Jak na początku XIX wieku Szkoła Prawa i Administracji oraz Wydział Akademicko-Lekarski dały podwaliny Królewskiemu Uniwersytetowi Warszawskiemu, tak po bez mała pięćdziesięciu latach kursy prawnicze, zorganizowane w Warszawie, oraz Akademia Medyko-Chirurgiczna stały się początkiem Szkoły Głównej – wyższej uczelni, otwartej w listopadzie 1862 roku.

Szkoła Główna Warszawska nie uzyskała miana uniwersytetu, jednak ze względu na swoją wewnętrzną organizację i uprawnienia naukowe miała charakter uniwersytecki.

10. Gmach Szkoły Głównej Warszawskiej

4.1. Chemia na Wydziale Matematyczno-Fizycznym

W ciągu kilku pierwszych lat funkcjonowania Szkoły Głównej Wydział Matematyczno-Fizyczny był zorganizowany podobnie, jak jego odpowiednik na uniwersytecie w Dorpacie. Posiadał trzy oddziały (nazywane też sekcjami), różniące się specjalizacją, a mianowicie Oddział Nauk Matematyczno-Fizycznych, Oddział Chemii i Mineralogii oraz Oddział Zoologii i Botaniki65. Struktura ta zmieniła się w roku akademickim 1867/1868, kiedy to zredukowano liczbę oddziałów do dwóch (matematycznego oraz przyrodniczego), wprowadzając jednocześnie wykłady obowiązkowe z języka rosyjskiego i historii Rosji.

Studiujący na pierwszym i drugim roku Wydziału Matematyczno-Fizycznego, bez względu na wybraną specjalność, mieli w programie obowiązkowe zajęcia z chemii. Matematycy i fizycy na pierwszym roku studiów poznawali chemię ogólną, na drugim zaś chemię analityczną. W znacznie mniejszym zakresie, bo tylko na drugim roku i tylko chemii ogólnej, uczyli się przyrodnicy z Oddziału Zoologii i Botaniki. Właściwe studia chemiczne odbywały się natomiast, co oczywiste, na Oddziale Chemii i Mineralogii. Były tam wykładane wszystkie ówczesne kierunki tej nauki, a więc chemia ogólna mineralna i organiczna, chemia analityczna jakościowa i ilościowa, chemia rolnicza, chemia farmaceutyczna, chemia fizjologiczna i patologiczna, chemia sądowa oraz na ostatnim roku historia chemii. Poczesne miejsce zajmowała również mineralogia. Inne nauki, takie jak fizyka ogólna, algebra wyższa, geometria analityczna, rachunek różniczkowy i integralny, kosmografia, logika, psychologia, anatomia i fizjologia człowieka, botanika, farmakognozja, zoologia, geologia, geognozja, geografia fizyczna i meteorologia – stanowiły przedmioty uzupełniające, z których jednak obowiązywały egzaminy.

Na Wydziale Matematyczno-Fizycznym egzaminy odbywały się dwukrotnie w czasie całego toku nauczania. Były to tak zwane egzaminy środkowe oraz egzaminy ostateczne. Egzaminy środkowe odbywały się po dwóch latach studiów, obejmowały niemal wszystkie przewidziane programem przedmioty i były na ogół bardzo trudne. Przejście tych egzaminów z pomyślnym skutkiem było warunkiem koniecznym do uzyskania wpisu na dalsze lata studiów. Rokrocznie udawało się to mniej niż połowie zdających. Reszta musiała uzupełniać wiedzę i zdawać egzaminy w innych terminach.

Egzaminy ostateczne wypadały pod tym względem znacznie lepiej. Na ogół zdawali je prawie wszyscy. Abiturientom, którzy następnie przedstawili dobrze ocenioną rozprawę, przyznawano stopień magistra nauk matematycznych lub nauk przyrodniczych, w zależności od wybranej specjalności. Świeżo kreowany magister otrzymywał z rąk rektora dyplom i wpisywał swoje nazwisko do Albumu Magistrów Szkoły Głównej66. Zauważmy w tym miejscu, że stopień magistra był w cesarstwie rosyjskim wyżej honorowany niż doktorat, którym zazwyczaj kończyły się studia na uniwersytetach zagranicznych.

4.1.1. Pierwsi nauczyciele

Szkoła Główna Warszawska miała uprawnienia do powoływania na wakujące katedry profesorów wyłanianych w drodze konkursu. Na Wydziale Matematyczno-Fizycznym wymagania były dosyć wysokie. Kandydaci przystępujący do takiego konkursu byli zobowiązani do przedstawienia rozprawy na zadany temat, zaproponowania programu wykładów, złożenia dokumentów stwierdzających posiadane kwalifikacje (świadectwo ukończenia studiów, dyplomy uzyskanych stopni naukowych, życiorys) oraz dołączenia wykazu własnych publikacji. Po weryfikacji nadesłanych materiałów komitet konkursowy zapraszał wybranych kandydatów do wygłoszenia trzech próbnych wykładów, po czym zapadał werdykt. Nadawanie godności profesora zwyczajnego, profesora nadzwyczajnego lub adiunkta laureatowi konkursu należało do kompetencji Rady Ogólnej Szkoły Głównej.

