zł dochody własne (754 380 zł) stanowiły 39,3%, a dotacje (1 134 013 zł) 59,1%. Sam udział FOS wynosił aż 48,3% strony dochodowej. Zasadami wydatkowania wpływów rządziły odrębne przepisy, stopniowo się zmieniające. Największe grupy ekspensów stanowiły cele naukowe i osobowe (po ok. 25–30% każdy), z rosnącym udziałem drugiej grupy. Na trzecim miejscu znajdowały się wydatki specjalne210.
24. Gmach Zakładów Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego, luty 1928 r.
Dziewiętnaście lat, jakie upłynęły od stwierdzenia przez rektora Thugutta stanu krytycznego sytuacji lokalowej, miało przynieść tylko częściową poprawę. Jeszcze w listopadzie 1921 r. Senat Akademicki przyjął 10-letnią perspektywę dla doprowadzenia UW „pod względem budynków do poziomu stołecznych uniwersytetów”211. Z racji dopiero co zakończonej wojny z Rosją bolszewicką, która wyczerpała finanse kraju, ruch budowlany – wymagający nie tylko czasochłonnych prac projektowo-przygotowawczych, ale przede wszystkim dużych funduszy – mógł się jednak ożywić dopiero w roku następnym. Wobec niewykorzystania przez administrację rządową półtorarocza inflacji galopującej (1922 – maj 1923 r.), także okres hiperinflacyjny (maj 1923 – początek 1924 r.), paraliżujący gospodarkę kraju, nie mógł zostać spożytkowany na działania inwestycyjne. Następnie przyszedł kryzys postabilizacyjny (wiosna 1924 – połowa 1926 r., co zbiegło się z zamachem majowym), kiedy to z jednej strony gabinet Władysława Grabskiego zaplanował uruchomienie budowy nowego kampusu na Ochocie212, lecz z drugiej – w obliczu niebezpieczeństwa krachu dopiero co przeprowadzonej reformy walutowej – musiał skreślić dotacje budżetowe na ten cel. Od tej pory uczelnia, w swych skromnych zamysłach inwestycyjnych213, opierała się na kombinacji środków własnych, prywatnych (np. darowizny Ireny Warden, Fundacji Rockefellera) i społecznych (m.in. stowarzyszeń zawodowych), uzupełnianych jedynie w okresach korzystniejszej koniunktury przez państwo. Do końca lat 20. nie przyniosło to praktycznie żadnej poprawy sytuacji. W 1929 r. rektor prof. Gustaw Przychocki tak opisywał narastające problemy w tej dziedzinie:
Zastraszająca ciasnota lokalów, a nawet po prostu brak najprymitywniejszych pomieszczeń, to główna bolączka wszystkich bez wyjątku Wydziałów i Zakładów, to główna przeszkoda w rozwoju stołecznego, największego w Polsce uniwersytetu. Nie pomogą tu żadne paliatywy, jak ograniczenie liczby przyjęć [...] czy dublowanie wykładów i ćwiczeń, lub nawet wynajmowanie [...] pojedynczych sal [...], gdyż oczywistą jest rzeczą, że lokale [...] obliczane pierwotnie na najwyżej 1000 studentów, nie mogą pomieścić dzisiejszej ich liczby, dochodzącej do 10 000. [...] Nieodzowną koniecznością jest zakreślona na wielką miarę rozbudowa Uniwersytetu, lub przynajmniej natychmiastowa budowa kilku najpotrzebniejszych zakładów, tudzież [...] gmachu dla celów administracji i reprezentacji oraz potrzeb Wydziału Humanistycznego214.
Kolejny wstrząs, jakim był paroksyzm wielkiego kryzysu gospodarczego, szczególnie dotkliwy w latach 1931–1933, musiał odbić się ujemnie na realizacji niezbędnych inwestycji215, a nawet wpłynął na zaniechanie remontów obiektów pełniących też rolę reprezentacyjną. Sytuację tę charakteryzował w gorzkich słowach w swym sprawozdaniu rektor Ujejski:
Obdrapany front historycznego pałacu Kazimierzowskiego [...] jest wiernym symbolem żałosnego warszawskiej almae matris ubóstwa. Przyjmujemy w nim każdego roku niemałą liczbę cudzoziemców, przywykłych do innego wyglądu świątyni nauk. Wewnątrz – dzięki Rektorowi [Mieczysławowi] Michałowiczowi – bez zażenowania już wprowadzamy ich do auli. Ale przykro nam, gdy wchodzą do sali posiedzeń senatu, której nazwa brzmi bardzo okazale, ale której krzesła jakże nieznośnie rażą swoją tanią brzydotą216.
