Powojenny bilans warszawskiej chemii uniwersyteckiej był tragiczny. Na pogorzelisku miasta obróconego w stertę gruzów stał zdewastowany i doszczętnie ograbiony Gmach Chemii, jeszcze tak niedawno duma Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego. Ocalał, ponieważ Niemcy urządzili w jego wnętrzach swój szpital.

W gruzach legł także dorobek Uniwersytetu jako instytucji kształcącej kadry dla nauki, przemysłu, kultury. Został zniszczony w rezultacie eksterminacji polskiej inteligencji, dokonywanej zgodnie przez obu najeźdźców.

Wraz z końcem wojny rozpoczynał się czas instalowania władzy komunistycznej i unicestwiania niedobitków Polskiego Państwa Podziemnego; czas indoktrynacji i terroru.

7.1. Pierwsze powojenne dziesięciolecie

Zycie na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym pojawiło się wraz z powrotami profesorów, asystentów i studentów rozrzuconych przez wojnę w różne strony. Wydział odradzał się spontanicznie, nie zważając na intencje władz politycznych, które nie planowały reaktywowania Uniwersytetu w Warszawie. Zaczął funkcjonować już w połowie 1945 roku.

7.1.1. Kadra naukowa

Gospodarzami Gmachu Chemii czuli się profesorowie: Wiktor Lampe jako kierownik Zakładu Chemii Organicznej i jeden z twórców tego gmachu i Wiktor Kemula jako kierownik Zakładu Chemii Nieorganicznej.

Niemłody już Lampe, który po Powstaniu Warszawskim znalazł się w Częstochowie, przybył wraz z kilkoma swymi współpracownikami i przystąpił do usuwania zniszczeń. Pełnomocnikiem w sprawach odbudowy i dostosowania pomieszczeń, aby mogły służyć celom dydaktycznym, uczynił doktora Zdzisława Macierewicza. Macierewicz zaangażował się we wszystko z ogromną energią, równocześnie wykładał chemię organiczną na Wydziale Lekarskim (uruchomionym jesienią 1944 roku w przeniesionym na Grochów Szpitalu Przemienienia Pańskiego143) oraz w dalszym ciągu był zatrudniony w Państwowym Zakładzie Higieny, zlokalizowanym czasowo w Łodzi. W pracach organizacyjnych, a od października także dydaktycznych, pomagał mu Jan Świderski wraz z Ireną Chmielewską i Marią Trenkner. Wszyscy troje, podobnie jak Macierewicz, należeli do przedwojennej kadry Zakładu Chemii Organicznej. Trenkner po wojnie prowadziła zajęcia z chemii organicznej również dla studentów biologii.

Macierewicz zginął tragicznie – jako żołnierz Armii Krajowej był po wojnie inwigilowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Został znaleziony martwy w swojej uniwersyteckiej pracowni 11 XI 1949 roku. Według oficjalnych ustaleń było to samobójstwo.

31. Wiktor Kemula

Wiktor Kemula przyjechał z Krakowa, gdzie spędził ostatnie miesiące wojny. Zgodnie z przedwojenną nominacją objął w Uniwersytecie Warszawskim stanowisko po profesorze Jabłczyńskim. Był już wtedy doświadczonym fizykochemikiem i analitykiem. Studia chemiczne na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie ukończył w 1927 roku. Był uczniem, asystentem, a następnie także współpracownikiem Stanisława Tołłoczki (1868–1935). W latach 1929–1930 przebywał na stażu naukowym na Uniwersytecie Karola w Pradze. Jako stażysta pracował w zakładzie chemii fizycznej Jaroslava Heyrovsky’ego, twórcy polarografii, późniejszego laureata Nagrody Nobla. Ten dwuletni pobyt u Heyrovsky’ego wywarł ogromny wpływ na całą dalszą działalność badawczą Wiktora Kemuli. Od tamtej pory polarografia już zawsze stanowiła przedmiot jego zainteresowań.

Po powrocie z Pragi wyjechał na uniwersytet do Lipska, gdzie przez kolejne dwa lata pogłębiał swoje wiadomości w dziedzinie fotochemii. Rezultatem obu tych wyjazdów była rozprawa habilitacyjna.

Po śmierci Tołłoczki Kemula objął po nim wykłady chemii nieorganicznej. Jedną z pierwszych rzeczy, jakimi zajął się w Warszawie w tworzonym znów od podstaw Zakładzie Chemii Nieorganicznej, była biblioteka. Początkowo była to niewielka biblioteka zakładowa, zajmująca mały pokój, udostępniana pracownikom naukowym i studentom przez kilka godzin dziennie. Opieką nad zbiorami i wypożyczaniem książek zajmowała się żona profesora – Maria Kemulowa, zatrudniona na etacie laborantki. Zasoby biblioteki szybko się powiększały144. Nie bez znaczenia była pod tym względem pomoc płynąca z zagranicy, zwłaszcza dary Polonii, a także Duńskiego Komitetu Pomocy Kulturalnej Polsce, działającego pod patronatem laureata Nagrody Nobla – Nielsa Bohra.

Na zaproszenie tego Komitetu utworzono w Kopenhadze, w czasie wakacji 1946 roku, Letnie Studium Polskie145. W Studium tym uczestniczyła młodzież z kilku naszych uczelni, kształcąca się na kierunkach ścisłych i przyrodniczych. Program obejmował przede wszystkim wykonywanie ćwiczeń w doskonale urządzonych laboratoriach kopenhaskich. Kierownikiem Studium był Wiktor Kemula, natomiast Irena Chmielewska opiekowała się grupą wykonującą ćwiczenia z chemii organicznej.

Jesienią 1946 roku po siedmiu latach nieobecności powrócił ze Stanów Zjednoczonych Ameryki Wojciech Świętosławski, profesor Politechniki Warszawskiej, który jak dawniej od razu podjął pracę jednocześnie na Politechnice i Uniwersytecie. Z jego inicjatywy profesorowie chemii nieorganicznej i fizycznej obu uczelni: Kemula, świętosławski, Miłobędzki i Tomassi zorganizowali wspólne seminarium, zlokalizowane w Gmachu Chemii.

Świętosławski został formalnie profesorem chemii fizycznej na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu Warszawskiego z początkiem roku akademickiego 1947/1948. Objął kierownictwo nowo utworzonego Zakładu Chemii Fizycznej. Jego bliskim współpracownikiem był w tym czasie starszy asystent – Kazimierz Bolesław Zięborak (1923–2004), pierwszy powojenny magistrant Świętosławskiego.