Bardzo szybko okazało się jednak, że wyniki ogłaszanych konkursów nie mają w praktyce żadnego znaczenia. O obsadzie katedr decydowała bowiem, nie oglądając się na nic, całkowicie arbitralnie Komisja Rządowa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. W tej sytuacji konkursy traciły wszelki sens. Zaprzestano zatem ich ogłaszania, tym bardziej, że trudno było oczekiwać, iż znajdą się chętni do ponoszenia daremnych wysiłków.

11. Jakub Natanson

Pierwszym profesorem chemii na Wydziale Matematyczno-Fizycznym był Jakub Natanson. Nominację na pełniącego obowiązki profesora zwyczajnego Szkoły Głównej Warszawskiej otrzymał we wrześniu 1862 roku. W tym samym czasie i z jego rekomendacji został zatrudniony Erazm Langer jako asystent preparator w katedrze chemii. Natanson i Langer byli absolwentami warszawskiego Gimnazjum Realnego, gdzie obaj byli uczniami Seweryna Zdzitowieckiego. Być może znali się już wtedy, lecz zaprzyjaźnili dopiero kilka lat później, podczas pracy w laboratorium Bunsena na Uniwersytecie w Heidelbergu. Natanson był starszy. Bezpośrednio po ukończeniu gimnazjum wyjechał na studia chemiczne do Dorpatu. Już w okresie studiów miał znaczące osiągnięcia naukowe i ogłaszał własne artykuły w wysoko cenionym niemieckim czasopiśmie „Liebig’s Annalen der Chemie”. Rozpoczął również pracę nad podręcznikiem chemii organicznej. Po uzyskaniu stopnia magistra, co nastąpiło w 1856 roku, wyjechał w celu dalszych studiów na kilka lat za granicę.

Dwutomowy podręcznik Jakuba Natansona, zatytułowany Krótki rys chemii organicznej ze szczególnym względem na rolnictwo, technologię i medycynę, ukazał się w Warszawie z datą 1857–1858, wydany przez jego brata – Henryka Natansona.

Gdy Jakub Natanson otrzymywał w Dorpacie swój dyplom magisterski, Erazm Langer w Warszawie odbierał świadectwo ukończenia Gimnazjum Realnego. Langer urodził się w Krakowie, lecz krótko mieszkał w tym mieście. Jego rodzice wraz z dziećmi przenieśli się w 1843 roku do Warszawy i po pięciu latach starań uzyskali tu obywatelstwo rosyjskie. Erazm wykazywał duże zdolności w kierunku nauk przyrodniczych, toteż po ukończeniu gimnazjum dostał roczne stypendium rządowe na zwiedzanie krajowych ośrodków naukowych oraz zakładów przemysłowych, związanych z chemią i technologią chemiczną.

Następne stypendium, jakie otrzymał, było znacznie bardziej atrakcyjne, dotyczyło bowiem studiów na uniwersytetach europejskich. Langer przebywał za granicą w latach 1858–1862. Zgodnie z obowiązującą go instrukcją oraz listami polecającymi do profesora Roberta W. Bunsena, studiował przede wszystkim w Heidelbergu, ale odwiedził w tym czasie również Getyngę i Wiedeń. Kiedy obejmował funkcję preparatora w katedrze chemii na Wydziale Matematyczno-Fizycznym, nie miał jeszcze ukończonych studiów. Do jego obowiązków należało prowadzenie ćwiczeń oraz przygotowywanie zlecanych przez Jakuba Natansona doświadczeń i pokazów potrzebnych do wykładów.

W ciągu pierwszych trzech lat działalności Szkoły Głównej zajęcia z chemii odbywały się w Pałacu Staszica, w tych samych pomieszczeniach dawnej Akademii Medyko-Chirurgicznej, którymi tak bardzo zachwycał się Józef Dietl. Teraz – przy zwiększonej liczbie studentów – pomieszczenia te okazały się niewystarczające. Korzystała z nich bowiem młodzież z Wydziału Matematyczno-Fizycznego i Wydziału Medycznego. Audytorium nie mogło pomieścić wszystkich słuchaczy, podobnie było z pracownią. Dlatego sprawą niezbędną stało się opracowanie precyzyjnego rozkładu ćwiczeń i wykładów, czym zajął się Natanson. Jego pomysłem, do którego zdołał przekonać Radę Ogólną Szkoły Głównej, było wyodrębnienie w ramach Wydziału Matematyczno-Fizycznego trzech specjalności o zróżnicowanym programie nauczania chemii. Realizacja tej koncepcji powinna pociągnąć za sobą powiększenie kadry nauczającej. Nic takiego jednak nie nastąpiło, toteż Natanson był obciążony dydaktyką ponad miarę. Praktycznie rzecz biorąc, w ciągu każdego roku akademickiego wykładał wszystkie działy chemii (a więc chemię ogólną, mineralną, organiczną, analityczną i techniczną) dla różnych grup i na różnym poziomie.