Dopiero więc w nieco lepszym dla gospodarki i skarbu roku budżetowym 1934/1935 gabinet Janusza Jędrzejewicza (byłego szefa MWRiOP) znalazł kredyt na budowę nowego gmachu audytoryjnego. Także w ostatnich latach przed wybuchem II wojny światowej udział resortu w finansowaniu prac remontowo-budowlanych Uniwersytetu był zdecydowanie żywszy niż w latach 20., na co pozwoliła m.in. pożyczka inwestycyjna, rozpisana przez rząd w maju 1935 r.217
25. Zabezpieczanie ocalałych zbiorów zoologicznych po pożarze Budynku Pomuzealnego w październiku 1935 r.
Nakłady na budynki obejmowały przede wszystkim remonty częściowe oraz przeróbki i rozbudowy obiektów już istniejących, wyraźnie rzadziej natomiast wznoszenie nowych gmachów. W pierwszej grupie działań, na których szersze przytoczenie nie ma tu miejsca, trudne położenie wystarczająco charakteryzuje fakt, że remont generalny UW mógł się rozpocząć dopiero w roku budżetowym 1938/1939218, a lista obiektów wymagających jak najszybszego rozpoczęcia prac liczyła kilkanaście pozycji219. W grupie drugiej natomiast na wymienienie zasługują: dokończenie budowy Instytutu Fizyki przy ul. Hożej 69 w 1921 r. (rozbudowanego następnie w roku 1932)220, wzniesienie nowego budynku Wydziału Prawa (Auditorium Maximum na terenie głównym, wedle projektu Aleksandra Bojemskiego, ukończone w 1935 r.)221, dalej zakup i przebudowa gmachu Wydziału Farmaceutycznego (ul. Przemysłowa 25, ukończona w 1932 r.)222, budowa Instytutu Chemii (ul. Wawelska 17, także wedle projektu A. Bojemskiego, ukończona w 1939 r.)223, trwająca wiele lat rozbudowa kompleksu budynków Wydziału Lekarskiego (Klinika Dermatologiczna przy ul. Koszykowej 82a, Pawilon Medycyny Sądowej przy ul. Oczki 1, Klinika Pediatrii przy ul. Marszałkowskiej 24 i Ambulatorium przy ul. Oczki 5/7)224, a w mniejszym stopniu także Wydziału Weterynaryjnego (ul. Grochowska 272 – m.in. budynek mieszkalno-gospodarczy)225. Dochodziła do tego budowa w latach 20. domów z mieszkaniami dla profesorów (ul. Brzozowa 10 i 12, Nowy Zjazd 5, Sewerynów 10)226 oraz, od połowy tej dekady, domów studenckich (dla mężczyzn – kompleks tzw. Kolonii Akademickiej przy pl. Narutowicza i ulicach przyległych oraz Auxilium Academicum przy Tamce 4, dla kobiet przy ul. Górnośląskiej 14 oraz ul. Dobrej 59 i Domu Akademickiego Studentów Żydów przy ul. Sierakowskiego 7), czy wreszcie budynków należących do stowarzyszeń (np. dom Stowarzyszenia Filistrów Welecja przy ul. Chocimskiej 4)227. Większe przedsięwzięcia były możliwe dzięki stopniowemu uzyskiwaniu od władz państwowych i miejskich działek budowlanych (dawne rosyjskie obiekty wojskowe w rejonie Filtrów, Ochota)228.