Zięborak urodził się w Borysławiu146. Był synem inżyniera chemika, Jana Zięboraka, przez pewien czas asystenta profesora Tołłoczki na Uniwersytecie Lwowskim. W 1928 roku zamieszkał wraz z rodzicami w Warszawie. Gdy wybuchła wojna, miał zaledwie 16 lat, ale był już po maturze, którą zdał wiosną 1939 roku. Dalszą naukę podjął w legalnej Państwowej Szkole Chemiczno-Ceramicznej, a następnie kontynuował chemiczną edukację w Państwowej Wyższej Szkole Technicznej. W kwietniu 1944 roku został wraz z rodzicami i młodszym bratem uwięziony na Pawiaku. Brat – podchorąży Armii Krajowej – został rozstrzelany. Matka trafiła do obozu koncentracyjnego w Ravensbruck, natomiast on wraz z ojcem do obozu w Stutthofie, a później w Neustadt. Obaj przeżyli. Zostali uwolnieni przez kanadyjskich komandosów i w październiku 1945 roku wrócili do Polski. Po powrocie Kazimierz Zięborak podjął studia na Wydziale Chemicznym Politechniki Warszawskiej i jednocześnie był asystentem w Zakładzie Mineralogii i Geologii. Pracę magisterską pod kierunkiem Wojciecha Świętosławskiego wykonywał w przedwojennym Chemicznym Instytucie Badawczym, przemianowanym po wojnie na Instytut Przemysłu Chemicznego. Stopień inżyniera chemika i magistra nauk technicznych otrzymał w czerwcu 1948 roku. Pół roku później podjął pracę na Uniwersytecie Warszawskim.

Jeszcze jednym zakładem uruchomionym od razu po wojnie na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym był Zakład Technologii Chemicznej147. Zakład ten, przekształcony później na katedrę, w latach 19451954 nie miał ani własnych pomieszczeń, ani etatowego kierownika, a jego kuratorem był Wiktor Lampe. Do 1947 roku wykłady technologii prowadziła Irena Chmielewska. W 1947 roku wykłady objęli pracownicy Politechniki Warszawskiej i od tej chwili zajęcia odbywały się na Politechnice. Wykładano technologię organiczną i technologię nieorganiczną. Organiczną prowadził Tadeusz Urbański (1901–1985) – specjalista technologii materiałów wybuchowych i związków biologicznie czynnych. Po nim wykłady objął docent dr Stanisław Malinowski (1909–2001) – technolog organik, później profesor i członek Polskiej Akademii Nauk. Technologię nieorganiczną wykładał natomiast dr inż. Jan Grębski (1911–1999), technolog ceramiki.

Jednym z najmłodszych zakładów na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym był utworzony w styczniu 1951 roku Zakład Krystalografii. Jego kierownikiem i organizatorem był Ludwik Marian Chrobak (1896–1982), absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, później profesor na Uniwersytecie Lwowskim, skierowany bezpośrednio po wojnie na uniwersytet i politechnikę do Wrocławia. Zakładem, a później Katedrą Krystalografii w Uniwersytecie Warszawskim kierował do 1970 roku. Był wybitnym mineralogiem, uzdolnionym konstruktorem przyrządów badawczych oraz znakomitym wykładowcą.

Kadrę asystencką we wszystkich zakładach, ze względu na ogromne straty wojenne, tworzyli w znacznej mierze studenci ostatnich lat.

7.1.2. Studia

Do roku 1949 studia chemiczne na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu Warszawskiego trwały 5 lat i kończyły się pracą magisterską. Niebawem jednak uległo to zmianie. Począwszy od roku akademickiego 1949/1950 wprowadzono administracyjnie dwustopniowy system nauki. Studia pierwszego stopnia były trzyletnie i wydawały absolwentom tylko świadectwa ukończenia. Chemicy po tych studiach otrzymywali nakaz pracy i byli kierowani na kolejne trzy lata do różnych, nieraz odległych miejsc w kraju, na najrozmaitsze, nie zawsze związane z chemią stanowiska. Odbywszy tę przymusową praktykę i uzyskawszy nienaganną opinię oraz odpowiednie skierowanie, mogli następnie ubiegać się o przyjęcie na dwuletnie, wyższe studia specjalistyczne. Jednakże szanse mieli ograniczone, ponieważ przyjmowano nie więcej niż 20% wszystkich absolwentów studiów podstawowych.

Nie koniec na tym. Wybór studiów specjalistycznych nie był swobodny, ponieważ poszczególne kierunki tych studiów funkcjonowały w różnych uczelniach, co było zgodne z socjalistycznym podziałem pracy oraz dążnością do atomizacji środowiska naukowego. Uniwersytet Warszawski na przykład mógł kształcić specjalistów tylko w zakresie chemii nieorganicznej w zakładzie Kemuli, a także w zakresie chemii fizycznej u Świętosławskiego. Chemię organiczną natomiast można było zgłębiać na dwuletnich studiach drugiego stopnia w Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Na szczęście ta absurdalna sytuacja nie trwała długo. Już w następnym roku wprowadzono modyfikację, polegającą na sprofilowaniu studiów pierwszego stopnia w dwóch kierunkach: przemysłowym i pedagogicznym. Studia kończyły się egzaminem dyplomowym. Wkrótce przyszły dalsze modyfikacje – wprowadzono jednolite czteroletnie studia magisterskie, a następnie powrócono do studiów pięcioletnich148.

7.1.3. Wydział Matematyki, Fizyki i Chemii

W roku 1952 nastąpiła kolejna reforma na Uniwersytecie – tym razem dotyczyła wewnętrznej organizacji wydziałów uniwersyteckich. Wydział Matematyczno-Przyrodniczy Uniwersytetu Warszawskiego został podzielony na dwa mniejsze: oddzielono nauki określane jako ścisłe od nauk biologicznych i nauk o Ziemi149. Chemia znalazła się w nowo powstałym Wydziale Matematyki, Fizyki i Chemii.

Administracyjne porządki poszły jeszcze dalej. Z dotychczasowych Zakładów chemicznych utworzono na nowym wydziale Zespół Katedr Chemicznych; automatycznie więc zakłady przekształciły się w katedry. Kierownictwo całego Zespołu, zwanego też Sekcją, objął Wiktor Kemula.