Intensywna praca do tego stopnia nadszarpnęła zdrowie Natansona, że w roku akademickim 1864/1865 zgodzono się na jego prośbę o uwolnienie go na jakiś czas od wykładów. Miał tylko wspomagać Langera w prowadzeniu ćwiczeń. Langer kończył wtedy swoją rozprawę doktorską, którą udało mu się obronić w 1865 roku w Heidelbergu.

W tym samym roku odbyły się przenosiny katedry chemii z Pałacu Staszica do nowego pawilonu, wybudowanego na dziedzińcu Pałacu Kazimierzowskiego i przeznaczonego na laboratoria Szkoły Głównej.

4.1.2. Nowa siedziba

Na pierwszym piętrze nowego pawilonu laboratoryjnego znajdowała się duża sala audytoryjna, gabinet chemiczny, pokój służący do przygotowywania doświadczeń oraz wykonywania prac dyplomowych, pracownia studencka, oddzielne pomieszczenie do ćwiczeń z siarkowodorem, pracownia profesorska, pokój wagowy i biblioteka. Parter zajmowały pomieszczenia przeznaczone dla technologii chemicznej. Znajdowały się tu również składy materiałów chemicznych i naczyń, a także lokale mieszkalne dla preparatora i służby. Na drugim piętrze ulokowano pracownię i gabinet farmaceutyczny (kierowany w dalszym ciągu przez Ferdynanda Wernera) oraz gabinet fizjologiczny. Piwnica natomiast służyła do przechowywania kwasów i innych chemikaliów oraz szaf zawierających szkło laboratoryjne.

Warunki pracy, w porównaniu z poprzednimi, poprawiły się bardzo. Jednakże budowniczym nie udało się uniknąć błędów, trudnych do naprawienia, a prowadzących do niepotrzebnych uciążliwości. Najwięcej zastrzeżeń budziło audytorium. Według opisu Ludwika Szperla (1879–1944) dobrze znającego tę salę z autopsji, wyglądało ono następująco:

„Z sieni na prawo prowadzą drzwi do dużej słuchalni chemicznej, zajmującej całą szerokość domu, oświetlonej sześcioma oknami: trzema od dziedzińca i trzema z przeciwnej strony od ogrodowego tarasu. Miejsca w niej średnio na 250 osób, zamiast amfiteatru tylko szerokie i niewysokie stopnie, opuszczające się w kierunku podwyższenia, gdzie za balustradą stoi duży, odpowiednio urządzony stół chemiczny wykładowy, za nim na ścianie tablica. Na stopniach podłogi stoją przymocowane do niej zwyczajne wąskie drewniane ławki bez oparcia. Niezbyt wielka różnica w poziomie kolejnych ławek, mała wysokość i prawie zupełny brak wentylacji – oto główne wady tej sali”67.

12. Plan pracowni chemicznej Szkoły Głównej Warszawskiej

Wyposażenie nowej katedry chemii w meble i aparaturę nie uległo żadnej zmianie bezpośrednio po przeprowadzce z Pałacu Staszica. Było ono stanowczo zbyt skromne jak na potrzeby Szkoły Głównej. Brakowało podstawowych przyrządów, takich jak dobra waga analityczna, mikroskop, zestawy do doświadczeń z substancjami gazowymi itp. Braki te starano się w miarę możliwości uzupełniać, lecz niewielkie fundusze nie pozwalały na swobodne dokonywanie potrzebnych zakupów. Zasoby chemicznego inwentarza powiększyły się odczuwalnie dopiero w 1867 roku z powodu przejęcia aparatury przeznaczonej pierwotnie dla Instytutu Politechnicznego w Łodzi. Instytut ten od kilku lat pozostawał jedynie w sferze projektów, dlatego sprowadzone już z zagranicy urządzenia laboratoryjne dla tej placówki postanowiono przekazać Szkole Głównej. Rozdzieliły je między sobą pracownie: fizyczna, chemiczna oraz fizjologiczna.

Spore bieżące wydatki, związane z eksploatacją urządzeń, szkła i odczynników, generowała przede wszystkim pracownia ćwiczeń studenckich. W okresie, gdy zajęcia z chemii odbywały się jeszcze w Pałacu Staszica, nie było zwyczaju, aby młodzież pokrywała z własnych środków szkody przez nią zawinione, powstałe przez nieuwagę lub brak dostatecznej zręczności. W nowej siedzibie to się zmieniło. Począwszy od lutego 1867 roku obowiązywały tu następujące zasady:

„Każdy ze studentów Wydziału Matematyczno-Fizycznego i Wydziału Lekarskiego, pracujący w laboratorium chemicznym, przy obejmowaniu miejsca wyznaczonego przez profesora zawiadującego laboratorium, zaopatrzony zostaje w niezbędne naczynia, przyrządy i odpowiednie odczynniki. Udzielone do użytku pracującego przyrządy i naczynia zapisywane być mają przez preparatora przy katedrze chemii do oddzielnej kontroli.
Po ukończeniu prac, każdy z zajmujących się obowiązany jest zwrócić niezużyte odczynniki, naczynia porcelanowe i metalowe, jako też i inne przyrządy do użytku udzielone, w takim stanie, w jakim je odebrał. Zagubione lub zniszczone przedmioty metalowe, porcelanowe, lub przyrządy winny być zastąpione nowymi. Retortki, fiolki, rurki i t. p. naczynia szklane, udzielone pracującym kosztem laboratorium, winny być z możliwą oszczędnością używane. Jeżeli jednak kto z pracujących przez swą nieostrożność lub zaniedbanie narazi fundusze pracowni na stosunkowo zbytnie straty, w takim razie według decyzji profesora zawiadującego laboratorium, obowiązany będzie zniszczone szklane naczynia zastąpić nowymi.
W końcu roku szkolnego profesor zawiadujący pracownią składać będzie do kancelarii właściwego wydziału listę studentów, którzy przed końcem roku nie zwrócili ani w naturze, ani w wartości zniszczonych przez nich narzędzi, naczyń lub szklanych przedmiotów, stanowiących własność pracowni chemicznej”68.

W laboratorium ćwiczeń studenckich znajdowały się zaledwie 23 stanowiska przeznaczone do pracy. Przy tych stanowiskach wykonywali swoje zadania chemicy, mineralodzy, przyrodnicy, medycy i farmaceuci. Rokrocznie była to grupa licząca łącznie ponad 100 osób, toteż pracownia musiała działać przez wiele godzin każdego dnia według ściśle określonego rozkładu zajęć.

Poza działalnością dydaktyczną w katedrze chemii wykonywano zlecone analizy rozmaitych materiałów. Zleceniodawcami bywały rozmaite instytucje, stowarzyszenia oraz osoby prywatne. Chętnie podejmowano zwłaszcza zadania komercyjne, obejmujące analizy wód studziennych i źródlanych, rud, minerałów itp. Badania zamawiane najczęściej dotyczyły gospodarki rolnej i leśnej. Uzyskiwane tym sposobem dochody były przeznaczane w całości na potrzeby laboratorium.

4.1.3. Zmiany kadrowe

Koniec roku akademickiego 1865/1866 Szkoła Główna Warszawska obchodziła szczególnie uroczyście, ponieważ wtedy jej mury opuszczali pierwsi absolwenci. Większość z nich uzyskiwała stopień magistra. Niektórzy byli stypendystami rządowymi i bezpośrednio po studiach podejmowali pracę jako nauczyciele szkół średnich lub obejmowali posady w administracji. Z dumą rozpisywały się o tym gazety69; byli to bowiem pierwsi po wielu latach absolwenci polskiej szkoły wyższej na terenie całego zaboru rosyjskiego.

Promocja pierwszych absolwentów stanowiła także uwieńczenie pionierskiego etapu organizacyjnego Szkoły Głównej, w którym udało się zrealizować pełny program nauczania na wszystkich wydziałach i na wszystkich latach studiów.

W tym pamiętnym roku kadra naukowa Wydziału Matematyczno-Fizycznego liczyła łącznie 13 osób, zatrudnionych na stanowiskach profesorów zwyczajnych, profesorów nadzwyczajnych oraz adiunktów. Na Oddziale Ghemiczno-Mineralogicznym było wówczas czterech pracowników naukowo-dydaktycznych: Erazm Langer, Roman Wawnikiewicz, Władysław Dudrewicz (1835–1872) oraz Julian hr. Łubieński (1827–1873). Jakub Natanson już nie wykładał. Przez kilkanaście miesięcy przebywał na urlopie, a następnie poprosił o zwolnienie z powodu złego stanu zdrowia. Dla Szkoły Głównej była to duża strata. Natanson był utalentowanym dydaktykiem i świetnym mówcą. Jego wykłady, zawsze interesujące i bardzo starannie przygotowane, cieszyły się wielkim powodzeniem. Audytorium szczelnie wypełniali nie tylko słuchacze, dla których chemia była przedmiotem obowiązkowym (a więc matematycy, fizycy, chemicy, przyrodnicy i medycy), ale także liczni studenci prawa, filozofii i filologii.

Swoim uczniom pozostawił Natanson nowy podręcznik chemii organicznej70 – nowoczesny, jasny w stylu, przystępnie napisany. Był jedną z jego ostatnich publikacji naukowych. Ukazał się w 1866 roku, jakby na pożegnanie. Później Natanson mało już zajmował się chemią. Podjął pracę w Banku Handlowym Natanson i Synowie założonym przez jego ojca. Zmarł w wieku 52 lat w Warszawie. Jego obowiązki w Szkole Głównej przejęli wspólnie Langer i Wawnikiewicz. Langer bezpośrednio po doktoracie w Heidelbergu otrzymał stanowisko docenta, a dwa lata później – adiunkta. Wykładał chemię ogólną, organiczną i mineralną, pełniąc jednocześnie funkcję preparatora. W 1868 roku został profesorem nadzwyczajnym.