26. Budowa gmachu Auditorium Maximum, 21 XI 1934 r., fot. J. Raczyński
Do zakończenia niezbędnych prac inwestycyjnych było jeszcze wszakże daleko. W uzasadnieniu wysokiego (300 tys. zł) ryczałtu remontowego na rok budżetowy 1939/1940 stwierdzono, co godzi się przytoczyć in extenso:
Uniwersytet Józefa Piłsudskiego znajduje się w opłakanych warunkach lokalowych, w gorszych niż jakakolwiek Uczelnia Wyższa w Polsce. Odziedziczył on stare budynki po Uniwersytecie rosyjskim, dostosowane do małej ilości studentów nie przekraczającej 2000. Budynki te są w bardzo złym stanie i nie były one od początku solidnie zbudowane, a w ciągu długiego okresu wojennego i trudności finansowych pierwszych lat powojennych uległy w bardzo wysokim stopniu zniszczeniu. Tymczasem potrzeby i obowiązki [...] wzrosły niepomiernie; liczy on prawie 10 000 studentów obsługując stolicę, która z natury rzeczy daje największy procent studiujących w Polsce i wielkie obszary ciążące naturalnie do środka Państwa. Następnie na Uniwersytecie [...] z konieczności ciążą obowiązki reprezentacyjne wobec kraju i zagranicy, i zaniedbanie Uniwersytetu stołecznego rzuca smutne światło na warunki pracy naukowej w Polsce. Od czasu powstania Uniwersytetu uczyniono bardzo niewiele dla poprawienia tego rozpaczliwego stanu, nadal na niektórych wydziałach uczęszczanie studentów na wykłady jest uwarunkowane ich zaletami sportowymi, wyprzedzaniem kolegów w zajęciu miejsca w audytorium, nadal studenci mdleją w duszącej atmosferze gazów pracowni chemicznych, prawie trzykrotnie przeciążonych, nadal kliniki uniwersyteckie są rozrzucone po całym mieście, pozbawione audytoriów, tak iż wykłady mogą się odbywać perypatetycznie w salach chorych, nadal Uniwersytet wynajmuje sale prywatne na pomieszczenie wykładów, nadal dla obcych gości Uniwersytetu trzeba szukać sal poza jego obrębem, gdyż niepodobna ich zapraszać do brudnych i odrapanych sal Uniwersytetu. Senat [...] w poczuciu ciążącej na nim odpowiedzialności, zwraca się do Ministerstwa [...] z prośbą o głębsze przychylne wniknięcie w potrzeby Uniwersytetu i o przedsięwzięcie celowej i planowej akcji, skierowanej ku naprawie istniejącego, wręcz rozpaczliwego stanu. Senat [...] zdaje sobie sprawę [...], że zapewnienie Uniwersytetowi pomieszczeń, któreby odpowiadały jego potrzebom i obowiązkom, jest sprawą bardzo kosztowną i musi być rozłożone na długie lata, mniema wszakże, że niezwłoczne rozpoczęcie akcji budowlanej jest niezbędne, tak aby w ciągu kilku lat [...] można było zaspokoić najpilniejsze potrzeby i przystąpić do planowej akcji ostatecznej rozbudowy [...].
Akcja budowlana [...] powinna być zwrócona w dwóch kierunkach: należy dążyć do stopniowego skupienia wszystkich klinik uniwersyteckich w szpitalu Dz[ieciątka] Jezus i zapewniania im wystarczających warunków egzystencji. Byłoby to pierwszymi krokami do objęcia całego szpitala [...] pod zarząd Uniwersytetu [...], ku czemu Zarząd Miejski m.st. Warszawy okazuje się być skłonny.
Równolegle należy kontynuować dalszą rozbudowę Uniwersytetu na przyznanych od dawna gruntach w Rakowcu, gdzie w pierwszym rzędzie, po wybudowaniu Gmachu Chemii, winny być wzniesione budynki Ogrodu Botanicznego oraz pawilon Obserwatorium Astronomicznego. Poza tą akcją budowlaną potrzeba niestety znacznych sum na remont starych gmachów [...]229.
27. Uroczystość poświęcenia kamienia węgielnego pod budowę gmachu Instytutu Chemii przy ul. Pasteura. Drugi od lewej biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej ks. prof. Antoni Szlagowski, czwarty – prezydent Mościcki, wiosna 1938 r.
28. Jedno z laboratoriów na Wydziale Lekarskim, ok. 1933
Nawet jeśli ten wywód nie zawierał zbyt wiele barw ciemnych, to i tak obejmował postulaty, których spełnienie wymagało bardzo wysokich nakładów. Kilka miesięcy później, tuż przed napaścią Niemiec na Polskę, w wystąpieniu do ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego prof. Świętosławskiego (nota bene dawnego wykładowcy UW), rektor prof. Antoniewicz werbalizował najważniejsze potrzeby uniwersytetu następująco:
Sprawy budowlane i większego remontu nie wymagają obecnie większego uzasadnienia, gdyż są one od lat wysuwanym postulatem, a kolejność ich powoli się skraca w miarę wykonywanych robót. Na pierwszym miejscu stoi dalsza budowa Gmachu Chemii [...]. Następnie koniecznością dla normalnej i porządnej pracy Wydziału Lekarskiego jest budowa gmachów medycyny teoretycznej230, tudzież przebudowa na potrzeby klinik budynków Szpitala Dzieciątka Jezus. Do nader pilnych należy również kapitalny remont zarysowanego w wielu miejscach gmachu b[yłej] Szkoły Głównej i dotychczasowego gmachu chemii [tj. zakładów przyrodniczych] przy ul. Krakowskie Przedmieście. Dalej idą postulaty Wydziału Weterynarii. Poza zaś normalną kolejnością potrzeb budowlanych i remontowych wysuwam niezmiernie pilne i doniosłe braki Biblioteki Uniwersyteckiej, która wymaga radykalnej pomocy231.