Równocześnie przybył do Zespołu przysłany z Gdańska fizykochemik, Stefan Minc (1914–2003). Minc był przedwojennym absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, uczniem i asystentem Mieczysława Centnerszwera. Później wojenne losy rzuciły go w głąb Rosji. Do Polski powrócił wraz z Armią Czerwoną jako podpułkownik, szef Służby Chemicznej I Brygady Piechoty Zmotoryzowanej. W Gdańsku znalazł się w 1945 roku, ponieważ został skierowany do grupy operacyjnej uruchamiającej tamtejszą politechnikę.

Do Warszawy przybyło również kilku jego uczniów, powojennych absolwentów Politechniki Gdańskiej: Stanisław Jasielski, Zbigniew Kęcki (1926–2003), Lech Stolarczyk i Włodzimierz Libuś (1928–1983). Nieco później dołączył do nich Bogusław Janaszewski (1928–1981). Byli to pierwsi pracownicy Zakładu Elektrochemii i Korozji, zorganizowanego przez Stefana Minca. Zakład funkcjonował w Katedrze Chemii Fizycznej, kierowanej przez Wojciecha Świętosławskiego.

Zgodnie z wprowadzonym na wzór rosyjski nazewnictwem, Włodzimierz Libuś i Zbigniew Kęcki zostali przyjęci jako aspiranci, czyli przygotowujący się do uzyskania stopnia kandydata nauk. Z Gdańska przywieźli część aparatury, m.in. spektrograf ramanowski produkcji ZSRR. Wkrótce Jasielski przeniósł się do Starogardu, gdzie jako inżynier pracował w Zakładzie Przemysłu Farmaceutycznego. Libuś i Kęcki natomiast obronili w 1955 roku swoje rozprawy kandydackie w zakresie nauk chemicznych150. Włodzimierz Libuś powrócił do Gdańska i od 1962 roku kierował Katedrą Chemii Fizycznej na Wydziale Chemicznym tamtejszej politechniki. Kęcki zaś otrzymał nakaz pracy w Instytucie Chemii Fizycznej PAN, mieszczącym się jeszcze wówczas w Gmachu Chemii. Począwszy od 1954 roku podjął również pracę na pół etatu w Instytucie Badań Jądrowych. Przez cały czas, jak w latach gdańskich studiów, również później w Warszawie, dorabiał w Polskim Radio jako lektor oraz redaktor audycji popularnonaukowych. Habilitację uzyskał w 1961 roku na Wydziale Chemii Uniwersytetu Warszawskiego. Od tej chwili był związany z tym wydziałem do końca swojej naukowej aktywności.

W 1953 roku na Wydziale Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Warszawskiego powstała kolejna jednostka naukowa, a mianowicie Katedra Chemii Jądrowej. Kierował nią Ignacy Złotowski (1907–1966), przedwojenny absolwent Politechniki Warszawskiej, współpracownik Frederica Joliot-Curie w Paryżu, a w czasie wojny profesor uniwersytetów amerykańskich. Głównym przedmiotem jego badań była termodynamika naturalnych i sztucznych przemian jądrowych.

7.1.4. W siedzibie ze współlokatorami

Lokalowe fatum, od zarania i nieustannie towarzyszące warszawskiej chemii uniwersyteckiej, ciągle nie dawało za wygraną. Ocalały z wojennej pożogi Gmach Chemii, przewidziany w zrealizowanej części projektu tylko dla dwóch zakładów: chemii organicznej i nieorganicznej, od razu po wojnie został gęsto zasiedlony. Musiały się tu pomieścić wszystkie, coraz bardziej rozbudowujące się katedry i zakłady chemiczne oraz kilka innych – także geologia, mineralogia i częściowo biologia. Najbardziej ekspansywna okazała się przygarnięta gościnnie chemia fizyczna, w czym niemałą rolę odegrał Wojciech Świętosławski. W gmachu tym swoją pierwszą siedzibę urządził także Instytut Chemii Fizycznej PAN.

Część pomieszczeń najwcześniej wyremontowanych zajmowały mieszkania prywatne. W Gmachu Chemii mieszkał wraz z rodziną Zdzisław Macierewicz. Obok było mieszkanie Ewy Mars (1902–1989), prowadzącej ćwiczenia z chemii analitycznej. W suterenie mieszkała rodzina technika, zatrudnionego do prac pomocniczych w laboratorium. Były tam również mieszkania dla woźnej, laborantki oraz magazyniera z rodziną151. W Gmachu Chemii miały także czasowe zakwaterowanie rodziny Wiktora Kemuli, Wojciecha Świętosławskiego i Juliana Gałeckiego – zastępcy profesora w Katedrze Chemii Nieorganicznej, młodszego kolegi Kemuli ze studiów we Lwowie152.

Od zakończenia wojny minęło dziesięć lat, a problemy lokalowe wcale nie malały. Lokatorzy gmachu zmieniali się, lecz ich nie ubywało. Taka sytuacja miała się utrzymywać jeszcze przez kolejne dziesięć lat. Było więc to pierwsze powojenne dwudziestolecie dla warszawskiej chemii uniwersyteckiej okresem bardzo trudnym. Ciasnota i braki w wyposażeniu laboratoriów nie mogły nie odbić się na wynikach badań naukowych, których prowadzenie w tych warunkach musiało być z konieczności ograniczone.

7.2. Wydział Chemii

Uniwersytet Warszawski był pierwszą w Polsce uczelnią, w której utworzono oddzielny wydział chemiczny. Wydział ten podjął pracę z początkiem roku akademickiego 1955/1956. Powstał wskutek odłączenia Zespołu Katedr Chemicznych od Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii.

Pierwszym prodziekanem pełniącym obowiązki dziekana Wydziału Chemii został Kazimierz Zięborak. Całą jego roczną kadencję zdominowały sprawy organizacyjne. Nowy wydział musiał mieć swój dziekanat i swoją radę naukową. Na siedzibę dziekanatu wygospodarowano dwa pomieszczenia na parterze naprzeciw szatni. W skład Rady Naukowej Wydziału Chemii weszli wszyscy profesorowie, docenci i samodzielni pracownicy wydziału. Grupę profesorów stanowili: Osman Achmatowicz, Irena Chmielewska, Ludwik Chrobak, Wiktor Kemula, Wiktor Lampe, Stefan Minc, Wojciech Świętosławski, Jan Świderski, Ignacy Złotowski; grupę docentów – Andrzej J. Országh (1915–1999) i Kazimierz Zięborak; zaś pracowników samodzielnych – Juliusz Dobrowolski i Julian Gałecki. Pierwsze posiedzenie Rady Naukowej Wydziału Chemii UW prowadził Wojciech Świętosławski. Był na nim obecny prorektor Uniwersytetu, geofizyk, profesor Teodor Kopcewicz (1910–1976).