13. Roman Wawnikiewicz

Młodszy o rok od Langera Roman Wawnikiewicz był jego szkolnym kolegą. On także ukończył warszawskie Gimnazjum Realne i jako stypendysta rządowy studiował chemię w Getyndze oraz był uczniem Bunsena w Heidelbergu. Za granicą przebywał cztery lata. Otrzymawszy na Uniwersytecie w Heidelbergu dyplom doktora filozofii w zakresie chemii, powrócił do kraju. Z początkiem roku akademickiego 1864/1865 podjął pracę w Szkole Głównej Warszawskiej jako pełniący obowiązki adiunkta. Wykładał chemię nieorganiczną i analityczną dla studentów Wydziału Matematyczno-Fizycznego oraz Wydziału Lekarskiego. Pełnił równocześnie funkcję kierownika pracowni chemicznej, którą objął po ustąpieniu Jakuba Natansona.

W tym samym czasie, co Wawnikiewicz, rozpoczął pracę w Szkole Głównej, na stanowisku profesora nadzwyczajnego chemii, Dudrewicz, który był farmaceutą. Urodził się w Warszawie, przez trzy lata uczęszczał do II Gimnazjum Męskiego, a następnie przeniósł się do Gimnazjum Realnego, które ukończył z wyróżnieniem w 1852 roku. Dalszą edukację podjął w warszawskiej Szkole Farmaceutycznej, która niebawem została włączona do Akademii Medyko-Chirurgicznej. W 1858 roku otrzymał dyplom magistra farmacji oraz zawodowy stopień prowizora. Aby poszerzyć swoją wiedzę, wyjechał jako stypendysta na dwa lata do Paryża. Po powrocie został nauczycielem chemii ogólnej i rolnej w Instytucie Rolniczo-Leśnym na Marymoncie. Nie trwało to jednak długo. W 1862 roku instytut ten został zlikwidowany. Na jego miejsce władze rosyjskie utworzyły zlokalizowany w Puławach Instytut Politechniczny i Rolniczo-Leśny wraz z klasą przygotowawczą. Dudrewicz został służbowo przeniesiony do Puław, gdzie był profesorem nadzwyczajnym chemii ogólnej i rolnej. Wykładał w nowym instytucie oraz w klasie przygotowawczej.

Z powodu powstania styczniowego zajęcia w instytucie w Puławach zostały na kilka lat zawieszone. Władysława Dudrewicza, który w tej sytuacji okazał się w Puławach zbyteczny, skierowano do Szkoły Głównej Warszawskiej. Pracował tam na zastępstwach, wykładając w miarę potrzeb wszystkie działy chemii i prowadząc ćwiczenia studenckie. Gdy w 1869 roku otwarto w Puławach rosyjski Instytut Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa, otrzymał polecenie powrotu na zajmowane tam wcześniej stanowisko profesora chemii.

Z tego samego powodu, co Dudrewicz, przeniósł się z Puław do Szkoły Głównej Warszawskiej inspektor tamtejszego działu naukowego Instytutu Politechnicznego i Rolniczo-Leśnego, hrabia Łubieński. W Warszawie pełnił przez cztery lata – z przerwami na wyjazdy zagraniczne – czyli do chwili zamknięcia Szkoły Głównej, obowiązki profesora zwyczajnego technologii chemicznej. Miał ku temu znakomite kwalifikacje. Urodzony w rodzinnym Guzowie otrzymał bardzo staranne wykształcenie. Szkołę średnią ukończył w Szwajcarii, a studia w Paryżu. Studiował technologię chemiczną i architekturę. Z dyplomami inżyniera chemika i architekta powrócił do kraju i zajął się gospodarowaniem w swoim majątku. Był pionierem cukrownictwa w Polsce. Pod jego kierunkiem powstała pierwsza w Księstwie Poznańskim cukrownia w Pudliszkach. Wybudował także ogromną jak na owe czasy i wzorowo urządzoną cukrownię w Sieniawie. Był poza tym autorem ciekawych projektów architektonicznych – jego dziełem jest kaplica nagrobna Krasińskich w Opinogórze.