29. Zaproszenie na uroczystość poświęcenia Gmachu Chemii, czerwiec 1939 r.
Tymczasem plany przygotowane na lata 40. przewidywały w obrębie projektowanej przez władze RP i miasta Dzielnicy Reprezentacyjnej Marszałka Józefa Piłsudskiego budowę obiektów mających stworzyć zaplecze sportowe dla studentów Uniwersytetu i Politechniki Warszawskiej232. Przede wszystkim jednak w przyznanym pierwszej z tych uczelni kompleksie gruntów o powierzchni 94 ha, obejmującym teren pomiędzy ulicami: Grójecką, Wawelską, Żwirki i Wigury a dawnym fortem rosyjskim Щ-М („Rakowiec”), przy dzisiejszej ul. H. Korotyńskiego, powstać miała cała „dzielnica intelektualna”. Jak wynika z dokumentacji UJP zamierzano wznieść tam w kolejności: zabudowania Wydziału Lekarskiego, Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego, Ogrodu Botanicznego i Obserwatorium Astronomicznego, wydziałów teologicznych233, Wydziału Prawa i Wydziału Humanistycznego, a także Gmach Główny (z siedzibą Rektoratu, dziekanatów i biur), „Klub Intelektualistów” (Profesorów), gmach stowarzyszeń studenckich („Bratniej Pomocy”), Gmach Wychowania Fizycznego (dwie sale gimnastyczne, dwa baseny pływackie, hala gier i zabaw, gabinety lekarskie) wraz ze stadionem o częściowo krytych trybunach, a przede wszystkim nową siedzibę BUW234. Przebieg kampanii polskiej 1939 r. przekreślił ten śmiały i wcale realny zamysł. W postaci zmienionej i okrojonej powrócono do niego za czasów PRL, wznosząc budynek Wydziału Geologii, osiedle domów akademickich, a następnie kompleks oderwanej od UW Akademii Medycznej (dziś Warszawski Uniwersytet Medyczny).
Porównując wysiłek inwestycyjny Uniwersytetu Warszawskiego z inwestycjami podejmowanymi przez inne uczelnie warszawskie, jak Wyższa Szkoła Handlowa/Szkoła Główna Handlowa, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, Centralny Instytut Wychowania Fizycznego/Akademia Wychowania Fizycznego im. Marszałka, czy też Politechnika Warszawska, dochodzimy do wniosku, że Uniwersytet był placówką wypadającą pod tym kątem niekorzystnie. Wynikało to ze splotu kilku czynników: po pierwsze, z faktu przejęcia, z dobrodziejstwem inwentarza, schedy po prowincjonalnym uniwersytecie rosyjskim, dysponującym starymi na ogół budynkami i pozbawionym wszak większości wyposażenia; po drugie, ze stosunkowo skromnej w porównaniu z uczelniami technicznymi przydatności dyscyplin uniwersyteckich dla najważniejszego zadania Polski odrodzonej, tj. stałej rozbudowy potencjału obronnego; po trzecie, po 1926 r. UW stał się ostoją wpływów opozycyjnej wobec obozu rządzącego endecji i przez korzystny gospodarczo koniec lat 20. nie mógł liczyć na większą przychylność MWRiOP i innych resortów235; po czwarte, miał siedzibę w jednym z najdroższych rejonów stolicy236, co z kolei poważnie redukowało możliwości powiększania kampusu głównego; po piąte wreszcie, często ujawniał się czynnik skali – całkowity koszt nowego uniwersyteckiego gmachu wydziałowego mógł być zbliżony do ceny całej siedziby nowej, a zatem znacznie mniejszej uczelni. Zważywszy to wszystko, nie powinien dziwić powolny i w odniesieniu do substancji lokalowej niewystarczający proces rozwoju infrastruktury uniwersyteckiej w okresie międzywojennym, który jednak, w części zrealizowanej, zdołał odcisnąć ślad w krajobrazie Warszawy. Projekty zaś, którym przyszło pozostać jedynie na papierze, należy przywrócić pamięci.