Posiedzenia Rady Naukowej odbywały się w Bibliotece Wydziału Chemii, która mimo skromnych funduszy na zakupy oraz trudności w sprowadzaniu wydawnictw z zagranicy, posiadała już wtedy księgozbiór liczący około 2500 tomów oraz podobną liczbę roczników czasopism, w tym ponad 70 tytułów czasopism bieżących – krajowych i zagranicznych.

7.2.1. Początkowa organizacja

Fundament, na którym można było erygować Wydział Chemii, stanowiło sześć utworzonych wcześniej katedr, wchodzących w skład poprzednich struktur organizacyjnych. Profesorska obsada tych katedr nie była równomierna. Najwięcej profesorów miała Katedra Chemii Organicznej (Lampe, Chmielewska, Świderski, Achmatowicz). Drugie miejsce pod tym względem zajmowała Katedra Chemii Fizycznej wraz z Zakładem Elektrochemii (Świętosławski, Minc). W pozostałych był jeden profesor pełniący funkcję kierownika: w Katedrze Chemii Nieorganicznej – Kemula; w Katedrze Chemii Jądrowej – Złotowski; w Katedrze Krystalografii – Chrobak; w Katedrze Technologii Chemicznej – docent doktor Országh, inżynier chemik, absolwent Politechniki Warszawskiej, współpracownik Wojciecha Świętosławskiego, pod którego kierunkiem wykonał pracę doktorską na temat azeotropów trójskładnikowych. Kierownictwo Katedry Technologii Chemicznej objął z chwilą utworzenia Wydziału Chemii.

Poza obsadą profesorską, już na początku swojej egzystencji Wydział Chemii Uniwersytetu Warszawskiego posiadał liczną kadrę młodszych pracowników naukowych (adiunktów, starszych asystentów, asystentów), a także pracowników naukowo-technicznych, administracyjnych, pracowników obsługi i innych. Łącznie liczba osób zatrudnionych na tym Wydziale w roku akademickim 1955/1956 wynosiła 152. Wykaz imienny tych osób i ich usytuowanie w organizacyjnej strukturze wydziału przedstawił Janusz Wasiak w wydawnictwie jubileuszowym153.

Wydział stale się rozwijał. Tworzono nowe katedry i zakłady. Starano się dotrzymywać kroku światowej nauce, chociaż nie było to łatwe. Czasem bariery nie do przebycia stawiała ideologia. Tak było na przykład z chemią kwantową. Jedna z podstawowych dla tej nauki teoria rezonansu została u nas w 1952 roku potępiona jako idealistyczna, co przesądzało o jej odrzuceniu. Dyskryminacja tej teorii trwała kilkanaście lat. Dlatego dopiero pod koniec lat 50. powstała na Uniwersytecie Jagiellońskim pierwsza w Polsce Katedra Chemii Teoretycznej. Kierował nią profesor Kazimierz Gumiński (1908–1983).

32. Włodzimierz Kołos

Na Uniwersytecie Warszawskim chemię teoretyczną zainicjował Włodzimierz Kołos (1928–1996), który otrzymawszy w 1962 roku tytuł profesora nadzwyczajnego przeniósł się z Instytutu Badań Jądrowych na Wydział Chemii. Kołos ukończył w roku 1950 Uniwersytet Poznański. Podczas ostatnich lat studiów, a także krótko po uzyskaniu dyplomu pracował na macierzystej uczelni jako asystent. Zajmował się wtedy chemią organiczną. Później przeprowadził się do Warszawy. Na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego w ciągu dwóch lat wykonał pracę doktorską pod kierunkiem Leopolda Infelda (1898–1968).

Z Wydziałem Chemii Uniwersytetu Warszawskiego był związany do końca życia. Początkowo pracował w Zakładzie Chemii Fizycznej, ale ciasnota pomieszczeń w tym czasie nie pozwalała na prowadzenie badań. Zajmował się więc dydaktyką. Wykładał elementy fizyki i chemii teoretycznej oraz prowadził ćwiczenia. Sytuacja się poprawiła, gdy w 1964 roku oddano do użytku nowe skrzydło Gmachu. Większość pomieszczeń w tym nowym skrzydle zajęła chemia fizyczna, a na najwyższym piętrze ulokowano Katedrę Radiochemii.

W 1965 roku na Wydziale Chemii została utworzona Katedra Chemii Teoretycznej, druga po Krakowie taka katedra w Polsce. Jej kierownikiem został Włodzimierz Kołos154. Niedługo potem ukończono budowę Gmachu Radiochemii, toteż Katedra Radiochemii wyniosła się do nowej siedziby. Zwolnione przez nią lokale zajęła katedra Kołosa. W tym samym roku z pomieszczeń Wydziału Chemii wyprowadził się także Instytut Chemii Fizycznej PAN do własnego, nowoczesnego gmachu przy ulicy Kasprzaka. Dla warszawskiej chemii uniwersyteckiej były to okoliczności nadzwyczaj pomyślne. Po niemal 150 latach ciasnoty i prowizorki miała wreszcie warunki lokalowe odpowiadające jej potrzebom.

Dynamika rozwoju chemicznych kierunków badawczych na świecie nie pozostawała bez wpływu na problematykę badań podejmowanych na Uniwersytecie Warszawskim. Początkowa, tradycyjna struktura Wydziału Chemii, oparta na katedrach, okazywała się często zbyt mało podatna na przyswajanie nowości naukowych i co za tym idzie – wprowadzanie nowych tematów. Była to jedna z dwóch przyczyn wpływających na strukturalną labilność jednostek organizacyjnych Wydziału.

Druga przyczyna tego stanu wynikała z centralnego systemu zarządzania i planowania. Według słów profesora Lucjana Pieli – ucznia i wieloletniego współpracownika Włodzimierza Kołosa, system ten „nie był druzgocący. Był tylko w wysokim stopniu demoralizujący i paraliżujący, a także (nie we wczesnej fazie) bardzo śmieszny”155.

7.2.2. Przeobrażenia strukturalne

Najbardziej radykalna była reorganizacja Wydziału Chemii przeprowadzona na początku 1969 roku. Zlikwidowano wówczas wszystkie katedry z wyjątkiem Katedry Technologii Chemicznej. Ze zlikwidowanych katedr utworzono Instytut Podstawowych Problemów Chemii. Tym sposobem cały Wydział Chemii składał się z jednego wielkiego instytutu i jednej niewielkiej katedry. Sytuacja taka utrzymywała się przez następne dwadzieścia lat.