14. Napoleon Milicer

W ostatnim roku przed zamknięciem Szkoły Głównej przybył w katedrze chemii jeszcze jeden pracownik. Był nim Napoleon Milicer (18421905). Został preparatorem w miejsce Erazma Langera, który awansował i objął funkcję adiunkta. Milicer, podobnie jak jego starsi koledzy, ukończył Gimnazjum Realne i w roku 1862 wyjechał na studia chemiczne do Heidelbergu. Tam zastała go wieść o wybuchu w Polsce powstania. Natychmiast porzucił studia i przybył do Warszawy, by wziąć udział w walce o niepodległość. Przyłączył się do oddziału Mariana Langiewicza. Zapłacił za to później kilkumiesięcznym więzieniem w Cytadeli Warszawskiej. Na uniwersytet w Heidelbergu już nie powrócił. Naukę kontynuował na Wydziale Matematyczno-Fizycznym w Szkole Głównej Warszawskiej, do której zapisał się w 1864 roku, a w roku 1867 uzyskał stopień magistra. Przez cały okres studiów pracował w laboratorium chemicznym jako pomocnik Langera, toteż gdy po otrzymaniu dyplomu podejmował się obowiązków preparatora, znał to laboratorium doskonale. On pierwszy w Warszawie wykonywał badania spektroskopowe, co było wówczas najnowszym kierunkiem światowej chemii i fizyki. Preparatorem był krótko. Zwolnił się z pracy, kiedy ze Szkoły Głównej uczyniono rosyjski uniwersytet.

4.2. Osiągnięcia w krzewieniu chemii

Szkoła Główna Warszawska drogo okupiła swoją siedmioletnią egzystencję. Jej byt, ciągle zagrożony, ratowała po wielekroć ostrożna postawa, polegająca na nienarażaniu się rosyjskim władzom. Czas pokazał, że i ta pełna upokorzeń droga prowadziła donikąd. Pierwszą dotkliwą zniewagę przeżyli warszawscy studenci, gdy w czasie powstania styczniowego otrzymali od swoich krakowskich kolegów „składkowy dar babiego wrzeciona”71. Później przyszły następne przykrości. W lutym 1864 roku rozkazano profesorom, pod groźbą natychmiastowego zamknięcia szkoły, aby podpisali oświadczenie potępiające powstanie. Zanotował to w swoich pamiętnikach profesor bibliografii i kierownik biblioteki w Szkole Głównej – Karol Estreicher (1827–1908): „Po naradzie [...] podpisaliśmy deklarację ohydną treścią”72. Nie koniec na tym; dwa lata później profesorów tej uczelni udekorowano medalem na żółtej wstędze za uśmierzenie buntowników. Kto takiego medalu nie posiadał, nie mógł pozostać w służbie73.

Pod datą 25 IX 1868 roku Estreicher zapisał:

„Wczoraj zwiedzał Szkołę Główną minister Tołstoj. [...] Mówił, ze nie ścierpi, by na krańcach cesarstwa była instytucja wroga cesarstwu. Że dziś nie mamy przywilejów żadnych. [Powiedział: – przyp. aut.] powinniście być prodannyje cesarzowi, jeśli chcecie egzystować. [...] Mowa jego trwała więcej aniżeli pół godziny”74.

Niespełna dwa miesiące po tym wydarzeniu Karol Estreicher podziękował za pracę, o czym napisał:

„Porzuciłem posadę bez namysłu. [...] Codziennie widzieć zawziętość i działanie wbrew zasadom uczciwości, było nad moje siły. Żałuję Warszawy, bo tu ludzie są rzadkiej serdeczności i solidarności w pożyciu”75.

Krótki czas dany Szkole Głównej pochłonęły przede wszystkim działania organizacyjne, niezbędne do realizacji nauczania. Nauczanie było bowiem celem nadrzędnym, znacznie wówczas ważniejszym niż badania naukowe, dla których i tak nie było ani środków, ani możliwości. W tych warunkach na Wydziale Matematyczno-Fizycznym co najwyżej wykonywano analizy i pisano podręczniki. Brak podręczników uzupełniano autoryzowanymi przez profesorów notatkami ich wykładów. W przypadku chemii studenci posługiwali się podręcznikiem Jakuba Natansona oraz trzema litografowanymi skryptami Erazma Langera76. Korzystali także z litografowanych notatek wykładów chemii mineralnej Władysława Dudrewicza77.

Do najciekawszych badań należała analiza meteorytu, który w początkach 1868 roku spadł nieopodal Pułtuska. Składem chemicznym tego meteorytu zajął się Roman Wawnikiewicz. Opis i wyniki analizy opublikowała Szkoła Główna w wydanej po francusku broszurce78, rozesłanej następnie wraz z kawałkami meteorytu do wyższych uczelni, instytucji naukowych, muzeów oraz niektórych uczonych w kraju i zagranicą. W odpowiedzi napływały listy z podziękowaniami, między innymi od Senatu Uniwersytetu Wrocławskiego oraz indywidualne od Gustava Kirchhoffa, Friedricha Wöhlera i Roberta W. Bunsena.

Przy nader ubogim finansowaniu sytuacja Szkoły Głównej przez cały czas jej istnienia była bardzo trudna. Toteż niewątpliwe osiągnięcia w dydaktyce, jakie stały się udziałem tej uczelni, były przede wszystkim efektem wielkiej ofiarności kadry profesorskiej.

Wydział Matematyczno-Fizyczny (przemianowany pod koniec działalności Szkoły na Wydział Matematyczno-Przyrodniczy) wychował pokolenie dobrze wykształconych pozytywistów, którzy w polskiej społeczności odegrali trudną do przecenienia rolę, wprowadzając w czyn hasła pracy u podstaw i pracy organicznej. W Albumie Magistrów Szkoły Głównej z lat 1866–1869 znajduje się 66 nazwisk absolwentów tego Wydziału. Zabrakło tam, jak podaje Szperl, jeszcze kilku nazwisk osób, które odebrały dyplomy już po zamknięciu Szkoły. Łącznie zatem Wydział wypromował w tym okresie około 70 magistrów, wśród których prawie 40% stanowili chemicy. Wielu z nich przyczyniło się walnie do rozwoju przemysłu chemicznego i upowszechniania wiedzy, przydatnej zwłaszcza w gospodarce rolnej, górnictwie, metalurgii oraz technologii przetwórstwa chemicznego.

15. Ryciny z podręcznika Natansona: aparatura do organicznej analizy elementarnej metodą J.B. Dumasa, aparatura do analizy organicznej metodą J. Liebiga, aparatura do analizy elementarnej

16. Pracownia Chemiczna Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w 1877 roku

Jednym z najwybitniejszych absolwentów był Napoleon Milicer. Gdy zamknięto Szkołę Główną Warszawską, pełnił jeszcze przez kilka miesięcy funkcję laboranta. Później założył wraz z Józefem Leskim (1845–1921) pracownię chemiczno-techniczną, wykonującą usługi w zakresie analizy. Mieściła się na podwarszawskim wtedy Targówku. Z pracownią był połączony mały zakład wytwórczy, produkujący rozmaite preparaty chemiczne, przeznaczone na rynek. Główną ofertę handlową stanowił dobrej jakości różnokolorowy atrament. Pomysł okazał się nietrafiony i po dwóch latach spółka się rozpadła.

Milicer jednak nie dawał za wygraną i ponownie uruchomił pracownię analityczną, tym razem w śródmieściu Warszawy, początkowo we współpracy z apteką, później już samodzielnie. Był bardzo dobrym analitykiem. Śledził na bieżąco najnowsze metody badawcze i sprowadzał nową aparaturę. W krótkim czasie stworzył dobrze wyposażone laboratorium, w którym dawał prywatne lekcje chemii.

W 1876 roku laboratorium Milicera nabyło Muzeum Przemysłu i Rolnictwa, powołane rok wcześniej w Warszawie z inicjatywy księcia Jana Tadeusza Lubomirskiego, hrabiego Józefa Zamoyskiego, Jakuba Natansona i Karola Dietricha. Nowy nabytek był od tej chwili Pracownią Chemiczną Muzeum. Kierował nią w dalszym ciągu, aż do końca swojego życia, Napoleon Milicer. Były tam wykonywane analizy na użytek miejscowych zakładów produkcyjnych, rolnictwa i przetwórstwa rolnego oraz higieny i ochrony zdrowia. Pracownia służyła również uczącej się młodzieży, co czyniło z niej jedyną wówczas w całym mieście polską placówkę, w której można było zdobywać praktyczne umiejętności z zakresu chemii79. Dziesięć lat później pracownia otrzymała nową siedzibę i rozwinęła się na tyle, że można było w niej urządzić kursy dla cukrowników, prowadzone w miesiącach letnich. Dodatkowo, z inicjatywy Bronisława Znatowicza (1851–1917) – podówczas asystenta w katedrze chemii Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego, została zorganizowana całoroczna, stała sekcja odczytowa. Milicer był znakomitym prelegentem. Swoje wykłady ilustrował doświadczeniami wykonywanymi z niezwykłą biegłością. Dla warszawskiej publiczności stanowiły one atrakcję, o której pisała codzienna prasa80. To o nim mówiła Maria Skłodowska-Curie w cytowanym później po wielekroć zdaniu: „gdyby mnie w Warszawie dobrze nie nauczyli analizy profesor Napoleon Milicer i jego asystent doktor Kossakowski, nie wydzieliłabym radu”81. I nie było w tym zdaniu zbyt wiele przesady, ponieważ nasza dwukrotna noblistka rzeczywiście już nigdzie więcej nie uczyła się analizy chemicznej.

Wśród absolwentów Wydziału Matematyczno-Fizycznego niemało było popowstaniowych rozbitków z zamkniętego Instytutu Politechnicznego i Rolniczo-Leśnego w Puławach. Znaleźli oni w Szkole Głównej przystań w miarę bezpieczną oraz możliwość kontynuowania nauki. Do tego grona należał na przykład Maksymilian Dobrski (1845–1913), który w Puławach studiował leśnictwo. Zamieszany w działalność powstańczą schronił się w Niemczech. Po amnestii przyjechał do Warszawy i podjął studia chemiczne na Wydziale Matematyczno-Fizycznym. Do otwartego ponownie instytutu w Puławach powrócił już jako magister nauk przyrodniczych i w tamtejszej katedrze rolnictwa objął funkcję laboranta pracowni chemicznej. Trwało to krótko, gdyż rusyfikacja puławskiego instytutu spowodowała, iż został zwolniony. W tej sytuacji zajął się pracą w Chmielniku, własnym majątku ziemskim, z którego uczynił doświadczalne gospodarstwo rolne. Uzyskiwane wyniki publikował w „Gazecie Rolniczej”, w stałej rubryce Sprawozdania ze spostrzeżeń robionych na polach Chmielnika. Był również autorem poradnika dla właścicieli gorzelni oraz mapy gleboznawczej powiatu janowskiego82.