W skład Instytutu Podstawowych Problemów Chemii w początkowym okresie wchodziły 4 zakłady, podzielone na 11 zespołów, do których należało łącznie 14 pracowni. Egzystencja niektórych zespołów i pracowni bywała krótka, innych – bardziej trwała. Do tych efemerycznych zaliczała się na przykład Pracownia Przetworników Elektrokapilarnych, a także Pracownia Syntez Chemicznych – obie w Zakładzie Chemii Fizycznej i Krystalografii. Krótki żywot miał także Zespół Chemii Analitycznej funkcjonujący w ramach Zakładu Chemii Nieorganicznej Analitycznej i Radiochemii.

Utworzona przez Włodzimierza Kołosa Katedra Chemii Teoretycznej została przemianowana na Zespół Chemii Kwantowej w ramach Zakładu Chemii Teoretycznej, Fizyki i Matematyki. Kilka lat później Zespół otrzymał nazwę Pracowni Chemii Kwantowej i pod tą nazwą funkcjonuje do dziś.

Jak poprzednio katedry, tak w latach 1971–1976 zlikwidowano zespoły badawcze. Jako formy organizacyjne pozostały jedynie zakłady i pracownie. Taka struktura Wydziału Chemii okazała się w praktyce najdogodniejsza, toteż przetrwała wszystkie późniejsze reorganizacje.

Instytut Podstawowych Problemów Chemii oraz Katedrę Technologii Chemicznej rozwiązano na mocy Zarządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 8 III 1982 roku. Od tamtej pory wewnętrzna struktura Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego pozostaje jednolita. Zachodzące w różnych latach zmiany dotyczyły jedynie liczby, a także niekiedy nazw zakładów i pracowni, aczkolwiek na ogół były to zmiany niewielkie. Szczegółowa organizacja Wydziału Chemii w okresie 1955–2005 została przedstawiona w publikacji zamieszczonej w wydawnictwie jubileuszowym156. Nowsze dane wskazują, że na przykład w roku akademickim 2013/2014 na Wydziale Chemii Uniwersytetu Warszawskiego funkcjonowało siedem zakładów, a mianowicie: Zakład Chemii Nieorganicznej i Analitycznej; Zakład Chemii Fizycznej; Zakład Chemii Organicznej; Zakład Technologii Chemicznej; Zakład Chemii Teoretycznej i Krystalografii; Zakład Fizyki i Radiochemii; Zakład Dydaktyki Chemii. Zakłady te posiadały łącznie 21 pracowni oraz Laboratorium Dydaktyki Chemii. W skład zatrudnionej na wydziale kadry naukowo-dydaktycznej wchodziły 32 osoby z tytułem profesora doktora habilitowanego, 17 ze stopniem doktora habilitowanego oraz 27 doktorów i 18 magistrów.

Liczba młodzieży zapisującej się na pierwszy rok studiów wahała się od 160 do ponad 200. W roku akademickim 2011/2012 na przykład wynosiła 272. Z liczby osób rokrocznie zapisujących się na studia około 30% studentów kończyło je w terminie przewidzianym regulaminem, uzyskując stopień magistra chemii.

7.2.3. Zarys dorobku

W latach, które upłynęły od zakończenia II wojny światowej, Uniwersytet Warszawski wykształcił liczną rzeszę chemików. Wypełnił najlepiej jak tylko się dało swoją dydaktyczną misję. Warszawska chemia uniwersytecka odnotowała w okresie powojennym również niemałe osiągnięcia naukowe. Trudno wyrokować, które z nich były najważniejsze. Zweryfikuje to czas. Bez wątpienia jednak sporo z nich znalazło w nauce trwałe miejsce.

W powojennej chemii organicznej ważne sukcesy naukowe odniósł Wiktor Lampe, wybitny znawca chemii barwników. Prowadził badania dotyczące substancji o właściwościach uczulających emulsje fotograficzne w świetle widzialnym i w bliskiej podczerwieni. Był pierwszym w Polsce chemikiem, który podjął ten temat. Pod jego kierunkiem wykonano syntezy różnych światłoczułych preparatów, które znalazły zastosowanie w fotografii kolorowej. Gdy powstał Wydział Chemii, miejsce Lampego w Katedrze Chemii Organicznej zajął jego uczeń, wieloletni współpracownik i kontynuator – Jan Świderski. Prace badawcze zespołu Świderskiego doprowadziły do udowodnienia zależności między budową chemiczną substancji barwiących a ich zdolnościami uczulającymi. Zespół Świderskiego miał również osiągnięcia w zakresie syntezy preparatów o właściwościach leczniczych, grzybobójczych oraz miejscowo znieczulających.

W 1953 roku do Katedry Chemii Organicznej dołączył Osman Achmatowicz. Przybył z Politechniki Łódzkiej, której był w latach powojennych współorganizatorem, prorektorem i rektorem. W Katedrze Chemii Organicznej na Uniwersytecie Warszawskim zajmował się analizą alkaloidów izolowanych z ziela widłaków i kłączy lilii wodnych. Badania te doprowadziły do odkrycia związków typu alkaloidów, lecz zawierających siarkę. Związki te otrzymały nazwę tioalkaloidów. Zespół Achmatowicza ustalił ich chemiczną strukturę oraz opracował metodę syntezy.

Wraz z Achmatowiczem przeniósł się do Warszawy jego uczeń i asystent, Władysław J. Rodewald157 (1922–1997), absolwent Politechniki Łódzkiej, organik zajmujący się syntezą biologicznie czynnych związków chemicznych występujących w przyrodzie jako składniki roślin leczniczych. Był odkrywcą kilkunastu alkaloidów naturalnych, które wyizolował z różnych odmian widłaków (Lycopodium) oraz ustalił ich budowę. Prace na temat silnie działających farmakologicznie naturalnych substancji rozwinął zwłaszcza po swoim powrocie z Oksfordu, gdzie przebywał na stażu naukowym w latach 1957–1959. Przedmiotem jego badań stały się głównie sterydy i związki wielopierścieniowe. Wykonane pod jego kierunkiem pionierskie syntezy znalazły później zastosowanie w produkcji leków. Na przykład w 1992 roku zaczęto w Polsce produkować Molsidominę – lek stosowany w chorobie wieńcowej. Przemysłową metodę wytwarzania tego preparatu opracowali Rodewald i Wielogórski. Kilka lat później (w 2004 roku) Jan Izdebski z zespołem odkrył nowy preparat o działaniu stymulującym wydzielanie hormonu wzrostu w organizmie człowieka. Substancja ta może mieć zastosowanie jako lek przeciwdziałający karłowatości.

Pracownie Zakładu Chemii Nieorganicznej i Analitycznej miały swój udział w doskonaleniu metod i aparatury w zakresie analizy medycznej. Na przykład Magdalena Maj-Żurawska i Andrzej Lewenstan opracowali nową metodę oznaczania zawartości jonów magnezu w surowicy krwi oraz skonstruowali przeznaczone do tego urządzenie. Robert Koncki i Stanisław Głąb natomiast poprzez modyfikację elektrod jonoselektywnych otrzymali biosensory pozwalające na kontrolę skuteczności przebiegu hemodializy.

Problematyka wykorzystania badań chemicznych w lecznictwie i diagnostyce medycznej była i jest ważnym kierunkiem prac podejmowanych na Wydziale Chemii Uniwersytetu Warszawskiego. Wiele informacji na ten temat można znaleźć między innymi w książce pod redakcją Lucjana Pieli: Inspiracje na osi czasu158. Poczesne miejsce w tych badaniach zajmuje zwłaszcza poszukiwanie preparatów pomocnych w zwalczaniu chorób nowotworowych. Do osiągnięć na tym polu z pewnością można zaliczyć prace Krystyny Samochockiej. Kierowany przez nią zespół uzyskał, poprzez strukturalną modyfikację cis-platyny, nowy związek kompleksowy, stanowiący potencjalny radiofarmaceutyk do diagnostyki i terapii nowotworów złośliwych. Innym osiągnięciem jej zespołu, zajmującego się syntezą kompleksowych związków metaloorganicznych zawierających izotopy radioaktywne, było otrzymanie nowego leku (HEPIDA) przydatnego w diagnostyce dróg żółciowych. Cis-platyną zajmował się również zespół Aleksandry Misickiej pracujący nad zmniejszeniem efektów niepożądanych wywoływanych przez ten preparat w organizmie człowieka.

Zespół Anny Nowickiej natomiast poszukiwał sposobu takiego transportowania leku przeciwnowotworowego do chorych komórek, aby nie ulegały przy tym uszkodzeniu zdrowe tkanki. Efektem była modyfikacja cząsteczek leku poprzez dołączenie do nich nanomagnesów, czyli nanocząstek ferromagnetyku. W ten sposób lek uzyskiwał właściwości magnetyczne, dzięki czemu powstała możliwość kontrolowania jego przemieszczania się za pomocą sterowania magnesem zewnętrznym. Zespół udowodnił, że lek z dołączonym nanomagnesem nie traci swych zdolności silnego oddziaływania na DNA.

W obszarze chemii nieorganicznej liczące się rezultaty osiągnął Wiktor Kemula. Od czasów współpracy z Jaroslavem Heyrovskym głównym kierunkiem jego zainteresowań było poszukiwanie nowych metod analizy chemicznej opartych na wykorzystaniu chromatografii i polarografii. Jego pomysłem była polarografia na wiszącej, kroplowej elektrodzie rtęciowej. Elektroda rtęciowa, pod nazwą Kemula electrode lub Kemula equipment, znalazła zastosowanie w produkowanej u nas i na świecie aparaturze analitycznej do oznaczania substancji śladowych.

Podobne badania były również prowadzone później, przynosząc nie mniej ciekawe wynalazki. W roku 2004 Agata Michalska i Krzysztof Maksymiuk skonstruowali elektrody jonowymienne, zbudowane z odpowiednio dobranych, specjalnych polimerów. Były to pierwsze na świecie potencjometryczne czujniki jednorazowego użytku, zbudowane w całości z tworzyw sztucznych. Odznaczały się wysokimi parametrami analitycznymi i niską ceną159.

Fizykochemikiem o światowej renomie był Wojciech Świętosławski, ciągle obecny w życiu naukowym Uniwersytetu Warszawskiego, mimo różnorodnych funkcji pełnionych gdzie indziej. Jego zespoły badawcze160 łączyły na ogół pracowników naukowych Uniwersytetu, Politechniki, Instytutu Chemii Fizycznej PAN oraz Instytutu Chemii Przemysłowej na Żoliborzu. Dawało to większe możliwości pracy naukowej, przede wszystkim ze względu na dostęp do wielu rozmaicie wyposażonych laboratoriów. Efektem działalności tych zespołów były liczne publikacje, ogłaszane w krajowej i zagranicznej prasie naukowej. Jednym z najważniejszych wyników było odkrycie azeotropu czteroskładnikowego, dokonane wspólnie przez Wojciecha Świętosławskiego i Kazimierza Zięboraka. Ich dziełem było również wprowadzenie do światowego nazewnictwa naukowego terminów: poliazeotropia, homo- i heteroazeotropia oraz azeotropia.

Obaj mieli godnych kontynuatorów, albowiem chemia fizyczna była pod koniec XX wieku jedną z najprężniej rozwijających się specjalności na Wydziale Chemii UW. Dużymi osiągnięciami mogła się poszczycić zwłaszcza spektroskopia, fizykochemia nanomateriałów oraz elektrochemia. Ten dynamiczny rozwój utrzymuje się nadal. Na podstawie badań doświadczalnych i obliczeń teoretycznych udało się zespołowi Karola Jackowskiego znaleźć sposób wyznaczania wartości jądrowych momentów magnetycznych z minimalnym błędem (mniejszym od 100 do 1000 razy niż we wszystkich dotychczas stosowanych na świecie metodach). Znajomość dokładniejszych wartości dipolowych momentów magnetycznych jąder atomowych implikuje zmiany opisu widm w spektroskopii magnetycznego rezonansu jądrowego (NMR) i pozwala na zastosowanie innego sposobu obliczeń. Dzięki temu po raz pierwszy rezultaty uzyskiwane w analizie NMR oraz wyniki obliczeń teoretycznych okazały się zbieżne161.

W 2008 roku czteroosobowy zespół Krzysztofa Kazimierczuka opracował nowy sposób pomiaru widm uzyskiwanych w badaniach jądrowego rezonansu magnetycznego. Była to pierwsza w światowej skali metoda ujawniająca efekty subtelnych oddziaływań międzyjądrowych, skutkiem czego dostarczała znacznie precyzyjniejszych informacji o strukturze przestrzennej dużych molekuł.