Z Puław do Szkoły Głównej trafił także Józef Leski, który w 1862 roku po ukończeniu warszawskiego Gimnazjum Realnego wyjechał jako stypendysta na studia do nowo utworzonego w Puławach Instytutu Politechnicznego i Rolniczo-Leśnego. Gdy wybuchło powstanie, utworzył wraz z kolegami oddział akademicki, przyłączony następnie do grupy dowodzonej przez Langiewicza. Uczestniczył w walkach do samego końca, do chwili kapitulacji83. Magisterium nauk przyrodniczych w Szkole Głównej uzyskał w 1869 roku i przez następne dwadzieścia lat pracował w przemyśle chemicznym. Najpierw wraz z Milicerem i innymi kolegami w spółce na Targówku oraz w wytwórni farb mineralnych, później był dyrektorem huty szkła w Szwedni na Wołyniu, po czym osiadł na stałe w Warszawie, gdzie kierował zakładem rektyfikacji spirytusu, pełniąc jednocześnie funkcję konsultanta fabryki kredy szlamowej w Chełmie. Był współzałożycielem sekcji rolnej w Towarzystwie Popierania Rosyjskiego Przemysłu i Handlu. Sekcja ta przekształciła się w 1905 roku w Centralne Towarzystwo Rolnicze. W 1897 roku Leski został dyrektorem Muzeum Przemysłu i Rolnictwa. Pozostawał na tym stanowisku do końca życia. Był wydawcą „Chemika Polskiego” i współorganizatorem Towarzystwa Kursów Naukowych, przy którym utworzył kursy gorzelnicze, pracownie: mikrobiologiczną, rolniczą, gleboznawczą oraz mineralogiczną. Ofiarował Muzeum Przemysłu i Rolnictwa własną, bardzo bogatą kolekcję minerałów. Wiele pisał84, a swoje artykuły ogłaszał najczęściej w „Przeglądzie Technicznym”.

Podobnie jak Dobrski czy Leski, większość absolwentów-chemików Szkoły Głównej podjęła pracę w rozwijającym się przemyśle lub w gospodarce związanej z rolnictwem. Zygmunt Lubiński85 (1846–1901) na przykład zajmował się cukrownictwem i miał w tej dziedzinie duże zasługi. Bezpośrednio po uzyskaniu dyplomu magistra odbywał staż jako chemik w jednej z warszawskich fabryk. Następnie pracował krótko w cukrowni w Krasińcu, a później zdobywał doświadczenie w gorzelnictwie. Od 1877 roku aż do śmierci był dyrektorem cukrowni w Młodzieszynie w powiecie sochaczewskim. Pod jego kierunkiem cukrownia stała się nowoczesnym i rentownym zakładem. Oprócz utrzymywania wysokiego poziomu technologicznego, Lubiński założył w Młodzieszynie szkołę przyfabryczną dla robotników, zorganizował straż ogniową, kasę oszczędnościowo-pożyczkową, sklep spożywczy, orkiestrę i teatr robotniczy. Równocześnie, od 1893 roku, administrował cukrownią w Brześciu Kujawskim. Sporo też pisał, a swoje artykuły na tematy związane najczęściej z uprawą i przerobem buraków cukrowych publikował w „Przeglądzie Technicznym” i w „Gazecie Cukrowniczej”. Był także autorem obszernych haseł w Encyklopedii Rolniczej oraz popularnych wydawnictw broszurowych.

Tylko nieliczni spośród chemików – absolwentów Wydziału Matematyczno-Fizycznego Szkoły Głównej odbywali dalsze studia na innych uczelniach. Tak zrobił jeden z najmłodszych wychowanków szkoły, Hieronim Kondratowicz (1846–1923). Pracę magisterską napisał na temat barwników anilinowych. Po uzyskaniu dyplomu wyjechał do Akademii Górniczej w Petersburgu, którą ukończył ze stopniem inżyniera. Po studiach został wicedyrektorem Okręgu Górniczego w Królestwie. Napisał dwutomowy podręcznik Górnictwo86, wydany w 1903 roku. Był członkiem, a w latach 1921–1923 prezesem Towarzystwa Biblioteki Publicznej w Warszawie, mającego siedzibę w ofiarowanym przez Eugenię Kierbedziową gmachu przy ulicy Koszykowej. Towarzystwo zostało założone w 1906 roku. Jego głównym celem statutowym było rozwijanie nauki i oświaty przez gromadzenie i udostępnianie księgozbioru ze wszystkich działów literatury – naukowej oraz beletrystycznej87.