Sukcesy warszawskiej elektrochemii uniwersyteckiej stały się między innymi udziałem Andrzeja Czerwińskiego i jego współpracowników. Andrzej Czerwiński udoskonalił akumulator, wprowadzając, zamiast powszechnie stosowanych kratek ołowianych, porowaty węgiel szklisty jako nośnik. Nowy akumulator ma znacznie wyższą pojemność, jest lekki, niezawodny i tani. Wraz ze Zbigniewem Rogulskim wynalazł ogniwa nowej generacji. Obaj wynalazcy ulepszyli baterię cynkowo-węglową, której główną część – kolektor prądu wykonany z przewodzącego węgla – zastąpili kolektorem z węgla porowatego. Uzyskali o 20% większą pojemność niż wykazują współczesne baterie najlepszych firm światowych.

Trwałe miejsce w chemicznym dorobku zapewnił sobie także Włodzimierz Kołos, który zasłynął obliczeniami energii dysocjacji cząsteczki wodoru. Otrzymane przez niego rozwiązanie było pierwszym w historii przypadkiem, gdy matematyczne modelowanie, uwzględniające postulaty kwantowe, okazało się bardziej dokładne niż wyniki doświadczenia spektroskopowego.

Do najważniejszych osiągnięć zespołu kierowanego przez Włodzimierza Kołosa należały badania i obliczenia dotyczące fuzji jądrowej katalizowanej mionami, a także udział w rozwijaniu teorii oddziaływań międzymolekularnych. Kołos jako pierwszy na świecie otrzymał w 1967 roku medal Międzynarodowej Akademii Nauk Kwantowo-Molekularnych (IAQMS), a w 1988 roku został członkiem tej korporacji. Podobne wyróżnienie – medal i członkostwo IAQMS – otrzymał później, w 1987 roku, także jego uczeń i wieloletni współpracownik, Bogumił Jeziorski, inicjator współczesnej postaci teorii oddziaływań międzymolekularnych. Również osiągnięcia innych badaczy z uniwersyteckiej Pracowni Chemii Kwantowej są znane i cenione na świecie. Grzegorz Chałasiński, Maciej Gutowski i Lucjan Piela z zespołem opracowali algorytm pozwalający na eliminację błędu superpozycji bazy, występującego w próbach wyznaczania energii wzajemnego oddziaływania dwóch molekuł, zależnej od ich położenia względem siebie. Dzięki temu zostało zbudowane narzędzie umożliwiające poprawne wyznaczanie tej wielkości metodą obliczeń.

Przez cały czas, który upłynął od chwili repolonizacji Uniwersytetu Warszawskiego, badania chemiczne prowadzone na tej uczelni były mocno osadzone w nurcie światowej nauki. Proces stałej, aktywnej obecności i twórczego współdziałania w międzynarodowej społeczności chemików, zapoczątkowany przez profesorów: Jabłczyńskiego, Lampego i Świętosławskiego, trwał później nieprzerwanie z większym lub mniejszym natężeniem nawet w okresie komunistycznego zniewolenia. Wynikało to z samej natury chemii oraz jej znaczenia gospodarczego i militarnego. Dlatego też, wykorzystując stwarzane mu możliwości, Wydział Chemii utrzymywał stałą współpracę z zagranicą. Wielu pracowników naukowych tego wydziału wyjeżdżało na staże badawcze do największych światowych centrów naukowych, głównie do Stanów Zjednoczonych Ameryki, ale także do Kanady, Anglii, Francji, Włoch i Niemiec. Po powrocie kontynuowali podjęte tam badania, inicjując na wydziale nowe, często pionierskie kierunki i metody. Oczywiście mogli to robić na tyle, na ile pozwalało wyposażenie uniwersyteckich laboratoriów. Uzyskiwane wyniki były publikowane w prasie naukowej o międzynarodowym zasięgu. Musiały to być wyniki znaczące, skoro zapewniły Polsce wysokie 10 miejsce w przeprowadzonym w 1981 roku rankingu państw mających największy udział w rozwoju chemii.

Od tamtej pory przeprowadzono setki różnych rankingów, dotyczących nauki w ogóle lub jej poszczególnych dyscyplin. Odbyło się tysiące sporów i dyskusji, a problem sposobu oceniania osiągnięć naukowych nie znalazł zadowalającego rozwiązania. Wraz ze wzrostem liczebności uniwersytetów i innych szkół wyższych oraz rozmaitych placówek naukowo-badawczych na świecie rosło zapotrzebowanie na kryteria, według których dałoby się je uszeregować, wprowadzić jakościową gradację. Nie bez wpływu na tego rodzaju zapotrzebowanie pozostawały także względy konkurencji i marketingu.

Nasze wewnętrzne, krajowe rankingi wykonane w pierwszej dekadzie XXI wieku wykazały, iż Wydział Chemii Uniwersytetu Warszawskiego wpisał się „do ścisłej czołówki uczelnianych instytucji chemicznych w Polsce”162. Świadczyło o tym na przykład porównanie średniej liczby cytowań niezależnych, przypadających na jedną publikację oraz tak zwany sumaryczny i średni czynnik wpływu (impact factor, IF). Podobną opinię na temat tego wydziału sformułowało wcześniej (w 1994 r.) Polskie Towarzystwo Chemiczne, po dokonaniu analizy porównawczej, dotyczącej chemii w polskich uniwersytetach i politechnikach.

Z dostępnego w Internecie Sprawozdania Zespołu Dziekańskiego za okres od 1 IX 2008 roku do 30 VI 2012 roku wynika, że naukowym dorobkiem Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego w roku 2011 było 287 opublikowanych prac oryginalnych, 19 przeglądowych, 30 monografii (razem z rozdziałami w monografiach), 1 książka oraz 16 pozycji popularnonaukowych. Te liczby świadczą o świetnym dorobku Wydziału.

Metody oceny poczytności i znaczenia publikacji naukowych, oparte na podstawach bibliometrycznych, chociaż zwykle budzą dużo zastrzeżeń, są jednak bardziej miarodajne od innych. Znacznie mniej wiarygodne wydają się na przykład werdykty wynikające z badań ankietowych, jak chociażby ranking QS stosowany wobec uczelni, głównie do oceny jakości kształcenia. Podstawą tego rankingu są subiektywne opinie środowiskowe, wyrażane przez pracodawców, naukowców itp., w odpowiednio skonstruowanych ankietach.

Wiele lat temu, w roku 1935, ówczesny rektor Uniwersytetu Warszawskiego, fizyk, profesor Stefan Pieńkowski, próbując przedstawić w sposób wartościujący dorobek swojej uczelni, powiedział:

„Wiemy, jak niezwykle trudno dać ocenę działalności naukowej Uniwersytetu [...]. Wyników jej nie możemy mierzyć liczbą stron ogłoszonych druków, a wartość jej, jej ciężar gatunkowy, jej wydajność są zależne od wewnętrznej istotnej treści, której doniosłość wykazują częstokroć okresy późniejsze”163.

Osiemdziesiąt lat później podobny problem rozważał także były rektor Uniwersytetu Warszawskiego, fizyk, profesor Andrzej Kajetan Wróblewski, w artykule adresowanym do polskich parlamentarzystów164. Była to krytyczna ocena obszernego raportu pod nazwą Nauka w Polsce, ogłoszonego w 2013 roku przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Autor artykułu udowodnił rozbieżność wniosków tego raportu z rzeczywistą kondycją naszej nauki. Wyjaśnił przy okazji zasady najczęściej stosowanych rankingów i zawodność interpretacji ich wyników. Przypomniał również „że nie jest celem nauki zdobywanie grantów, publikowanie artykułów, uzyskiwanie ich cytowań i licytowanie się na rozmaite wskaźniki bibliometryczne”165.

W tym kontekście pojawia się kwestia, czym jest nauka i jak ocenić jej wartość, gdy brakuje historycznego dystansu.

„Wydawałoby się, że odpowiedź na to pytanie jest oczywista. Jest to, po pierwsze, poszukiwanie prawdy o otaczającym świecie, inaczej mówiąc odkrywanie nowych, nieznanych przedtem rzeczy, a po drugie, wykorzystywanie wyników tych odkryć do poszukiwania i wdrażania nowych ich zastosowań”166.

Gdyby wziąć pod uwagę czas dostatecznie długi, na przykład 20 lat liczonych od daty rozpoczynającej przemiany ustrojowe w Polsce, czyli okres 1989–2009, to zestawiając publikacje najczęściej cytowane można by podjąć próbę sformułowania wniosków na temat wartości informacyjnej tego sposobu ewaluacji. W przypadku Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego dokonanie wyboru prac o najwyższym wskaźniku cytowań (od kilkuset do kilku tysięcy) nie nastręcza trudności, dzięki danym zawartym w przywoływanym już wydawnictwie Inspiracje na osi czasu... .

Na czoło pod tym względem wysunęły się prace dotyczące białek. Wśród nich prymat należał do Andrzeja Kolińskiego, który w roku 2005 opracował nową, bardzo wydajną (drugą pod względem wydajności na świecie) metodę teoretycznego modelowania struktury przestrzennej białek. Jego publikacje na ten temat osiągnęły około 4700 cytowań w literaturze światowej.

Równie duże zainteresowanie budziła problematyka energii wewnętrznej molekuł w zależności od zmiany ich kształtu. Badania w tym kierunku podjął Piotr Cieplak podczas swojego pobytu w USA. Jego praca, we współautorstwie z amerykańskimi kolegami, opublikowana w 1995 roku była cytowana aż 4570 razy.

Wysoko plasowały się także prace związane z elektrochemią i nanotechnologią. Z szerokim oddźwiękiem w literaturze naukowej (ponad 1200 cytowań) spotkały się zwłaszcza wyniki badań uzyskane przez zespół Pawła Kuleszy, zajmujący się wielocentrowymi cyjanometalanami. Zespół odkrył strukturę przestrzenną tych związków i wyjaśnił mechanizm transportu elektronów wewnątrz cząsteczek, co może być wykorzystane w elektronice do wytwarzania przełączników molekularnych.

W dokonaniu niezwykłego odkrycia antyferroelektrycznych ciekłych kryształów w 1989 roku uczestniczyła, wraz z japońskimi fizykochemikami, Ewa Górecka. W porównaniu ze znanymi wcześniej ciekłymi kryształami odznaczają się one dużo większą czułością – silniej i szybciej zmieniają właściwości optyczne.

Duże znaczenie na Wydziale Chemii Uniwersytetu Warszawskiego utrzymywała stale chemia kwantowa. Lucjan Piela i jego współpracownicy w 1989 roku opracowali metodę matematycznego znajdowania minimum energii cząstki. Była to pierwsza w matematyce stosowanej praca ukazująca sposób uproszczenia funkcji optymalizowanej przez jej globalną deformację.

Pięć lat później niemały sukces odniósł zespół, w skład którego wchodzili: Bogumił Jeziorski, Robert Moszyński i Krzysztof Szalewicz. Sformułowali oni nową teorię kwantową pozwalającą na obliczanie energii oddziaływania międzycząsteczkowego. Wytworzone na podstawie tej teorii programy komputerowe zostały wykorzystane w wielu laboratoriach badawczych na świecie (łącznie około 5000 cytowań).

Przytoczone osiągnięcia bez wątpienia można uznać za bardzo ważne ze względu na walor poznawczy i potencjał użyteczności. Inne względy wydają się mniej istotne. Niezależnie bowiem od rangi, jaką różne gremia skłonne byłyby przypisywać wysokiej liczbie cytowań, liczba ta przede wszystkim wskazuje kierunki badań, które budzą w danym czasie największe światowe zainteresowanie. Dlatego doniesienia o wynikach uzyskiwanych w tych właśnie kierunkach są przez międzynarodową społeczność uczonych śledzone szczególnie uważnie. Stąd przede wszystkim bierze się ich duża poczytność, co w oczywisty sposób przejawia się odpowiednią liczbą cytowań.

Od samego początku istnienia Uniwersytetu Warszawskiego zatrudnieni w tej uczelni chemicy wytrwale poszukiwali prawdy o otaczającym świecie, czyli odkrywali nieznane wcześniej rzeczy oraz wykorzystywali wyniki tych odkryć – własnych i cudzych – do nowych badań i praktycznych zastosowań. W ciągu minionych 200 lat nie zawsze sprzyjały temu okoliczności. Bywały okresy, gdy wiatr częściej wiał w oczy niż w żagle. Tym większe uznanie należy się więc warszawskiej chemii za ciągłość jej trwania, za liczące się osiągnięcia badawcze, za kształcenie nowych kadr oraz za zdobycie i utrzymywanie wysokiej pozycji w nauce światowej.